II. Dzieje miasta na przełomie wieków (1447 –1650)

Rozdział II książki Wacława Jaroszyńskiego „ SIEDEM WIEKÓW GRABOWCA”


  • Zmiana przynależności politycznej.
  • Granice miasta.
  • Zabudowa.
  • Ludność.
  • Gospodarczy rozwój miasta — handel, rzemiosło, cechy, rolnictwo.
  • Ustrój miasta.
  • Przejęcie wójtostwa przez starostów. Ustawa miejska z roku 1640.
  • Religia, kultura, oświata.

Dzieje miasta na przełomie wieków (1447 –1650)

W 1462 r., piętnaście lat od nadania prawa magdeburskiego, Grabowiec wraz z całą ziemią bełską przyłączony został do Ko­rony. Stało się to wskutek wygaśnięcia rodu książąt mazowiec­kich z linii Ziemowita IV. Jego następcy — Ziemowit VI zmarł 1 stycznia 1462 r., a Władysław I 27 lutego 1462 r. Dokument inkorporacyjny Kazimierza Jagiellończyka z 20 kwietnia 1462 r., wyszczególniający prawa i obowiązki ludności tej ziemi w no­wych warunkach politycznych, wymienia m. in. powiaty ów­czesnego województwa bełskiego: Bełz, Lubaczów, Łopatyn, Gra­bowiec i Horodło.
Organizacja miasta na prawie magdeburskim wiązała się z napływem do Grabowca nowych osadników. Przybywali oni prze­ważnie z Mazowsza i stamtąd też pochodziły rodziny szlachec­kie, m. in. Piwowie herbu Prawda, dziedzice Zamościa i Wierzby, od których wioski te odkupili Łaźnińscy (późniejsi Zamoyscy). Natężenie szlacheckiej fali migracyjnej spowodowało, że powiat grabowiecki miał w 1630 r. 57 wsi szlacheckich, powiat zaś bełski — 37, a horodelski tylko 21. Sam Grabowiec spełniał wo­bec powiatu rolę ośrodka administracyjnego i był siedzibą sądu grodzkiego; tu także odbywał swoje kadencje sąd wojewódzki ziemski z Bełza. Był ponadto siedzibą parafii obrządku łacińskiego i greckiego (unitów).
Z nadaniem prawa magdeburskiego określone zostały grani­ce i terytorium miasta. Powierzchnia Grabowca wynosiła 32 i pół lana (w tym pola, pastwiska, łąki i ogrody mieszczan). Na północy miasto graniczyło z lasem i rzeczka Czechówką, od za­chodu z wioską Skomorochy (nadaną zasadźcy w 1397 r.), dalej z Siedliskiem, folwarkiem książęcym, a poprzez łąki i rzeczkę Kalinówkę granica jego biegła wzdłuż pól wsi Świdniki i lasu do wioski Bereścia. Od niej granica skręcała na północny za­chód, w stronę wioski Dańczypol i Grabowczyk.
Samo miasto leżało na północny zachód od rzeczki Kalinówki (lub Wolicy), tworzącej staw w nizinie, pod Górą Zamkową, na której stał warowny gród. Na południe za Górą Zamkową ciągnęło się jedno z pastwisk miejskich „stegna", po obu jego stronach znajdowały się domy wioski Wołuczy. Teren, na którym rozsiadło się miasto, zamykały od strony zachodniej pola miejskie, północną stronę stanowiła kotlina łąkowa ze źródłem i strumykiem, ciągnąca się ku wschodowi i łącząca się z łąkami i stawem pod Górą Zamkową.
Układ ulic w mieście był nieregularny. Zabudowa miasta w 1394 r., przed lokacją na prawie magdeburskim, dowolna i po­śpieszna, nie uwzględniała żadnych reguł planistycznych. Na idealny rozkład ulic nie zezwalała też konfiguracja terenu. Centrum miasta stanowił czworoboczny rynek spełniający rolę placu targowego. W północno-wschodniej jego pierzei stał wybu­dowany przez Ziemowita IV drewniany kościół katolicki, przy zachodniej również drewniana cerkiew. Pośrodku rynku znajdo­wał się ratusz, o którym pierwszą wzmiankę znajdujemy w lus­tracji pochodzącej z 1628 r. *, informującej o prowencie ratusznym, oraz z roku 1633 przy okazji spisywania aktu wyposaże­nia wojennego i przyrzekania pomocy w zagospodarowaniu dwu wybrańcom wojskowym, sołtysom, nagrodzonym przez króla Władysława IV dwoma łanami pola w wiosce Wołucza, leżącej w pobliżu miasta !.
W lustracji z 1628 r. urzędnicy królewscy, pisząc o liczbie domów (107 oczynszowanych), nie wymienili ulic, ani ich nazw. Z dużym prawdopodobieństwem twierdzić można, że ówczesny układ komunikacyjny wewnętrzny i zewnętrzny był zbliżony do obecnego. Z zachodu, przez rynek, przecinając go wzdłuż osi środkowej, przebiegał w dół, w kierunku wschodnim, ku grobli pod Górę Zamkową, trakt handlowy z Lublina przez Krasnystaw i Wojsławice. Za miastem trakt ten rozgałęział się: główny biegł na południe do Tyszowiec i Bełza, boczny do Hrubieszowa i da­lej na Wołyń. Część traktu łączącą się z rynkiem nazywano ulicą Wojsławską. Przylegały do niego domy i ogrody mieszczan i zabudowania obu parafii — katolickiej i prawosławnej (od 1596 r. wskutek unii greckokatolickiej). Krótka ulica Kościelna biegnąca w pobliżu cerkwi łączyła ulicę Wojsławską ze Skierbieszowską — równoległą do rzeczki Kalinówki. Pomiędzy rzeczką a ulicą Skier­bieszowską rozciągały się domy, ogrody i łąki mieszczan.
W połowie długości ulicy Skierbieszowskiej prowadziła na północ ulica Poprzeczna i łączyła się z Wojsławską. Tu od nie­wielkiego placyku (przed łąkami) w kierunku mostu nad Kali-nówką i młyna wodnego biegła ulica Kozia. Równolegle do biegu rzeki, w kierunku zachodnim, usytuowana była ulica Nadrzeczna, prowadząca do Jatkowej, równoległej z kolei do wschodniego boku rynku. Trzy boki rynku otaczały domy mieszczan, czwarty stanowił plac kościelny z kościołem, domem mieszkal­nym, szpitalikiem i ogrodem. Zabudowa Grabowca była jedno­kondygnacyjna, drewniana. Wyjątek stanowił kościół katolicki, jednakże murowanym stał się pod koniec omawianego okresu *.
Domy mieszczan przy rynku były typu wjezdnego, w przy­legających zaś ulicach uboższe. Choć opłata od każdego domu w mieście lub na przedmieściu wynosiła 9 groszy, różniły się one wyglądem murów i wyposażeniem wnętrza. Opis takich mieszkań znajdujemy niejednokrotnie w księgach miejskich. Informując o zamianie domów między Aleksandrem Nagórnym przy Rynku i Jerzym Gomolskim z przedmieścia nieznany autor pisze, że dom Nagórnego miał małą świetlicę, sień, piekarnię i świetlicę dużą, ponadto komorę, a pod nią loch. Dom Gomolskiego posiadał jedną świetlicę, komorę bez lochu, nie mówiąc już o piekarni4.
U wlotu ulicy Wojsławskiej, po lewej jej stronie, nad łąkami i stawem, znajdowały się zabudowania wójtostwa — dom miesz­kalny, piekarnia, komórka i chlewik, a dalej ogrody okolone płotem i przylegające do drogi grabowczykowskiej na północy, a na wschodzie do stawu, którym w razie niebezpieczeństwa moż­na było dopłynąć do zamku.
Drewniana zabudowa Grabowca sprzyjała licznym i częstym pożarom miasta. Tylko w pierwszej połowie XVII w. kroniki notują ich aż sześć: w 1630 r., w którym spaleniu uległ młyn i duża część budynków; w 1631 r. — 20 domów; w 1632 r. — dom szynkowy; w 1634 r. — 35 domów; w 1635 r. — „zgorzała domów siła" i w 1638 — 17 domów, w tym 13 szynkowych5. Andrzej Świdnicki (zastępca starosty) dokonując opisania miasta 29 maja 1610 r., przed objęciem urzędu starosty przez Stanisła­wa Sarbiewskiego, wymienił 82 domy zamieszkałe i 43 puste.
Zapowiadającemu się pomyślnie rozwojowi miasta zaczęły zagrażać w końcu XV w. najazdy tatarskie. Dla ochrony przed nimi król Kazimierz Jagiellończyk 31 grudnia 1485 r. wyznaczył Bełz, Hrubieszów, Horodło, Grabowiec, Sokal, Lubaczów, Poty-licz, Chełm i Krasnystaw na leże zimowe dla wojska 7. Jednakże już w 1500 r. Tatarzy spalili Grabowiec niemal doszczętnie. Zubożenie miasta spowodowało, że w roku 1501 król Jan Ol-bracht zwolnił na 6 lat mieszczan nie posiadających domów od wszelkich czynszów i podatków 8. Sześć lat nie wystarczyło jed­nak na odbudowę miasta. Król Zygmunt I w roku 1511 potwier­dził więc wspomniany przywilej, ustanawiając jednocześnie no­wy dokument przyznający mieszkańcom dalsze ulgi — w 1506 r. bowiem Tatarzy ponownie napadli na Grabowiec. Zwolniono wówczas miasto od składek na wóz wojenny dostarczany przez mieszczan kasztelanowi bełskiemu na pospolite ruszenie 9.
Potwierdzeniem zniszczeń dokonanych przez Tatarów jest również zapis zamieszczony w Rejestrze Poborowym Ziemi Bełs­kiej, w którym czytamy, że w 1507 r. (uiszczenia podatku) „nie było w Grabowcu popa, a cerkiew opustoszała" 10.
Dzięki przywilejowi lokacyjnemu zezwalającemu mieszcza­nom na korzystanie z lasów, dawniej książęcych, a po przejściu do Korony królewskich, Grabowiec odbudował się w miarę szyb­ko — w 1578 r. miasto posiadało 70 domów ". W wiarygodność tej liczby, a także w podaną liczbę mieszkańców (350 osób) w roku 1569 należy wątpić. Aleksander Jabłonowski określając te wielkości posłużył się bowiem danymi odnoszącymi się do za­płaconego przez Grabowiec szosu — 18 florenów i 4 grosze. Nie jest to jednak zawsze miarodajna podstawa do podobnych wy­liczeń. Świadczy o tym przykład Ratna w ziemi chełmskiej, które „podług lustracji 1565 roku posiadało [...] domów 269. podług 1569 roku domów 278: lecz w roku 1564 płaci miasto to szosu zaledwie do 10 zip, co dałoby od 50 do 70 domów jedy­nie" 12.
Argumentem przemawiającym za tym, że Grabowiec w tym właśnie okresie posiadał większa liczbę domów, jest instrukcja do sejmiku bełskiego wzywająca posłów, by na sejmie walnym, w roku 1641, podjęli starania o zwolnienie Grabowca od podat­ków: „dla upadłości i ostatecznego zniszczenia mieszczan grabowieckich przez stacje żołnierskie i ogień, że od osiadłości któ­rej bywało kilkaset, ledwie jest kilkadziesiąt".
Świadectwem zaniżonej liczby domów, a tym samym i lud­ności Grabowca w 1578 r. jest opis Grabowca i Hrubieszowa po­dany przez Aleksandra Gwagnina w Dziejach sarmacji europej­skiej: „Grabowiec miasto drzewiane w równinie a zamek na górze wysokiej naturą i obroną miejsca niedostępnie leży [...] Hrubieszów miasteczko i zamek na górze" 14. Ponadto biorąc pod uwagę opłacony szos w 1564 r. (według Jabłonowskiego) Hru­bieszów miałby 224 domy, czyli o 150 więcej niż Grabowiec. Jest też nieprawdopodobne, by tak małe miasteczko mogło pła­cić wysokie sumy czopowego uzależnione od wielkości miasta. Otóż Grabowiec pod względem wysokości zapłaconego w 1578 r. czopowego — 482 złp. — wymieniony jest na drugim miejscu po Bełzie (513 złp.), a wyprzedza Włodzimierz Wołyński (475 złp.), Szczebrzeszyn (406 złp.), Sokal (340), Lubaczów (340), Hrubie­szów (240), Wojsławice (120 złp.)16.

