III  Grabowiec u schyłku dawnej Rzeczypospolitej

Rozdział III książki Wacława Jaroszyńskiego „ SIEDEM WIEKÓW GRABOWCA”


  • Najazdy: kozacko-tatarski, moskiewski, szwedzko-saski.

  • Rola zamku i jego odbudowa.

  • Skutki najazdów.

  • Naplyw ludności żydowskiej.

  • Nowa zabudowa rynku i przyleglych ulic.

  • Szkoly.

  • Szpitale.

  • Ludność i życie gospodarcze miasta.

  • Powinności mieszczan wedlug lustracji z roku 1765.

  • Własność mieszczańska.

  • Ograniczenia terytorialne miasta — zbywanie nieruchomości.

  • Utrata propinacji w 1744 r.

  • Zmiana ustroju Grabowca.


 Grabowiec u schyłku dawnej Rzeczypospolitej
Z
ajęcie południowo-wschodniej części Rzeczypospolitej przez wojska kozacko-tatarskie Bohdana Chmielnickiego i ich obozowanie pod Zamościem w roku 1648 sprawiły, że oddział kozacki pojawił się w Grabowcu. Kozacy splądrowali i spalili częściowo miasto. Zrabowali przedmioty kultu religijnego z miejscowego kościoła, w czym znaczącą rolę, według ksiąg, odegrał mieszczanin grabowiecki — Omelian. Za powyższe osadzony został w więzieniu, z którego zbiegł. Jego pole gmina miejska sprzedała, a uzyskane pieniądze były rekompensatą dla kościoła za zrabowane mienie l.
Kozacy nie zdobyli jednak zamku grabowieckiego. Kasper Niesiecki w Koronie Polskiej sugeruje za Pawłem Potockim z jego działa Operaomnia, z rozdziału Stu sławnych mężów, do których Potocki zaliczył starostę grabowieckiego Stanisława Sar-biewskiego, że Sarbiewski „szarpał i zmuszał do ucieczki" cofające się spod Zamościa oddziały Chmielnickiego !.Podobnie Adam Kersten w pracy Z badań nad Konfederacją Tyszowiecką, w aneksie o znaczniejszych uczestnikach tej konfederacji wymienia Stanisława Sarbiewskiego, starostę grabo-wieckisgo :i, uważając, że ten, idąc za wezwaniem uchwały Sejmu Dwuniedzielnego przebudował zamek. W roku 1655 bowiem Sejm uchwalił restaurację zamków: grabowieckiego, bełskiego i hrubieszowskiego 4. O całkowitej odbudowie zamku kosztem własnym starosty i zaopatrzeniu go w armatę nadmienia też konstytucja sejmowa z roku 1658, której mocą, przyłączono do Grabowca wsie: Witków, Modryń, Kopyłów. Starosta zaś w zamian za wyłożone pieniądze otrzymał w nieodpłatną, sześćdziesięcioletnią dzierżawę wieś Miączyn 5.
Funkcję obronną spełnił zamek grabowiecki w czasach potopu szwedzkiego i wojny moskiewskiej. O pobycie wojsk kozac-ko-mcskiewskich w Grabowcu w roku 1655 świadczy „manifestacja" eminy miejskiej i burmistrza, radnych i ławników o c-grabieniu cerkwi, z której zabrano „nie mało rzeczy przynależnych do służby bożej i świaszczennikowi, co w niej miał do schowania. Tamże przy tym odbito skrzynkę miejscką, co jej nie można wytrychem odemknąć, co podważono razy dwanaście [zawierała pieniądze pochodzące z opłat sądowych i składek mieszczan]"6. Do tego się zapewne ograniczył najazd, gdyż z początkiem roku 1656 mieszczanie „dziękowali Bogu" za szczęśliwe przeżycie wojny z tym właśnie najeźdźcą 7.