Ludność Grabowca w XVII w. stanowili Polacy, Żydzi i Rusi-ni. W roku 1630, według Maurycego Horna, Grabowiec miał 840 mieszkańców, w tym 20 narodowości żydowskiej zajmujących jeden dom 16. W tym czasie w Horodle było ich dziesięciokrotnie więcej. Ustalenie przybliżonego procentu ludności ruskiej w o-mawianym okresie nastręcza zaś poważne trudności. Wydaje się jednak, że w porównaniu z mieszkającymi w Horodle i Tyszow-cach, gdzie stanowili większość, w Grabowcu było ich niewielu. Jeśliby przyjąć za podstawę jeden z punktów lustracji miasta z 1628 r., zawierający zapis o ustanowieniu kontroli gospodarki miejskiej przez trzech przedstawicieli mieszczan, w tym jednego religii greckiej i dwóch katolickiej, można również wnosić, że Rusini byli w Grabowcu mniejszością. Potwierdza to także ana­liza imion i nazwisk właścicieli domów zamieszkałych i pustych placów w roku 1640 zamieszczona przez M. Horna, lub zapiski ksiąg miejskich grabowieckich z XVII w., które choć wymie­niają właścicieli domów i placów oraz reprezentantów władz miejskich i pospólstwa17. nie we wszystkich przypadkach po­zwalają określić przynależność etniczną ich właścicieli. Protokół elekcji władz miejskich z roku 1649, w którym czytamy: „My, Jan Gromko, Tomasz Delążek z religii katolickiej, Aleksander Nagórny i Antoni Jarmułowicz z religii greckiej na urząd bur-mistrowski i radziecki według formy prawa magdeburskiego''1S, wskazuje natomiast na pewne równouprawnienie obu grup etni­cznych. Korzystały one bowiem z ochrony swego obrządku, miały odrębne świątynie i szpitale przy nich. Ustawa miejska z 1640 r. zobowiązywda wyznawców obu religii do przestrzega­nia ustanowionych przez nie reguł i nakładała jednakowe kary :a niestosowanie się dc nakazów19.

Obok podziałów etnicznych i wyznaniowych istniał również podział wynikający z przynależności do warstw stanowych. Bo­gate mieszczaństwo stanowili burmistrzowie, rajcy, ławnicy, kupcy, szynkarze, mistrzowie rzemiosł. Urząd burmistrza w Gra­bowcu niejednokrotnie łączył się z wykonywaniem zawodu rze­mieślniczego. W pierwszej połowie XVII w. byli to: Szymon — kowal, Stanisław — chirurg20, Balcer — kowal21, Jan — cyru­lik 22 i Aleksander Nagórny zajmujący się produkcją wódek i miodu, mający słouownie i winnicę założone na posiadanych przez miasto gruntach 23. Na zamożność burmistrzów rzemieślni­ków wpływały odpłatności za świadczone usługi, uposażenie z racji pełnienia urzędu, a także, jak w przypadku Aleksandra Nagórnego, dochody z dzierżawy przyjętych w zastaw sadów i ogrodów 24.

Pospólstwo miasta Grabowca tworzyli niezamożni mieszczanie rolnicy, mistrzowie małych cechów, drobni kupcy, czeladni­cy.

Osobna   grupę   stanowili  komornicy — bezrolni  chłopi  mieszkający w domach mieszczan, odrabiający pańszczyznę lub za­trudnieni do posług domowych.

Nieliczna ludność żydowska trudniła się handlem miodem, prowadzeniem wyszynku i arendy miejskiej, a ponadto zajmo­wała się lichwą 25.

Mieszkańcami Grabowca byli urzędnicy miejscy i grodzcy: wicestarostowie, pisarze, służba miejska, woźni, stróże. Miesz­kał też w miasteczku gajowy lasów grabowieckich, a wreszcie przedstawiciele duchowieństwa obu obrządków, ich służba, że­bracy zamieszkujący przytułki.

Różnice między poszczególnymi grupami ludności miasta za­znaczały się również w stosowaniu odpowiedniego nazewnictwa. Mieszczanie piastujący urząd landwójta, burmistrza, rajcy, ław­nika określani byli — jak podają księgi — mianem sławetnych, przedstawiciele plebsu mianem uczciwych, natomiast ludzi ze wsi bądź mieszkających w mieście, ale nie posiadających oby­watelstwa miejskiego, nazywano pracowitymi.

Począwszy od wieku XV poprzez cały wiek następny ulegał zwiększeniu zakres potrzeb i możliwości ich zaspokajania przez ówczesne społeczeństwo grabowieckie, choć XVI w. charaktery­zuje raczej supremacja stanu szlacheckiego i pomniejszanie roli miast. Nastąpiło wzmożenie kontaktów handlowych i rozwój rzemiosła miejskiego. Czynnikiem sprzyjającym było usytuo­wanie Grabowca na trasie Bełz—Tyszowce—Krasnystaw—Lublin i przybywanie doń kupców, m. in. lwowskich, wędrujących na Zachód. Ponadto od czasów lokacji odbywały się tu, jak wiemy, cotygodniowe targi oraz doroczne jarmarki, w czasie których wokół ratusza ustawiano stoły, kramy, budy, jatki rzemieślnicze oraz wagę, mieszczanie zaś produkty i wyroby układali w usta­lonym porządku.

Na targi i jarmarki grabowieckie przybywali rolnicy i rze­mieślnicy ze Skierbieszowa, Wojsławic, Uchań, Horodła, Hrubie­szowa, Tyszowiec, Bełza i Chełma. Dopiero jednak po opłace­niu targowego mogli handlować solą, zbożem, wódką, miodem.

Pozycję gospodarczą miasta umocniło przyłączenie doń wio­ski Wołuczy. Na mocy przywileju Zygmunta Augusta, w roku 1553, przedmieszczanie grabowieccy zamieszkujący Wołuczę zo­stali zrównani w prawach z mieszczanami Grabowca. Samo mia­sto powiększyło swe terytorium, zwiększeniu uległa też liczba ludności.

Z chwilą założenia, w 1580 r., przez Jana Zamoyskiego Za­mościa, Grabowiec utracił swoje znaczenie i stał się jedynie miejscem lokalnej wymiany towarowo-pieniężnej. Rangę Gra­bowca podniósł dopiero Zygmunt III Waza, ustanawiając w 1625 r. w nim targ we środę i jarmarki, odbywane: „na Grom­nicę [2 lutego], Zielone Świątki [czerwiec], Wniebowzięcie [15 sierpnia]", co znacznie ożywiło wymianę towarowo-pieniężną. Ponadto w roku 1628 dekret królewski zabronił staroście wy­twarzania gorzałki. Produkcja jej stała się wyłączna domena miasta, które „dało ją w arendę mieszczaninowi, by ją szynko-wał i palił, a to, co będą od niego brać, żeby było obracane na miejską potrzebę" 26. W latach czterdziestych XVII w. arenda-rzami ratusza, młynów i gorzelni miejskich byli przedstawiciele rady miasta — wielokrotny rajca i burmistrz Aleksander Na-górny i pisarz miejski Paweł Baczkiewicz. O surowości przestrze­gania dekretu świadczy najlepiej zapis w księdze miejskiej z 1645 r., w którym czytamy o oskarżeniu „świaszczennika gra-bowieckiego, że on mając kilka gospodarzów w domu i gościa ustawicznego poważał się przeciwko zakazowi miesckiemu i in-tercyzie miesckiei gdzie indziej gorzałkę brać i kupować" 27.

Działalność rzemieślnicza w Grabowcu (podobnie w innych miastach Polski) uwzględniała głównie potrzeby rynku lokalne­go i stąd tak charakterystyczna jego wielokierunkowość. W pierwszej połowie XVII w. księgi miejskie i grodzkie grabowiec­kie wymieniają m. in. 7 krawców: Wojciech, Hryć Kliszczyk, Wąsko Czeszyk, Sienio, Jerzy Gomolski, Paweł i Jan28, 10 tka-

czy: Daniło dictus Nadeza, Kasper Bączek, Pawelko, Roman Za­lewajko, Proc, Maciej Kordula, Antoni (burmistrz grabowiecki), Piotr; 9 mistrzów kuśnierzy — Jakub Bączek, Ihnat Piszczyk, Iwan, Iwanko, Paweł Krystyn, Jacek Jan Połaski, Kapała, Sien-ko; 5 kowali: Marcin, Balcer, Józef, Łukasz Kiszka, Szymon"'. Na potrzeby miasta wytwarzali również stolarze (dom ich spło­nął w 1640 r.), bednarze, m. in.: Marek Drozdowski, Stefan, Augustyn30; 3 młynarzy, gorzelnik, słodownik i piekarz81. Po­nadto miasto posiadało własnego aptekarza, konowała, łaziebni-ka, chirurga, woźnicę, muzyka. Cyrulikiem i łsziebnikiem (speł­niając także urząd burmistrza) był Jan, chirurgiem Stanisław z Krakowa32, konowałem (weterynarzem) Tymko Niesierczyk.