Obronna budowla zamku grabowieckiego była nie tylko miejscem pobytu wojska. W pomieszczeniach parteru zwanych sklepami przechowywano księgi grodzkie i ziemskie powiatu grabowieckiego i horodelskiego, będące dziś źródłem wiadomości o •".byc^ajach szlachty, jej stanie posiadania: dawniej zaś zbiorem wielu aktów, np. uchwał sejmowych i uniwersałów wojennych. Jedna z ksiąg grodzkich grabowieckich zawiera dokumenty dotyczace uniwersału sokalskiego z 30 grudnia 1655 r. i uniwersału o pospolitym ruszeniu przeciwko Szwedom 8. Na piętrze z kolei znajdowały się pomieszczenia kancelarii oraz izby sądowe 9.
W przeciwieństwie do zamku, w wyniku najazdów wojsk nieprzyjacielskich, stacjonowania i przemarszów krajowych oddziałów, zniszczone zostało samo miasto. Przeprowadzona w roku 1662 lustracja miasta podała: „domów z których czynsz dawane było podczas lustrac.ii z roku 1627 107 [...] teraz tylko 40. 7, których dają po groszy 9, łanów, z których czynsz dawano w roku 1627 było 49 i 1/4, teraz łanów, których używają tylko 20" 10.
W 40 ocalałych z klęsk i pożarów domów Grabowca mieszkało nie więcej niż 240 mieszkańców. Jest to liczba uzyskana przez zastosowanie cyfry 6 jako przeciętnego, uznawanego przelicznika liczby osób przypadających na jeden dom (w sąsiednim Horodle po roku 1648 pozostało 75 domów, w Łaszczowie 49 i w Tyszowcach 47) n.
W następnych latach, dalszego zniszczenia Grabowca dokonały czambuły tatarskie, które doszły do Hrubieszowa i Turobi-na, kolejnych dokonała wojna północna. W jej początkach, w roku 1703, Szwedzi byli prawdopodobnie w mieście i w zamku, choć mógł to być tylko oddział aprowizacyjny jakiegoś korpusu stojącego pod Zamościem12. Zamek grabowiecki mógł nie mieć wówczas zorganizowanej obrony, gdyż chorągiew pancerna starosty grabowieckiego, w liczbie 60 koni, w roku 1701 stacjonowała w Rokitnej pod Białą Cerkwią13. Mimo małej liczebności oddziału aprowizacyjnego zarówno zamek jak i miasto uległy zniszczeniu. Franciszek Maksymilian Sobieszczański przedstawiając historię Grabowca notował, że odbudowany przez Sar-biewskiego w 1658 r. zamek grabowiecki i miasto zniszczyła zupełnie wojna szwedzka, a ostatnia lustracja z roku 1765 „znalazła go prawie w ruinach" 14. Jeśli nie uczynili tego sami Szwedzi, to być może dokonało wojsko saskie walczące ze Szwedami. W roku 1716 wojsko saskie wdarło się bowiem do kościoła gra-bowieckiego — żołdacy porąbali ołtarze, porozrzucali paramenty kościelne, pokłuli szablami organy i zniszczyli częściowo archi-wun:, paląc księgi. Ponadto zniszczyli pasiekę i zabrali zwierzęta gospodarskie 1S.
Czyżby ówczesny starosta grabowiecki Głogowski, w roku 1710 zwolennik króla Augusta II Sasa, zmienił orientację polityczną i został stronnikiem Stanisława Leszczyńskiego i przez to miasto i zamek zostały ukarane przez wojsko saskie? Maria Stankowa w Księdze grodzkiej grabowieckiej nr 117 znajduje oblatowany jako Stanisława I, uniwersał Leszczyńskiego protestujący przeciwko zdobyciu Gdańska przez wojska rosyjskie i pruskie w 1734 roku 16.
Rekwizycje wojskowe najeźdźców i własnego wojska pozbawiły mieszczan koni, krów, wołów, nierogacizny i drobiu, tak, że mimo zakończenia wojny brak było w mieście inwentarza nawet do uprawiania łanów.