Sprawy rzemieślników, jak odnotowują księgi miejskie, re­prezentował cech szewców z cechmistrzem Fedorem Maślańczy-kiem oraz ślusarzy (jedyny w województwie bełskim), do którego należeli m. in.: Paweł, Jan i Stefan. Powstały one prawdopo­dobnie już w wieku XV. Zachował się bowiem zapis pochodzący z 1604 r., informujący o zaginięciu dokumentu założenia cechu ślusarzy. Najstarsze odnotowane zezwolenie na prowadzenie ce­chu pochodzi jednakże z 1625 r., a wydał je król Zygmunt III Waza. Możliwe też, że wzorem innych małych miast, np. Ko-rytnicy nad Bugiem, utworzono wspólny cech dla kilku przed­stawicieli rzemiosł34.

O prawach i zwyczajach członków cechów księgi miejskie grabowieckie piszą niewiele. Warto więc przytoczyć kilka zda­rzeń charakteryzujących związki cechowe. W jednej z ksiąg czy­tamy o wymogu dziedziczenia przynależności cechowej: Fedor Maślańczyk, cechmistrz cechu szewskiego w Grabowcu, dowie-

dziawszy się, „iż o nim pokątnie niektórzy ludzie mówią i udają, że jego nieboszczyk ojciec był zapraszany do posług miesckich w niebytności natenczas sługi miesckiego przysięgłego, poprosił urząd miejski o atestację [...] starych ludzi godnych ku zezna­niu prawdziwemu, aby mu to w żadnej rzeczy nie szkodziło" Powołani przez rajców świadkowie zeznali, że ,,pomieniony nie­boszczyk Stećko Maślanka, ociec pomienionego cechinistrza, w starości jego, kiedy już cechmistrz na swym gospodarstwie byŁ a natenczas nie stało sługi miesckiego w miasteczku, tedy onego do posług [...] do pewnego czasu zapraszano było. Ale to nie ma honoru naruszać pomienionego cechmistrza, gdyż ludzie godni i rozważni na cechmistrzostwo go obierali i już lat kilka na swym urzędzie spokojnie jest" 36.

Inny zapis dotyczy spraw moralnych członka cechu. Ponie­waż „uczciwemu Pawłowi krawczykowi", mieszczaninowi grabo-wieckiemu, zarzucano, iż jest z nieprawego łoża, prosił on „aby dedukcja urodzenia jego do ksiąg była przyjęta, że mu sławet­ny Łukasz Czyżyk zadał bękarstwo. Na którą afektycją stanąw­szy sławetni Parafiej Wańkowicz, Roman Piatnica, Hryć Ste-fańczuk, Bohdan Borowik, mieszczanie grabowieccy i innych mieszczan wiele grabowieckich, że ten Paweł jest własny syn nieboszczyka Daniła Juszczyka, w stanie małżeńskim spłodzony i zrodzony. Co tak a nie inaczej zeznali, a urząd zapisać kazał" 3t>.

Do obowiązku cechu należała troska o zapewnienie właś­ciwego surowca każdemu rzemieślnikowi, a także, by wytworzo­ne towary były odpowiedniej jakości. Najwięcej uwagi poświę­cały sprawiedliwemu podziałowi surowca. Ustawy cechowe za­braniały np. skupowania półfabrykatów, zwłaszcza wełny i skór, w których nabywaniu mieli pierwszeństwo członkowie cechu szewców. Mistrzowie cechów nie mogli też nabywać surowców potajemnie, co było gwarancją owego sprawiedliwego ich po­działu 37.

Każdy z mistrzów był zobowiązany przyjąć odpowiednią licz­bę uczniów. Prześledźmy zatem, jak wyglądała siedemnastowieczna nauka zawodu. Pierwsze dwa tygodnie były okresem próbnym, po którym mistrz oficjalnie zgłaszał uczniów wobec cechmistrza, który wpisywał nowo przyjętych do księgi cecho­wej. W książce tej zaznaczał datę rozpoczęcia nauki i czas, w jakim ma trwać. W ten spos3b władze cechu miały dokładną ewidencję uczniów. Pozwalało to sprawdzać przy tzw. wyzwoli-nach, czy uczniowie posiadają odpowiedni staż, oraz kontrolo­wać, czy nie przyjmują więcej uczniów, niż na to zezwalał statut. Staże uczniowskie trwały od jednego do kilku lat, czasami uzależniano je od wieku: im młodszy uczeń, tyrn dłuższy obo­wiązywał go staż. Jeśli rodzice ucznia płacili mistrzowi za naukę, wówczas staż uczniowski ulegał skróceniu, biedni natomisst u-czyli się za wysługę w domu mistrza.

Reguły cechowe nie zezwalały na zmianę lub samowolne o-puszczenie mistrza nawet na dzień przed ukończeniem nauki — w takich przypadkach chłopcu przepadał staż. Po ukończonych latach nauki uczeń przystępował do tzw. wyzwolin. Wpłacał pewną sumę do cechu, po czyni przyjmowano go do swego grona. Odtąd pracował już za wynagrodzeniem. Od takiego „wyzwolo­nego" czeladnika wymagano jeszcze wędrówki do innego miasta, by poznał tam stan rzemiosła. Ważnym dniem dla rzemieślnika cechowego było otrzymanie mistrzostwa. W tym celu musiał on wykonać tzw. sztukę pod okiem mistrzów i w określonym czasie. Od kandydata np. na mistrza stolarskiego wymagano „trzech sztuk" stolarskich z jaworowego drzewa, spajanych dę­biną, bez użycia klinek i gwoździ. I tak komoda musiała być o dwóch dnach z osiemnastoma szufladami i szafeczką, stół — o trzech filonkach flisowanych, flądrem fornirowany, a skrzynia na dokumenty czy szaty liturgiczne musiała mieć dwanaście jednakowych szuflad, ozdobione dębowymi klinkami. Mistrzow­ski egzamin bednarzy przewidywał wykonanie achteli i półach-teli z drewna jodłowego i dębowego, stągwi dębowej, dzież, wanny, cebra, rurnic, przykadki do winnic, kadzi, beczek, konwi, konewki, skopca, nalewki piwnej, gorzałczanej, lejka, wiadra do wody do studni, faski maślanej na 30 kwart, faski na 24 kwarty, wanienki dziecinnej, obręczy do achteli i na beczki piwne.

Młodsi  wiekiem i stażem  członkowie  cechu  obowiązani byli do uczestnictwa w świeckich i religijnych uroczystościach cechu.

Był on bowiem również korporacją religijną, miał swego patro­na, niejednokrotnie ołtarz lub kaplicę w kościele. W procesjach i podczas obchodów religijnych cechy występowały z chorągwia­mi, na których znajdowały się odpowiednie godła — u ślusarzy — klucze, kowali — młot i kowadło, krawców — nożyce. Obo­wiązkiem zaś wszystkich członków cechu było uczestniczenie w pogrzebie brata cechowego.

Organizacja cechowa posiadała też fundusze przeznaczone na pomoc dla chorych i poszkodowanych członków ich rodzin33. Do cechów należała również obrona miasta i utrzymanie straży pożarnej.

Grabowiec był miastem rolniczo-rzemieślniczym, w którym rzemieślnicy stanowili niewielką liczebnie społeczność. Więk­szość mieszkańców trudniła się jednocześnie rolnictwem i rze­miosłem, w zależności od przynależenia do określonej grupy społecznej. Rzemiosło, jako podstawowe źródło utrzymania, wy­konywali przede wszystkim ci, którzy posiadali domy lub place 39.

Przeważająca część mieszkańców uprawiała ziemię i hodo­wała bydło, traktując rzemiosło jako zajęcie uboczne. W XVII w. liczba uprawianych łanów wzrosła do pięćdziesięciu.

Grabowiec, podobnie jak inne miasta lokowane na prawie magdeburskim, charakteryzował określony ustrój prawno-organi-zacyjny. Reprezentantem interesów właściciela był więc wójt (urząd sprawowany dziedzicznie, tylko przez potomków męskich). Odpowiadał za obronę miasta i obowiązywała go osobista konna służba wojskowa. Przewodniczył ławie sądowej; w początkowym zaś okresie dokonywał też wyboru rajców. Wykonywał funkcje policyjne (ścigał i więził przestępców) oraz prowadził śledztwa. Cechowała go początkowo niezależność od mieszczan, od XV w. był mianowany przez radę miejską. Posiadał zazwyczaj wolne od czynszu łany pod miastem. Przysługiwało mu prawo budowy i eksploatacji młynów wodnych. O uprawnieniach wójta grabowieckiego brak jest wzmianki w dokumencie lokacyjnym, niejest jednak możliwe, by otrzymał on inne przywileje, niż przy­znawano wówczas.
W latach 1488—1495 wójtem w Grabowcu był Stefan, pra­wdopodobnie z roku Golianów, a następnym Wawrzyniec Kot-licki40. W roku 1518 urząd wójta grabowieckiego przeszedł w ręce rodziny Rudgierzów, herbu Radwan, prowadzącej, jak su­geruje Henryk Stamirski, liczne sprawy sądowe i biorąc w nich udział najczęściej jako jedna ze stron. I tak Jan Rudgierz, pierw­szy wójt ze wspomnianej rodziny, prowadził spory z jednym z zastawników Grabowca — Feliksem Cieciszewskim. Otóż król Zygmunt Stary, by zabezpieczyć spokój między nimi, ustano­wił zakład w formie orzeczenia sądowego (kwota zakładu wy­nosiła 300 grzywien). Orzeczenie sądu brzmiało: „iż w razie gdy­by pozwany wyrokowi się nie poddał, a mianowicie wykonaniu jego przez powoda się sprzeciwił, natenczas obowiązany będzie zarówno na rzecz powoda, jako też i sądu, zapłacić pewną, nową karę pieniężną, nazywaną zakładem" 41. W roku 1525 następne­mu zaś wójtowi, Stanisławowi Rudgierzowi, król Zygmunt Stary zezwolił zapisać pewne kwoty na wójtostwie w Grabowcu, a na­stępnie (Lustracja z roku 157142) między królem i tą rodziną nastąpiła zamiana wiosek królewskich Bereść i Beresteczko (dzisiejszy Obliczyn), które otrzymali Rudgierzowie, król zaś — ich wioskę Diakonów (Dziekanów) w starostwie hrubieszowskim. Zamianę ową lustratorzy nazwali frymarkiem, co oznaczałoby, iż przy tej transakcji nastąpiła dopłata43, oczywiście ze strony Rudgierzów. Tą drogą król uwolnił Bereść od zastawów, jakie na nim posiadał jeszcze w XV wieku szlachcic Wacław z Nie­borowa ".

Wpływ na rządy w Grabowcu mieli również zastawnicy mias­ta. Jednym z nich był Paweł Jasieński, który za zasługi w wojnie trzynastoletniej otrzymał od Kazimierza Jagiellończyka sta­rostwo grabowieckie, a pożyczając królowi pewną sumę pienięż­ną stał się właśnie zastawnikiem miasta. Po Pawle Jesieńskim od roku 1503 starostą grabowieckim został inny zastawnik — Feliks Cieciszewski. Jemu zresztą syn Kazimierza Jagiellończy­ka, Zygmunt Stary, zastawił w roku 1524 także Miączyn i Or-natowice. W roku 1543 Arnulf Uchański, krajczy królowej Bony, wykupił z rąk Jana i Stanisława Cieciszewskich i ich matki45 zamek grabowiecki (fortalicium Grabowyecz) z przynależnymi doń wsiami. Prawo do wieczystej dzierżawy miasta oraz wsi Miączyn i Ornatowice (po potrąceniu 424 florenów z ogólnej kwoty pieniężnej pożyczonej królowi)" w roku 1544 Zygmunt Stary przyznał braciom Piotrowi i Pawłowi Cieciszewskim, sy­nom Feliksa, zastawnikom dóbr królewskich Grabowca. W ten sposób urząd wójta w Grabowcu wykupiony został przez staro­stę Piotra Cieciszewskiego (wychowanka Akademii Krakows­kiej, zięcia wojewody bełskiego Jerzego Krupskiego, jednego z komisarzy królewskich, świadka na dokumencie Jana Zamoy-skiego, komisarza wyznaczonego przez Stefana Batorego do roz­strzygnięcia sporu między Janem Zamoyskim a Stanisławem Żółkiewskim)".