Trafną charakterystykę miast w pierwszej połowie XVIII w. podał prymas przemawiając na sejmie w 1764 r., gdy mówił do senatu: „ozdoba królestwa miasta — bez obywatelów i ci którzy są — bez handlu, bez korzyści, bo w rękach Żydów, jednym słowem w miastach miast szukać trzeba, co ulica to pole, co rynek to pustka"". Podobnie było w Grabowcu. Wielu mieszczan grabowieckich opuściło swoje domostwa i łany. Urząd burmistrzowski sprzedawał puste łany tym nabywcom, którym ocalał inwentarz, bądź uległ powiększeniu w drodze kupna lub rozmnożenia. I tak burmistrze wraz z pospólstwem sprzedali ćwierć pola z dóbr pustych Bazylemu Gorczyńskiemu za 16 zł, inną ćwierć (bez wiedzy dziedzica) Jacentemu Kaparskiemu, następną również w podobny sposób Michałowi Jakubowskiemu „dla pomnożenia miasta". Puste ćwierci nabyli Gustaw Para-fijowski i Kazimierz Boratyński18 oraz inni.
Księga miasta Grobowca, (nr 5) zawiera „akty wieczne miejskie" obrazujące przekształcenia się w latach 1708—1741 charakteru narodowościowego śródmieścia z chrześcijańskiego w żydowskie. I tak grunt (plac, działka miejska w przeciwieństwie do pola oznaczanego jako ćwierć) od rynku do ulicy Tylnej Marianna Pieknoska sprzedała „niewiernemu" Jakubowi Judkiewiczo-wi; Daniel Łukaszkiewicz arendarzowi Kopiowi Międzylewiczo-wi; Aleksander Surma półgruntek w rynku Szmulowi Chaimo-wi". Podobnie postąpili Marcin Boczkowski i żona Anastazja ze swoją czwartą częścią gruntu w rynku. Piotr Jędruszak, zostawiając sobie drugą część od ulicy Tylnej, a więc na peryferiach; Kazimierz Boratyński, który sprzedał grunt od ulicy do rzeki Eidze Orynowiczowi.
Omawiane transakcje świadczą najpełniej o tendencji mieszczan do lekkomyślnego pozbywania się parceli miejskich na rzecz Żydów. Zaznaczyć jednak należy, iż podobnie postępowały same władze miasta. Burmistrze wraz z pospólstwem sprzedali np. plac w rynku, leżący przy ratuszu z kramniczka, za co (plac i kramniczkę) otrzymali od Lejby Kaplonowicza 60 zł zbyli półgrunt zwany mnichowski leżący między szpitalem katolickim a ulicą Wojsławską oraz grunt i dom w rynku, sprzedając go Jurowi Szmojłowiczowi za sumę 110 zł20 oraz inny, znajdujący się między rynkiem a ulicą Zatylną Mendlowi Ko-plowiczowi za 80 złotych S1.
Nabywanie domów i gruntów przez Żydów było sytuacją wyjątkowa w tym mieście. Żydzi w Grabowcu w przeciwieństwie do Żydów w Bełzie, Sokalu, Tomaszowie czy Dubience nie posiadali określonego statusu prawnego, nie mogli osiedlać się i prowadzić handlu. W sąsiednim Horodle urząd miasta umową aktową zezwolił kupować Żydom place od mieszczan i współ-plemieńców, pod warunkiem dopełnienia powinności miejskich należnych w szarwarkach i placowym. Mogli zajmować się propinacją, wyszynkiem oraz handlem22.
Podobnej umowy z Żydami urząd miejski Grabowca nie zawierał i w przeciwieństwie do Tomaszowa, gdzie czynsz od domów w rynku był dwukrotnie wyższy, niż w Grabowcu nie „rozróżniano odżynanych kop" zamiast czynszu od miejsca w jakim stał dom, jedynie od wielkości placu. Okoliczność ta, u-względniając, że w Grabowcu Żydzi legitymowali się tylko względami starostów, daje mieszczanom grabowieckim bardzo ujemne świadectwo. Z cała słusznością i surowością zastosować należy do nich opinie starosty tomaszowskiego (z okresu zaboru austriackiego), który mówił: „niechęć do wszelkich mieszczańskich źródeł zarobków, albo żeby rzec lepiej, po prostu lenistwo doprowadziły mieszczan do tego, że dla pozornego zysku, najdogodniejsze swoje place w mieście, a wraz z nimi związane uprawnienia posprzedawali Żydom umiejącym więcej od nich wyciągnąć korzyści ze wszystkiego, tak, że pozostali na swych działkach gruntowych na przedmieściach i zamienili wymagające więcej nakładów, ale też zyskowniejsze zarobkowanie mieszczanina na służebny, lecz lepiej dostosowany do ich lenistwa i da trybu życia chłopa" 23.