Władzę sądową w imieniu starosty sprawował w mieście landwójt, który przewodniczył posiedzeniom miejskiej ławy są­dowej, oraz ławnicy. Księgi miejskie grabowieckie z pierwszej połowy XVII w. wymieniają czterech landwójtów: Hieronima Turskiego (w 1643 r.), Andrzeja Kolesowicza (w 1646 r.)48, Józe­fa Wielogórskiego (w 1648 r.) oraz Mateusza Grabowskiego (w 1650 r.)", który współpracował z sześcioma ławnikami: Grze­gorzem Kliszczykiem, Janem Połaskim, Sawą Nagórnym, Eusta­chym Pokorą, Gabrielem Doleckim, Janem DoboszemB0. Do starosty, landwójta i ławników należało rozstrzyganie spraw podlegających sądownictwu miejskiemu, np. nadawanie mocy prawnej zeznaniom finansowym i zobowiązaniom płatniczym mieszczan.
Obok ławy miejskiej władzę sprawowała również rada miejska. Decydowała o finansach miasta i jego polityce zewnętrznej. Wydawała wilkierze (uchwały). Rozstrzygała o sprawach handlu, miar i wagi. Miała prawo nadzoru nad cechami i rzemiosłem, sprawami porządku (czystością ulic i placów). Opiekowała się sierotami po zmarłych mieszczanach oraz interesowała się moralnością mieszkańców 51.
Rada miejska składała się z burmistrzów i rajców, nazywanych w księgach miejskich grabowieckich (powstały pcd koniec pierwszej połowy XVII w.) konsulami i prokonsulami. Wybierani byli podczas elekcji, która odbywała się w Ratuszu albo w siedzibie wójta, w obecności pospólstwa: „Według obrania i aprobowania Jego Mości Starosty, za wspólną zgodą i namową"52. Pierwszym burmistrzem wymienionym w księgach był Roman PiatnicaS3. Do pomocy miał trzech rajców, którzy przez jeden kwartał pełnili kolejno funkcję burmistrza.
Podczas elekcji, która odbyła się 9 maja 1648 r. — notują księgi miejskie — wybrano czterech burmistrzów: dwóch katolików i dwóch grekokatolików. Wybrani zostani również: lanrl-wójt „z ramienia starosty i wójta konfirmowany i na miejscu starosty postanowiony, jako przedstawiciel" oraz ławnicy. Wybór ogłosił podwojski, tj. woźny miejski. Po przysiędze nowo wybrani otrzymali od zdających urząd burmistrza, księgi i przywileje miejskie oraz libertacje (zwolnienie od przebywania w mieście żołnierzy i „dawania wybrańców").
Po upływie roku i sprawowaniu funkcji burmistrza wybrani w danym roku rajcowie stawali się rajcami starymi. Służyli radą aktualnym burmistrzom i zasiadali w sądzie radziecko-ła-wniczym, jaki ukształtował się w Grabowcu. Landwójt przewodniczył nie tylko sądowi ławniczemu w sprawach karnych,ale brał również udział w posiedzeniach z udziałem burmistrzów, ławników i rajców, w ważniejszych sprawach dotyczących miasta 54. Sąd radziecko-ławniczy rozpatrywał w zasadzie sporne sprawy majątkowe i wszystkie w zakresie majątku ruchomego i nieruchomego, dokonywał intromisji, wizji poczynionych szkód, inwentarzy majątku, spisywania testamentów 55.
Określona władzę w mieście posiadało również ogólne zebranie wszystkich jego obywateli. Zwoływano je raz do roku, podczas wyborów władz miejskich, oraz np.: dla uchwalenia składki pieniężnej „na zniesienie rozmaitych długów przez miasteczko winnych"30, w celu przekazania gruntu miejskiego pod słodownię i winnicę, założenia lasu, przejęcia gruntu po zbiegłym osądzonym i sprzedaniu tego gruntu, podjęcia decyzji w sprawie uczynienia zastawu na jakichś miejskich gruntach w zamian za pożyczone miastu pieniądze (200 złp.)".
Dopełnieniem miejskich urzędów było posiadanie przez miasto własnej kancelarii obsługującej radę i sąd radziecko-ławniczy. Pisarzem miejskim był, m. in.: Paweł Bączkiewicz, Szymon Kozirodowicz. W Grabowcu jako grodzie „sądowym" odbywały się roczki sądu ziemskiego bełskiego, zjeżdżała szlachta dokonująca wpisów darowizn i testamentów do ksiąg sądowych, rozstrzygania sporów granicznych i innych, a zatem musiał być miastem dużym i znaczącym. W przeciwnym bowiem wypadku w obradach sądu grodzkiego nie brałby udziału Jan Zamoyski — po raz pierwszy 24 września 1571 r. jako starosta zamechski. W roku następnym (był już starostą bełskim) występował kilkakrotnie jako jedna ze stron w sprawach majątkowych, a po śmierci swej żony Anny z Ossolińskich na posiedzeniu w dniu 28 czerwca 1572 r.!S.
Potwierdzeniem wielkości i znaczenia miasta w tym okresie jest fakt posługiwania się przez władze miejskie Grabowca w szkający w domach mieszczan, odrabiający pańszczyznę lub zatrudnieni do posług domowych.
Nieliczna ludność żydowska trudniła się handlem miodem, prowadzeniem wyszynku i arendy miejskiej, a ponadto zajmowała się lichwą 25.
Mieszkańcami Grabowca byli urzędnicy miejscy i grodzcy: wicestarostowie, pisarze, służba miejska, woźni, stróże. Mieszkał też w miasteczku gajowy lasów grabowieckich, a wreszcie przedstawiciele duchowieństwa obu obrządków, ich służba, żebracy zamieszkujący przytułki.
Różnice między poszczególnymi grupami ludności miasta zaznaczały się również w stosowaniu odpowiedniego nazewnictwa. Mieszczanie piastujący urząd landwójta, burmistrza, rajcy, ławnika określani byli — jak podają księgi — mianem sławetnych, przedstawiciele plebsu mianem uczciwych, natomiast ludzi ze wsi bądź mieszkających w mieście, ale nie posiadających obywatelstwa miejskiego, nazywano pracowitymi.
Począwszy od wieku XV poprzez cały wiek następny ulegał zwiększeniu zakres potrzeb i możliwości ich zaspokajania przez ówczesne społeczeństwo grabowieckie, choć XVI w. charakteryzuje raczej supremacja stanu szlacheckiego i pomniejszanie roli miast. Nastąpiło wzmożenie kontaktów handlowych i rozwój rzemiosła miejskiego. Czynnikiem sprzyjającym było usytuowanie Grabowca na trasie Bełz—Tyszowce—Krasnystaw—Lublin i przybywanie doń kupców, m. in. lwowskich, wędrujących na Zachód. Ponadto od czasów lokacji odbywały się tu, jak wiemy, cotygodniowe targi oraz doroczne jarmarki, w czasie których wokół ratusza ustawiano stoły, kramy, budy, jatki rzemieślnicze oraz wagę, mieszczanie zaś produkty i wyroby układali w ustalonym porządku.
Na targi i jarmarki grabowieckie przybywali rolnicy i rzemieślnicy ze Skierbieszowa, Wojsławic, Uchań, Horodła, Hrubieszowa, Tyszowiec, Bełza i Chełma. Dopiero jednak po opłaceniu targowego mogli handlować solą, zbożem, wódką, miodem. Pozycję gospodarczą miasta umocniło przyłączenie doń wioski Wołuczy. Na mocy przywileju Zygmunta Augusta, w roku 1553, przedmieszczanie grabowieccy zamieszkujący Wołuczę zostali zrównani w prawach z mieszczanami Grabowca. Samo miasto powiększyło swe terytorium, zwiększeniu uległa też liczba ludności.
Z chwilą założenia, w 1580 r., przez Jana Zamoyskiego Zamościa, Grabowiec utracił swoje znaczenie i stał się jedynie miejscem lokalnej wymiany towarowo-pieniężnej. Rangę Grabowca podniósł dopiero Zygmunt III Waza, ustanawiając w 1625 r. w nim targ we środę i jarmarki, odbywane: „na Gromnicę [2 lutego], Zielone Świątki [czerwiec], Wniebowzięcie [15 sierpnia]", co znacznie ożywiło wymianę towarowo-pieniężną. Ponadto w roku 1628 dekret królewski zabronił staroście wytwarzania gorzałki. Produkcja jej stała się wyłączna domena miasta, które „dało ją w arendę mieszczaninowi, by ją szynko-wał i palił, a to, co będą od niego brać, żeby było obracane na miejską potrzebę" 26. W latach czterdziestych XVII w. arenda-rzami ratusza, młynów i gorzelni miejskich byli przedstawiciele rady miasta — wielokrotny rajca i burmistrz Aleksander Na-górny i pisarz miejski Paweł Baczkiewicz. O surowości przestrzegania dekretu świadczy najlepiej zapis w księdze miejskiej z 1645 r., w którym czytamy o oskarżeniu „świaszczennika gra-bowieckiego, że on mając kilka gospodarzów w domu i gościa ustawicznego poważał się przeciwko zakazowi miesckiemu i in-tercyzie miesckiei gdzie indziej gorzałkę brać i kupować" 27.
Działalność rzemieślnicza w Grabowcu (podobnie w innych miastach Polski) uwzględniała głównie potrzeby rynku lokalnego i stąd tak charakterystyczna jego wielokierunkowość. W pierwszej połowie XVII w. księgi miejskie i grodzkie grabowieckie wymieniają m. in. 7 krawców: Wojciech, Hryć Kliszczyk, Wąsko Czeszyk, Sienio, Jerzy Gomolski, Paweł i Jan28, 10 tka-czy: Daniło dictus Nadeza, Kasper Bączek, Pawelko, Roman Zalewajko, Proc, Maciej Kordula, Antoni (burmistrz grabowiecki), Piotr; 9 mistrzów kuśnierzy — Jakub Bączek, Ihnat Piszczyk, Iwan, Iwanko, Paweł Krystyn, Jacek Jan Połaski, Kapała, Sien-ko; 5 kowali: Marcin, Balcer, Józef, Łukasz Kiszka, Szymon"'. Na potrzeby miasta wytwarzali również stolarze (dom ich spłonął w 1640 r.), bednarze, m. in.: Marek Drozdowski, Stefan, Augustyn30; 3 młynarzy, gorzelnik, słodownik i piekarz81. Ponadto miasto posiadało własnego aptekarza, konowała, łaziebni-ka, chirurga, woźnicę, muzyka. Cyrulikiem i łsziebnikiem (spełniając także urząd burmistrza) był Jan, chirurgiem Stanisław z Krakowa32, konowałem (weterynarzem) Tymko NiesierczykM.
Sprawy rzemieślników, jak odnotowują księgi miejskie, reprezentował cech szewców z cechmistrzem Fedorem Maślańczy-kiem oraz ślusarzy (jedyny w województwie bełskim), do którego należeli m. in.: Paweł, Jan i Stefan. Powstały one prawdopodobnie już w wieku XV. Zachował się bowiem zapis pochodzący z 1604 r., informujący o zaginięciu dokumentu założenia cechu ślusarzy. Najstarsze odnotowane zezwolenie na prowadzenie cechu pochodzi jednakże z 1625 r., a wydał je król Zygmunt III Waza. Możliwe też, że wzorem innych małych miast, np. Ko-rytnicy nad Bugiem, utworzono wspólny cech dla kilku przedstawicieli rzemiosł34.
O prawach i zwyczajach członków cechów księgi miejskie grabowieckie piszą niewiele. Warto więc przytoczyć kilka zdarzeń charakteryzujących związki cechowe. W jednej z ksiąg czytamy o wymogu dziedziczenia przynależności cechowej: Fedor Maślańczyk, cechmistrz cechu szewskiego w Grabowcu, dowiedziawszy się, „iż o nim pokątnie niektórzy ludzie mówią i udają, że jego nieboszczyk ojciec był zapraszany do posług miesckich w niebytności natenczas sługi miesckiego przysięgłego, poprosił urząd miejski o atestację [...] starych ludzi godnych ku zeznaniu prawdziwemu, aby mu to w żadnej rzeczy nie szkodziło" Powołani przez rajców świadkowie zeznali, że ,,pomieniony nieboszczyk Stećko Maślanka, ociec pomienionego cechinistrza, w starości jego, kiedy już cechmistrz na swym gospodarstwie byŁ a natenczas nie stało sługi miesckiego w miasteczku, tedy onego do posług [...] do pewnego czasu zapraszano było. Ale to nie ma honoru naruszać pomienionego cechmistrza, gdyż ludzie godni i rozważni na cechmistrzostwo go obierali i już lat kilka na swym urzędzie spokojnie jest" 36.
Inny zapis dotyczy spraw moralnych członka cechu. Ponieważ „uczciwemu Pawłowi krawczykowi", mieszczaninowi grabo-wieckiemu, zarzucano, iż jest z nieprawego łoża, prosił on „aby dedukcja urodzenia jego do ksiąg była przyjęta, że mu sławetny Łukasz Czyżyk zadał bękarstwo. Na którą afektycją stanąwszy sławetni Parafiej Wańkowicz, Roman Piatnica, Hryć Ste-fańczuk, Bohdan Borowik, mieszczanie grabowieccy i innych mieszczan wiele grabowieckich, że ten Paweł jest własny syn nieboszczyka Daniła Juszczyka, w stanie małżeńskim spłodzony i zrodzony. Co tak a nie inaczej zeznali, a urząd zapisać kazał" 3t>.