Lata 1730—1750 są okresem odbudowy Grabowca najpełniej udokumentowanym. Do roku 1765, w którym odbyła się lustracja miasta, rynek okalało już 13 w jezdnych żydowskich domów, a w tyle, za nimi 19 mniejszych domów zwanych zatylnymi, również żydowskich24. Za tymi domami znajdowały się ogrody i zabudowania mieszczan. Lustratorzy nie wymienili ulic, sporządzili jedynie spis mieszczan i dokonali podziału na tych, któ-r-zv mieli place w pobliżu rynku i pola poza obrębem miasta, oraz na tych, którzy nie posiadali placów a tylko pole. Taki schemat spisowy pozwalał na określenie wysokości danin i świadczeń wymaganych od mieszczan. Bezpośrednio przy rynku mieszkali teraz wyłącznie Żydzi, do których należały 22 grunty, natomiast we władaniu mieszczan pozostawały jeszcze 64 grunty (place) o wartości handlowej niższej od tych przy rynku. 132 domy mieszczan usytuowane były przy bocznych ulicach. Ta ilość domów pozwala przypuszczać, że obszar zabudowy przylegał do ulic: Wojsławskiej, Skierbieszowskiej, Kościelnej, Koziej, Poprzecznej i Nadrzecznej. Ulice Jatkową i Tylną, najbliższe rynkowi, zamieszkiwali jak wiemy Żydzi. Poza miastem przedmieście Góra (za rzeką Kalinówką i łąkami) miało 63 domy. Wspomniana lustracja nie wymieniła jurdydyk katolickiej i greckokatolickiej.
Istotną informacją zawartą w lustracji z 1765 r. jest opis wyglądu domów. Przy rynku zatem stały domy zwane wjezd-nymi. Były to budynki dwupasmowe, tj. pomieszczenia obejmowały sień z dwu stron. Zazwyczaj miały one izby przednie z alkierzem, dwie komory, izdebki tylne, kramnice i sienie stajen-ne25. Domy zaś jednopasmowe stojące przy ulicach obejmowały sień z jednej tylko strony, a poza nią miały tylko jedną izbę i komorę. Domy spełniały jedynie role mieszkań i należały w zasadzie do mieszczan-rolników. Ci zaś, którzy poza rolnictwem, trudnili się również rzemiosłem posiadali domy dwupasmowe. Podobne domy zajmowały także parafie obu obrządków religijnych.
Wszystkie domy w Grabowcu zbudowane były z drewna. Z innego materiału stawiano zaś piece, kominy i tzw. podmurówki, chroniące drewniany dom od bezpośredniego styku z ziemią. Izby, alkierze i komory miały podłogi drewniane zarówno w domach chrześcijańskich, jak i żydowskich 26.
Przeglądając stare druki Grabowca z pierwszej połowy wieku XVIII, a m. in. protokół z wizytacji parafii z 1714 r., czytamy, że „z tej tam zaś drugiej strony kościoła była szkoła = domek [...] ale to upadło [...] teraz mieszka organista i ma ogró dozwolony"27. Zanik szkół parafialnych, w tym w Grabowe Henryk Sadaj wyjaśnia brakiem urzędu lub instytucji sprav jącej opiekę nad nimi. Składki na utrzymanie szkoły i wypłać nie wynagrodzenia nauczycielowi pobierał bowiem probos szkołę więc traktował jako jedną z instytucji kościelnych a kierownika — członkiem służby kościelnej. Uciążliwość pono szonych świadczeń na ich utrzymanie spowodowała, że już XVII w. kler przestał się nimi zajmować. Upadek szkół również wynikiem prowadzonych przez Polskę w XVII w. dzia łań wojennych (napady Tatarów, najazd Szwedów)2B.