Do obowiązku cechu należała troska o zapewnienie właściwego surowca każdemu rzemieślnikowi, a także, by wytworzone towary były odpowiedniej jakości. Najwięcej uwagi poświęcały sprawiedliwemu podziałowi surowca. Ustawy cechowe zabraniały np. skupowania półfabrykatów, zwłaszcza wełny i skór, w których nabywaniu mieli pierwszeństwo członkowie cechu szewców. Mistrzowie cechów nie mogli też nabywać surowców potajemnie, co było gwarancją owego sprawiedliwego ich podziału 37.
Każdy z mistrzów był zobowiązany przyjąć odpowiednią liczbę uczniów. Prześledźmy zatem, jak wyglądała siedemnastowieczna nauka zawodu. Pierwsze dwa tygodnie były okresem próbnym, po którym mistrz oficjalnie zgłaszał uczniów wobec cechmistrza, który wpisywał nowo przyjętych do księgi cechowej. W książce tej zaznaczał datę rozpoczęcia nauki i czas, w jakim ma trwać. W ten spos3b władze cechu miały dokładną ewidencję uczniów. Pozwalało to sprawdzać przy tzw. wyzwoli-nach, czy uczniowie posiadają odpowiedni staż, oraz kontrolować, czy nie przyjmują więcej uczniów, niż na to zezwalał statut. Staże uczniowskie trwały od jednego do kilku lat, czasami uzależniano je od wieku: im młodszy uczeń, tyrn dłuższy obowiązywał go staż. Jeśli rodzice ucznia płacili mistrzowi za naukę, wówczas staż uczniowski ulegał skróceniu, biedni natomisst u-czyli się za wysługę w domu mistrza.
Reguły cechowe nie zezwalały na zmianę lub samowolne o-puszczenie mistrza nawet na dzień przed ukończeniem nauki — w takich przypadkach chłopcu przepadał staż. Po ukończonych latach nauki uczeń przystępował do tzw. wyzwolin. Wpłacał pewną sumę do cechu, po czyni przyjmowano go do swego grona. Odtąd pracował już za wynagrodzeniem. Od takiego „wyzwolonego" czeladnika wymagano jeszcze wędrówki do innego miasta, by poznał tam stan rzemiosła. Ważnym dniem dla rzemieślnika cechowego było otrzymanie mistrzostwa. W tym celu musiał on wykonać tzw. sztukę pod okiem mistrzów i w określonym czasie. Od kandydata np. na mistrza stolarskiego wymagano „trzech sztuk" stolarskich z jaworowego drzewa, spajanych dębiną, bez użycia klinek i gwoździ. I tak komoda musiała być o dwóch dnach z osiemnastoma szufladami i szafeczką, stół — o trzech filonkach flisowanych, flądrem fornirowany, a skrzynia na dokumenty czy szaty liturgiczne musiała mieć dwanaście jednakowych szuflad, ozdobione dębowymi klinkami. Mistrzowski egzamin bednarzy przewidywał wykonanie achteli i półach-teli z drewna jodłowego i dębowego, stągwi dębowej, dzież, wanny, cebra, rurnic, przykadki do winnic, kadzi, beczek, konwi, konewki, skopca, nalewki piwnej, gorzałczanej, lejka, wiadra do wody do studni, faski maślanej na 30 kwart, faski na 24 kwarty, wanienki dziecinnej, obręczy do achteli i na beczki piwne.
Młodsi wiekiem i stażem członkowie cechu obowiązani byli do uczestnictwa w świeckich i religijnych uroczystościach cechu.Był on bowiem również korporacją religijną, miał swego patrona, niejednokrotnie ołtarz lub kaplicę w kościele. W procesjach i podczas obchodów religijnych cechy występowały z chorągwiami, na których znajdowały się odpowiednie godła — u ślusarzy — klucze, kowali — młot i kowadło, krawców — nożyce. Obowiązkiem zaś wszystkich członków cechu było uczestniczenie w pogrzebie brata cechowego.
Organizacja cechowa posiadała też fundusze przeznaczone na pomoc dla chorych i poszkodowanych członków ich rodzin33. Do cechów należała również obrona miasta i utrzymanie straży pożarnej.
Grabowiec był miastem rolniczo-rzemieślniczym, w którym rzemieślnicy stanowili niewielką liczebnie społeczność. Większość mieszkańców trudniła się jednocześnie rolnictwem i rzemiosłem, w zależności od przynależenia do określonej grupy społecznej. Rzemiosło, jako podstawowe źródło utrzymania, wykonywali przede wszystkim ci, którzy posiadali domy lub place 39.
Przeważająca część mieszkańców uprawiała ziemię i hodowała bydło, traktując rzemiosło jako zajęcie uboczne. W XVII w. liczba uprawianych łanów wzrosła do pięćdziesięciu.
Grabowiec, podobnie jak inne miasta lokowane na prawie magdeburskim, charakteryzował określony ustrój prawno-organi-zacyjny. Reprezentantem interesów właściciela był więc wójt (urząd sprawowany dziedzicznie, tylko przez potomków męskich). Odpowiadał za obronę miasta i obowiązywała go osobista konna służba wojskowa. Przewodniczył ławie sądowej; w początkowym zaś okresie dokonywał też wyboru rajców. Wykonywał funkcje policyjne (ścigał i więził przestępców) oraz prowadził śledztwa. Cechowała go początkowo niezależność od mieszczan, od XV w. był mianowany przez radę miejską. Posiadał zazwyczaj wolne od czynszu łany pod miastem. Przysługiwało mu prawo budowy i eksploatacji młynów wodnych. O uprawnieniach wójta gra-bowieckiego brak jest wzmianki w dokumencie lokacyjnym, nie jest jednak możliwe, by otrzymał on inne przywileje, niż przyznawano wówczas.
W latach 1488—1495 wójtem w Grabowcu był Stefan, prawdopodobnie z roku Golianów, a następnym Wawrzyniec Kot-licki40. W roku 1518 urząd wójta grabowieckiego przeszedł w ręce rodziny Rudgierzów, herbu Radwan, prowadzącej, jak sugeruje Henryk Stamirski, liczne sprawy sądowe i biorąc w nich udział najczęściej jako jedna ze stron. I tak Jan Rudgierz, pierwszy wójt ze wspomnianej rodziny, prowadził spory z jednym z zastawników Grabowca — Feliksem Cieciszewskim. Otóż król Zygmunt Stary, by zabezpieczyć spokój między nimi, ustanowił zakład w formie orzeczenia sądowego (kwota zakładu wynosiła 300 grzywien). Orzeczenie sądu brzmiało: „iż w razie gdyby pozwany wyrokowi się nie poddał, a mianowicie wykonaniu jego przez powoda się sprzeciwił, natenczas obowiązany będzie zarówno na rzecz powoda, jako też i sądu, zapłacić pewną, nową karę pieniężną, nazywaną zakładem" 41. W roku 1525 następnemu zaś wójtowi, Stanisławowi Rudgierzowi, król Zygmunt Stary zezwolił zapisać pewne kwoty na wójtostwie w Grabowcu, a następnie (Lustracja z roku 157142) między królem i tą rodziną nastąpiła zamiana wiosek królewskich Bereść i Beresteczko (dzisiejszy Obliczyn), które otrzymali Rudgierzowie, król zaś — ich wioskę Diakonów (Dziekanów) w starostwie hrubieszowskim. Zamianę ową lustratorzy nazwali frymarkiem, co oznaczałoby, iż przy tej transakcji nastąpiła dopłata43, oczywiście ze strony Rudgierzów. Tą drogą król uwolnił Bereść od zastawów, jakie na nim posiadał jeszcze w XV wieku szlachcic Wacław z Nieborowa ".
Wpływ na rządy w Grabowcu mieli również zastawnicy miasta. Jednym z nich był Paweł Jasieński, który za zasługi w wojnie trzynastoletniej otrzymał od Kazimierza Jagiellończyka starostwo grabowieckie, a pożyczając królowi pewną sumę pieniężną stał się właśnie zastawnikiem miasta. Po Pawle Jesieńskim od roku 1503 starostą grabowieckim został inny zastawnik — Feliks Cieciszewski. Jemu zresztą syn Kazimierza Jagiellończyka, Zygmunt Stary, zastawił w roku 1524 także Miączyn i Or-natowice. W roku 1543 Arnulf Uchański, krajczy królowej Bony, wykupił z rąk Jana i Stanisława Cieciszewskich i ich matki45 zamek grabowiecki (fortalicium Grabowyecz) z przynależnymi doń wsiami. Prawo do wieczystej dzierżawy miasta oraz wsi Miączyn i Ornatowice (po potrąceniu 424 florenów z ogólnej kwoty pieniężnej pożyczonej królowi)" w roku 1544 Zygmunt Stary przyznał braciom Piotrowi i Pawłowi Cieciszewskim, synom Feliksa, zastawnikom dóbr królewskich Grabowca. W ten sposób urząd wójta w Grabowcu wykupiony został przez starostę Piotra Cieciszewskiego (wychowanka Akademii Krakowskiej, zięcia wojewody bełskiego Jerzego Krupskiego, jednego z komisarzy królewskich, świadka na dokumencie Jana Zamoy-skiego, komisarza wyznaczonego przez Stefana Batorego do rozstrzygnięcia sporu między Janem Zamoyskim a Stanisławem Żółkiewskim)".
Władzę sądową w imieniu starosty sprawował w mieście landwójt, który przewodniczył posiedzeniom miejskiej ławy sądowej, oraz ławnicy. Księgi miejskie grabowieckie z pierwszej połowy XVII w. wymieniają czterech landwójtów: Hieronima Turskiego (w 1643 r.), Andrzeja Kolesowicza (w 1646 r.)48, Józefa Wielogórskiego (w 1648 r.) oraz Mateusza Grabowskiego (w 1650 r.)", który współpracował z sześcioma ławnikami: Grzegorzem Kliszczykiem, Janem Połaskim, Sawą Nagórnym, Eustachym Pokorą, Gabrielem Doleckim, Janem DoboszemB0. Do starosty, landwójta i ławników należało rozstrzyganie spraw podlegających sądownictwu miejskiemu, np. nadawanie mocy prawnej zeznaniom finansowym i zobowiązaniom płatniczym mieszczan.
Obok ławy miejskiej władzę sprawowała również rada miejska. Decydowała o finansach miasta i jego polityce zewnętrznej. Wydawała wilkierze (uchwały). Rozstrzygała o sprawach handlu, miar i wagi. Miała prawo nadzoru nad cechami i rzemiosłem, sprawami porządku (czystością ulic i placów). Opiekowała się sierotami po zmarłych mieszczanach oraz interesowała się moralnością mieszkańców 51.
Rada miejska składała się z burmistrzów i rajców, nazywanych w księgach miejskich grabowieckich (powstały pcd koniec pierwszej połowy XVII w.) konsulami i prokonsulami. Wybierani byli podczas elekcji, która odbywała się w Ratuszu albo w siedzibie wójta, w obecności pospólstwa: „Według obrania i aprobowania Jego Mości Starosty, za wspólną zgodą i namową"52. Pierwszym burmistrzem wymienionym w księgach był Roman PiatnicaS3. Do pomocy miał trzech rajców, którzy przez jeden kwartał pełnili kolejno funkcję burmistrza.
Podczas elekcji, która odbyła się 9 maja 1648 r. — notują księgi miejskie — wybrano czterech burmistrzów: dwóch katolików i dwóch grekokatolików. Wybrani zostani również: lanrl-wójt „z ramienia starosty i wójta konfirmowany i na miejscu starosty postanowiony, jako przedstawiciel" oraz ławnicy. Wybór ogłosił podwojski, tj. woźny miejski. Po przysiędze nowo wybrani otrzymali od zdających urząd burmistrza, księgi i przywileje miejskie oraz libertacje (zwolnienie od przebywania w mieście żołnierzy i „dawania wybrańców").
Po upływie roku i sprawowaniu funkcji burmistrza wybrani w danym roku rajcowie stawali się rajcami starymi. Służyli radą aktualnym burmistrzom i zasiadali w sądzie radziecko-ła-wniczym, jaki ukształtował się w Grabowcu. Landwójt przewodniczył nie tylko sądowi ławniczemu w sprawach karnych, ale brał również udział w posiedzeniach z udziałem burmistrzów, ławników i rajców, w ważniejszych sprawach dotyczących miasta 54. Sąd radziecko-ławniczy rozpatrywał w zasadzie sporne sprawy majątkowe i wszystkie w zakresie majątku ruchomego i nieruchomego, dokonywał intromisji, wizji poczynionych szkód, inwentarzy majątku, spisywania testamentów 55.
Określona władzę w mieście posiadało również ogólne zebranie wszystkich jego obywateli. Zwoływano je raz do roku, podczas wyborów władz miejskich, oraz np.: dla uchwalenia składki pieniężnej „na zniesienie rozmaitych długów przez miasteczko winnych"30, w celu przekazania gruntu miejskiego pod słodownię i winnicę, założenia lasu, przejęcia gruntu po zbiegłym osądzonym i sprzedaniu tego gruntu, podjęcia decyzji w sprawie uczynienia zastawu na jakichś miejskich gruntach w zamian za pożyczone miastu pieniądze (200 złp.)".
Dopełnieniem miejskich urzędów było posiadanie przez miasto własnej kancelarii obsługującej radę i sąd radziecko-ławniczy. Pisarzem miejskim był, m. in.: Paweł Bączkiewicz, Szymon Kozirodowicz. W Grabowcu jako grodzie „sądowym" odbywały się roczki sądu ziemskiego bełskiego, zjeżdżała szlachta dokonująca wpisów darowizn i testamentów do ksiąg sądowych, rozstrzygania sporów granicznych i innych, a zatem musiał być miastem dużym i znaczącym. W przeciwnym bowiem wypadku w obradach sądu grodzkiego nie brałby udziału Jan Zamoyski — po raz pierwszy 24 września 1571 r. jako starosta zamechski. W roku następnym (był już starostą bełskim) występował kilkakrotnie jako jedna ze stron w sprawach majątkowych, a po śmierci swej żony Anny z Ossolińskich na posiedzeniu w dniu 28 czerwca 1572 r.!S.
Potwierdzeniem wielkości i znaczenia miasta w tym okresie jest fakt posługiwania się przez władze miejskie Grabowca w drugiej połowie XVI w. własną pieczęcią z herbem (mur fortecz-ny o trzech spiczastych basztach), posiadającą w otoku napis Sigillum dvi Grabowiecz. Spotykamy ją np. na dokumentach pochodzących z lat 1564, 1565 i 1571, przechowywanych w Muzeum Czapskich w Krakowie i Archiwum Skarbowym w Warszawie 59.
Prawno-organizacyjna struktura Grabowca określała formy ekonomicznej działalności miasta. Na jego dochody składały się sumy czerpane z użytkowanych przez miasto gruntów, wpływy z dzierżawy kramów i jatek miejskich oraz kary nakładane przez sąd radziecko-ławniczy.
Wydatki miejskie natomiast związane były głównie z finansowaniem łaźni i ratusza oraz z opłacaniem straży utrzymującej porządek w mieście. Pewne kwoty przeznaczono na utrzymanie kancelarii miejskiej i wynagrodzenie pisarza. Znaczne sumy pochłaniały procesy prowadzone przez gminę miejską ze starostami, podróże urzędników do Bełza — stolicy województwa lub na dwór królewski w celu uzyskania ulg bądź z zażaleniami na postępowanie administracji starościńskiej. Mieszczanie obciążeni też byli podatkami płaconymi staroście i do skarbu królewskiego: czynszem z domów (wynosił 9 groszy), z każdego łanu po 27 groszy i korcu owsa; rzemieślnicy: czynszem w wysokości 8 groszy, 200 złp. rocznie wynosiły opłaty za dzierżawę pól starościńskich60. Ponadto obciążały miasto podatki: szos, czopowe, podymne, pogłówne i hiberna, przeznaczone na rzecz
państwa.
Do najuciążliwszych należały wydatki związane z postojem żołnierzy w mieście, o czym świadczą najlepiej liczne zapisy w księgach miejskich, np. od księdza Bieleńskiego w roku 1650 pożyczono „na przejednanie chorągwi p. Linowskiego zł 50 i na dwie inne chorągwie po złotych 100"; 300 zł od dziedzica Skomo-roch „na potrzebę miejską", tj. m. in. na oddanie długu pani Czarnołoskiej (150 zł) i panu Wenglińskiemu (50 zł)C1.
Na spłacenie długów zaciąganych przez władze miasta uchwalono składki — po półtora złotego z domu i z ćwierci pola. Były one jednak niewystarczające, jeśli dla komorników królewskich często przebywającyh w mieście także „z uchwały niniejszego pospólstwa na te potoczne potrzeby uchwalili po trzy grosze z domu i z ćwierci także, które powinien szafarz wybierać i od-prawować" 62.
Chcąc zwiększyć dochody gminy miejskiej, dokonywano różnych transakcji handlowych. Pisarz Paweł Bączkowicz nabył np. dla miasta łąkę czechowską leżącą poza terytorium miasta, na której kupno musiał pożyczyć 100 zł od dziedzica Bereścia li;i.
Burmistrze i rajcowie wspólnie z mieszczaństwem przejęli od Wojciecha Skomorskiego i jego szwagra Stanisława Toma-szewskiego darowiznę w postaci jednego półłanka w zamian za nie płacenie podatku miejskiego. Za ten darowany półłanek „ichmościowie pozostałe dwa półłanki będą spokojnie zażywać, trzymać bez opłat i ciężarów miejskich, okrom czynności i podatków Rzeczypospolitej i wolno [im] te dobra posiadać. A jeśliby który mieszczanin miał pieniądze według prawa i zapisu wolno odkupić" M.
Od roku 1541 starostą grabowieckim z nominacji króla Zygmunta Starego został Piotr Cieciszewski. Sprawując władzę dążył do uszczuplenia praw mieszczan zagwarantowanych przywilejem lokacyjnym z roku 1447. Kwestionował więc prawo mieszczan do lasu „żadnego", podczas żniw wymuszał na mieszczanach cztery dni robót w folwarku w Miączynie, zabraniał wypasania bydła na pastwiskach pod miastem, mianował samowolnie landwójta i rościł prawo do pobierania kar sądowych. Ponadto żądał i pobierał owies osypowy z pól uprawianych przez mieszczan oraz zagarnął cerkwi laki i pola uprawne.
Postępowanie starosty spotkało się z ostrą reakcją mieszczan. Domagali się respektowania swoich praw potwierdzonych wielokrotnie przez królów, odwołując się w różnych pismach nawet do samego króla. Wobec zorganizowanego, świadomego swych praw mieszczaństwa starosta ustąpił. Częste sprawowanie przez niego funkcji arbitra być może wpłynęło na podpisanie ugody z mieszczanami, która, jak czytamy w dokumencie, „likwidowała różne krzywdy i dolegliwości, którekolwiek między niemi poten-czas były" 65. Zawarta została w roku 1578, oddawała las „zadni" na własność miasta po złożeniu przysięgi na tzw. roczkach gra-bowieckich przez burmistrza, dwóch rajców i dwóch ludzi z pospólstwa. Starosta odstąpił od wymuszania dni robót w folwarku miączyńskim, pastwisko zostało uznane za własność miasta i udostępnione dla bydła mieszczan; landwójta starosta zobowiązał się wybierać spośród mieszczan wysuniętych przez gminę. Ponadto zobowiązał się nie ingerować w obrady sądów miejskich i nie zabierać dokumentów o karach, które od chwili ugody zostały „chowane w miejskiej skrzynce na pospolitą potrzebę". Zrezygnował też z owsa osypowego z pól uprawianych przez mieszczan, zwrócił cerkwi łąki i pola uprawne. Pozostałe kwestie sporne między starostą i miastem rozwiązano w ten sposób, że mieszczanie w ciągu roku dwukrotnie zwozili do zamku drewno, a rzeźnicy tylko na niedzielę mieli dostarczać łój do zamku. Pobierane dotychczas przez starostę sześć miar słodu obniżono do czterech, zgodnie z dawnym zwyczajem. Urząd miejski zagwarantował sobie prawo wydzierżawienia jednemu z mieszczan wyrobu i szynkowania gorzałki, a płynący stąd dochód mógł przeznaczać na potrzeby miasta.
Ugodę starosty z mieszczanami potwierdził dekretem król Stefan Batory w roku 1578, po upływie uprzednio określonego czasu, w którym obie strony zobowiązały się nie czynić niczego, co spowodować mogło zerwanie porozumienia. Potwierdzoną przez króla ugodą posługiwali się mieszczanie przy różnych spornych sprawach i w następnych stuleciach GG.
Zatarg starosty z mieszczanami przypadł w okresie szczególnego rozwoju gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej. Wiązało się to z bogaceniem szlachty na eksporcie polskiego zboża, a lakże ograniczaniem praw mieszczan, szczególnie w miastach małych, gdzie silne było partykularne traktowanie spraw miejskich i rywalizacja gospodarcza. W przypadku mieszczan gra-bowieckich, nastawionych przede wszystkim na zaspokojenie potrzeb rynku lokalnego, nie mogło więc być obojętne rozszerzenie przez dwór starościński obszaru pól uprawnych i żądanie pracy na roli, a także zwiększona hodowla bydłi w folwarku wymagająca wypasu na rozległych błoniach okalających miasto od południa i zachodu. Mieszczanie bowiem również posiadali woły, konie, krowy i owce oraz trudnili się rolnictwem, szukając zbytu dla swych towarów.
Konsekwencją zatargu ze starostą było potwierdzenie przez Zygmunta Augusta w 1566 r. przywilejów danych miastu jeszcze w 1447 roku67. Zapewniło to mieszczanom trzydzieści lat nieingerowania w należne prawa. Już jednak starosta Jan Cie-ciszewski, syn Piotra, w roku 1608 wystąpił z oskarżeniem przeciwko władzom miejskim i pospólstwu o niewywiązywanie się z prac powinnych, namawianie komorników i ludzi luźnych, by nie najmowali się do prac w dobrach starościńskich. Ponadto oskarżył mieszczan o okazywanie pomocy i ukrywanie Saka Szewileja, młynarza grabowieckiego, wiodącego z nim spór. Zwołane przez starostę zebranie mieszczan w ratuszu dla omówienia tych spraw nie odbyło się, gdyż mieszczanie nie przybyli. W efekcie interwencji obu stron, król Zygmunt III wydał dla ochrony mieszczan tzw. list żelazny, powodujący bojkotowanie przez nich poleceń starościńskich. W tej sytuacji podsta-rości Jan Czarnołoski złożył skargę na mieszczan w sądzie grodzkim o to, że „na szarwark, który robić zdiwna do zamku powinni pójść, uporni nie chcieli", a także, że zabraniają komornikom pracować w folwarku starościńskim, „którzy jem samym za grosz młócą" 6S. Król zażegnał zatarg nakazując stronom przestrzeganie ugody z roku 1578 potwierdzoną przez niego w 1593 r.
Zaostrzenie konfliktu miedzy dworem a miastem nastąpiło w roku 1618, z chwilą objęcia dzierżawy starostwa przez Samuela Koniecpolskiego. Starosta ten starał się narzucić mieszczanom nowe podatki oraz odbywanie czterodniowej rocznej robocizny. Wbrew ugodzie z roku 1578 przejął produkcję gorzałki i zabronił warzenia jej mieszczanom. Ponadto zabrał miastu las zwany zadnim. I tym razem interweniował król, dwukrotnie wzywając Koniecpolskiego do stawienia się w sądzie referendar-skim, tj. najwyższym sądzie dominialnym. Dla lepszego zbadania zatargu Zygmunt III wysłał też do Grataowca dwóch komisarzy: Kaspra Gizowskiego — proboszcza z Rzeplina i swego sekretarza — Mikołaja Koryckiego. Posiedzenie sądu odbyło się w roku 1618 w Wołuczy (Góra) obok Grabowca, rozstrzygając spór na korzyć mieszczan G9.
Inaczej potraktował król mieszczan w zatargu z następnym starostą — Jakubem Leszczkowskim. Uniwersałem zażądał bowiem od mieszczan, aby „około wału z pilnością robili, na żywność, prochy i strzelbę porządną zawczasu się przysposobili, idąc we wszystkim za rozkazaniem urodzonego starosty naszego gra-bowieckiego"70 (w 1626 r. Tatarzy napadli na Ruś Czerwoną). Jak zaznacza Maurycy Horn, mimo powtórzenia królewskiego polecenia, mieszczanie w obawie przed narzuceniem im pod pozorem prac na rzecz obronności miasteczka nowych, stałych powinności, nie przystąpili do prac fortyfikacyjnych. Urzędnik starościński Jan Barycki polecił mieszczanom przystąpić natychmiast do sypania wałów i umacniania murów. Opornych ukarano, w następstwie czego zwrócili się oni do króla o interwencję. Dekretem z l lutego 1629 r. mieszczanie uwolnieni zostali od obowiązku wyekwipowania przez miasto wybrańców, ale król zażądał okazywania staroście posłuszeństwa, a zwłaszcza wykonywania wszystkich jego poleceń odnoszących się do umocnienia zamku i fortyfikacji miejskich, czyli grobli prowadzącej do miasta i fosy okalającej górę zamkową w połowie jej wysokości. Wskutek bojkotu poleceń starosty doszło do dalszego zaostrzenią zatargu miedzy nimi a miastem. Starosta rościł sobie teraz prawo do wyłącznego decydowania o tym, kto ma być landwój-tem, oraz do znacznej części dochodów z kar sądowych.
W konsekwencji sporu mieszczanie otrzymali od króla Zygmunta III list datowany: Tykocin, 26 stycznia 1631 r., w którym upomina on mieszkańców. Jednocześnie przyjechała do Gra-bowca wieloosobowa komisja, by ocenić konflikt, uspokoić wrzenie i doprowadzić do ugody między stronami. Przewodniczył jej kanonik chełmski Jan Sasin. Posiedzenie komisji zakończyło się wydaniem dekretu datowanego 2 czerwca 1631 r. Komisarze królewscy orzekli zwrot pól zagarniętych miastu i odstąpienie od żądania czterodniowej robocizny w folwarku miączyńskim, oraz określili kompetencję starosty jako pana miasta. Starosta miał wiec wyznaczać dwóch rajców, dwóch pozostałych miało wybierać pospólstwo. Urząd miejski zobowiązany został do przedkładania staroście każdego roku rozliczenia („czynić rachunek") z dochodów i wydatków miejskich. Do uprawnień starosty należało natomiast wyznaczanie landwójta spośród czterech kandydatów zgłaszanych przez mieszczan.
Według dekretu komisji mieszczanie winni okazywać staroście posłuszeństwo, zobowiązani zostali do płacenia wszystkich należnych czynszów i do wykonywania prac związanych z obronnością miasteczka. Wynik królewskiej komisji przyjęto w Gra-bowcu z niezadowoleniem, szczególnie widocznym wśród mieszczan 71, którym przewodził burmistrz Wąsko Makarczuk. Wzywał on mieszczan do opodatkowania się i zebrania odpowiednich kwot potrzebnych do prowadzenia kosztownego procesu ze starostą, przeszkodził stawieniu się mieszczan w październiku 1633 r. przed pisarzem grodzkim grabowieckim i dokonania przez niego przeglądu uzbrojenia mieszczan, dyktowanego nasilającymi się napadami tatarskimi.
Wrogość władz starościńskich wobec mieszcz-n zrujnowanych całą serią pożarów spowodowała zwrócenie się przez nich z suplika do króla. Władysław IV potwierdził przywilej lokacyjny z roku 1447 i po otrzymaniu supliki mieszczan wydał im 28 wr/.einia 1034 r, glejt bezpieczeństwa, który miał ich chrcnić w ciągu sześciu miesięcy przed samowolą starosty. Równocześnie król uwolnił zniszczone pożarami miasteczko od podatków państwowych 72.
Zatarg ze starostą Jakubem Leszczkowskim otrzymał w roku 1635 nowe zabarwienie — wiosną powódź uszkodziła groblę, zalewając stawy rybne i unieruchamiając dwa młyny. Burgrabia zamku grabowieckiego Aleksander Kamieniecki oraz Stanisław Horyszewski przypisali winę mieszczanom. Starosta zaś ocenił powstałe szkody na 5 tysięcy grzywien pisząc, iż: „podatków i czynszów pieniężnych z domów, pól i owsów, ani żadnych powinności, robocizn i innych prowentów, które powinni oddawać, prawie rebellizując [...] nie oddają. Wału koło miasteczka podług komisji sypać nie chcą, rzeki od młyna grabowieckiego bieżącej nie poprawiają, mostów naprawiać i szarwarków odprawiać nie chcą" n.
Głównym powodem do niezadowolenia było zatem obarczenie pospólstwa podatkami i powinnościami przez bogaty pa-trycjat. Długoletnią walkę z administracją starościńską przerwała śmierć Jakuba Leszczkowskiego i mianowanie nowego starosty — Stanisława Sarbiewskiego, brata poety Macieja Kazimierza Sarbiewskiego, nazywanego sarmackim Horacym.
Dnia 19 października 1640 r. z nowo mianowanym starostą doszło do wspólnego opracowania ugody zwanej ustawą miejską, będącej kompromisem miedzy bogatym mieszczaństwem a biedotą miejską, między administracją starościńską i mieszczanami.
Ustawa miejska z roku 1640 nakładała zatem na wszystkich mieszczan obowiązek uczestnictwa w zebraniach ogólnych. Mieszczanin świadomie uchylający się od uczestnictwa w zebraniu ogólnym miał być ukarany pięcioma grzywnami przez urząd miejski, a kwoty uzyskane z tego rodzaju kar przeznaczone być miały na miejskie potrzeby publiczne. Grzywną w tej samej wysokości karani byli również tacy, którzy opuścili zebranie ogólne przed jego zakończeniem i przez to nie spełnili wobec gromady ciążących na nich obowiązków. Wolnymi od kar za nieuczestnictwo mogli być tylko chorzy i ci, których nie poinformowano o zebraniu.
Kolejny punkt dotyczył nieprawidłowego nakładania składek i podatków na biedotę miejską, przy jednoczesnym uchylaniu się przed nimi bogatszych mieszczan i burmistrzów. Wysokość tych powinności miała być odtąd podawana wszystkim do wiadomości i nie zawyżana, a więc każdy miał się temu podporządkować. Podatki miały być uzależnione od wysokości dochodów poszczególnych mieszczan, zaś składka na potrzeby miasta wpłacana rocznie po jednym groszu od grzywny (grzywna=48 groszom) dochodów. Za nieprawidłowe pobieranie składek ustawa nakładała karę w wysokości pięciu grzywien. Ponadto pospólstwo uzyskało aprobatę obrania spośród siebie tzw. szafarza, który wspólnie z gminą miejską miał rozporządzać składkami i podatkami. Niezależność szafarza od władz miejskich zapewnić miało jego wynagrodzenie równe temu, jakie przysługiwało pisarzowi miejskiemu. Ustawa przewidywała również, że dwukrotnie w ciągu roku (na św. Jana Chrzciciela — 24 czerwca i na Nowe Lato — 31 grudnia) przedstawiane miało być gromadzie sprawozdanie z pobranych składek i podatków. W zebraniu takim miał uczestniczyć również, jako obserwator, przedstawiciel starosty.
Trzecią sprawą w omawianej ustawie było uregulowanie między pospólstwem i magistratem spornej kwestii obciążeń gminy obowiązkowym dostarczaniem podwód posłom i komornikom królewskim. Postanowiono zatem, że podwody dostarczać będą wszyscy właściciele koni, a obywatele nie posiadający powozów i zaprzęgu opodatkowani zostaną proporcjonalnie do dochodów — po jednym groszu od grzywny.
Umowa między miastem i starostą uwalniała mieszczan na sześć lat od podatków. Zobowiązywała jednakże przystępujących do budowy nowych budynków mieszkalnych w rynku, by wznosili je „wjezdne i porządne". Ponadto zezwalała staroście na konfiskatę pustych placów, których w ciągu roku nikt z mieszczan nie udokumentuje jako swą własność i przekazanie do zagospodarowania. Administracja starościńska wyraziła zgodę, by iandwójt na równi z innymi obywatelami miasta obowiązany był do płacenia podatków. Z kolei na mieszczan nałożony został obowiązek zaopatrzenia się w strzelby, kule i proch oraz uczestnictwo w powszechnym sprawdzaniu wyposażenia w broń palną wyznaczonym na l stycznia 1641 r.
Kolejną sprawą omawianą w ustawie miejskiej było przestrzeganie praktyk religijnych. Zobowiązywała członków obu obrządków religijnych — łacińskiego i greckiego — do odbywania spowiedzi raz w roku i uczestniczenia w niedziele i święta we
mszy 74.
Ośrodkiem życia religijnego i kulturalnego miasta był kościół parafialny, prawdopodobnie (brak jakiegokolwiek zapisu w księgach) bractwo i szkoła parafialna. Grabowiec w diecezji chełmskiej obrządku łacińskiego był siedzibą dekanatu, w którego skład prócz Grabowca wchodziły parafie: Tyszowce, Racha-nie, Wożuczyn, Gródek, Nabróż i Łaszczów.
Drewniany kościół wystawiony pod wezwaniem św. Mikołaja w roku 1397, spalony został przez Tatarów w 1500 r. Następny, również drewniany, uległ prawdopodobnie zniszczeniu i na przełomie wieku XVI i XVII, w miejsce drewnianego, zaczęto budować z cegły, pozostało jednak drewniane wyposażenie wnętrza. Informuje bowiem o tym zachowana korespondencja króla Zygmunta III Wazy prowadzona v; latach 1600, 1609 i 1624 z wojewodą bełskim Rafałem Leszczyńskim na temat wycięcia 120 sztuk sosen z lasów strzeleckich75.
O istnieniu w Grabowcu szkoły parafialnej świadczy jedynie zapis procesu syna 76 Jana Cerulika (burmistrz grabowiecki), nazwanego w księdze miejskiej „żakiem i studentem, sługą kościelnym" z Joskiem Żydem, mieszkającym w Wojsławicach. Biorąc jednak pod uwagę to, że szkoła w XVI w. dawała synom mieszczan możność zdobycia wiedzy potrzebnej zarówno w kantorze kupca, jak i w warsztacie rzemieślniczym77, oraz ówczesny rozwój nauki i tworzenie się szkół w każdym ważniejszym ośrodku miejskim, można przypuszczać o prowadzeniu swojej szkoły przez duchownych i w Grabowcu.
Przy kościele, zwyczajem omawianych czasów, powstał szpital dla ubogich. Istniał on już pod koniec XVI w., gdyż zachowała się wzmianka o wizytacji dwóch izb szpitala w 1604 r. przez biskupa. Około roku 1628 majątek szpitala powiększyło przyłączenie do niego półłanka ziemi należącego dotąd do miasta. Umożliwiło to przebywającym zrezygnowanie z jałmużny. Podobny szpital dla ubogich znajdował się również przy kościele unickim 78.
Świadectwem życia i obyczajów mieszczan grabowieckich są zapisy poczynione w księgach miejskich, opisujące m. in. liczne procesy odbywane przed sądem miejskim. Z jednej z nich dowiadujemy się np. o zaginięciu w kościele unickim „czerwonego złotego" zawieszonego na obrazie Świętej Przeczystej i danego orze? Iwana Czerepko jako voto za przeżycie morowego powietrza; dziesięciu złotych ofiarowanych na obraz św. Jana w cerkwi. Jest też wzmianka o zatargu miernika Kozomyjskiego Hryca o spalenie przezeń młyna Słuszce, mielnikowi szczelatyńskiemu; Aleksandra Nagórnego z krawcem Jerzym o uderzenie w twarz, powalenie na ziemię i płazowanie szablą i nieuszanowanie wyroku sądu miejskiego nakazującego przeproszenie krawca i zapłacenie mu za odzież i leczenie, lecz apelowanie od tego wyroku do namiestnika starosty79; a także z księdzem (o zwrot pościeli po zmarłej Chwedkowej) i burmistrzem Janem Cerulikiem. Niepochlebne świadectwo wystawił o sobie „niejaki" Jaśko. używając szabli w rozmowie z Łukaszem Knapikiem80.
W kolizję z prawem, według zapisów w księgach, wchodzili bywalcy szynku w ratuszu i w księżej arendzie, wśród nich: mieszczanin Paweł, rajca Purzycki, „uczciwy" Jan Grabowski i synowie burmistrzów: Jeżowskiego i Romana Płatnicy81.
Począwszy od końca XVI w, a następnie przez cały wiek XVII, Grabowiec, podobnie jak inne miasta polskie, przeżywa kryzys. Gospodarkę miasta charakteryzuje w tym czasie stagnacja, a nawet regres. Rzemiosło i handel miały w Grabowcu, leżącym w tym czasie przy drugorzędnym szlaku handlowym z Bełza do Krasnegostawu, gorsze warunki rozwoju od miast leżących przy spławnym Bugu i szlaku królewskim z Warszawy na Wołyń (Horodło). Położenie owo oraz założenie Zamościa w 1580 r. były powodem zmniejszenia się roli i znaczenia Gra-bowca na tym terenie jako prężnego dotąd ośrodka rzemieślniczego i usługowego.


Wnioski i uwagi proszę wysyłać: mailto:grabow_g@woi.lublin.pl

góra^