Brak szkoły w mieście potwierdzają zapisy w księgach miej kich Grabowca, w których burmistrze, rajcy i ławnicy zamia podpisu stawiali znak krzyża 29. Te same księgi informują róv nież o obniżeniu kultury zachowania w tym czasie mieszczą^ grabowieckich. Oto Michał Kaparski, pisarz miejski, „manifesto wał się" przeciwko Teodorowi Bonieckiemu (burmistrz), oska zając go, że przy „ludziach wszystkich bez okazji żadnej, kijen szturchał mu do zębów". Inny mieszkaniec — Piotr Orchd „solennie manifestował przeciwko Janowi Kaparskiemu, któr mu nic nie będąc winien a on publicznie uderzył go tasakiem plecy raz i drugi" 30.
Kościół i parafia katolicka otrzymały w XVIII w. liczne pisy i darowizny. Czynili je przede wszystkim właściciele wio ki Malice — Nicowscy, Helena Sarbiewska, Aleksander rzawski, Petronela Rostkowska z Tuczęp oraz Piotr GrzymaS podkomorzy bełski. Były to niejednokrotnie sumy w granic 1000—6000 florenów polskich 31. Zapisów na rzecz kościoła i rafii dokonywali również niektórzy mieszczanie grabowie Katarzyna Sadłowska zapisała w testamencie kościołowi kil dziesiąt złotych, wskazując swoich dłużników, którym pożycza
H e objęte zapisem. Należności (po kilka i kilkanaście zło-d poszczególnych mieszczan „dochodził" plenipotent pro-tszczą grabowieckiego za rezydencji burmistrzów: Grzegorza fiiowskiego i Łukasza Pieknoskiego. Urząd burmistrzowski bowiem nakazywał oddać te długi do szóstego grudnia 1765 roku82 pod zakładem grzywien pięćdziesiąt magdeburskich i pod . ' banicji wiecznej na każdą osobę". Dochodzenie na drodze sądowej tych drobnych zapisów dowodziło potrzeby naprawy budynku kościelnego lecz remontu dokonano już w okresie zaboru
austriackiego.
Od 1750 r. przy parafii katolickiej istniała biblioteka parafialna. Wspomina nawet o niej biskup Wężyk wizytując działalność kościoła w 1763 r., nie podając jednak żadnych o niej informacji. Jeszcze wcześniej bo już na początku XV w. istniał przy parafii szpital. Początkowo (rok 1604) miał „2 izby i 2 ogrody", od 1628 r. biednymi już opiekowano się, w 1715 r. miał sień, „izbę z piecem kaflowym białym i dwa okna". Na użytek w nim przebywających miasto oddało ogród i pole leżące przy drodze do Grabowczyka oraz dwie łąki — jedną pod wsią Skoro-mochy, a w końcu, na mocy zapisu Jana Rostkowskiego, dziedzica Bereścia, otrzymywał 15 zł rocznie jako uposażenie38. Gmina żydowska zaś miała w tym okresie i swój dom modlitwy i szkołę, jak świadczą podpisy w języku hebrajskim, zachowane w miejskich księgach grabowieckich końca XVIII w. W 1757 r. szpital otrzymał 1000 zł od Michała Rączki zamieszkałego w Skomorochach koło Grabowca. Był to zapis zastrzeżony testamentem spisanym wobec świadków — ks. A. Bilińskiego proboszcza grabowieckiego i Leona Jackowskiego, subdelegata grodzkiego, z uwagą „by sami tylko ubodzy, czyli to szlacheckiej kondycji lub prostej w szpitalu przeze mnie wystawionym mieszkali. [...] prowizję zł od sta rachując na wszelką substincję na rok brać powinni. Ichmość zaś księża kościoła grabo-lego ^° te§° tysiąca ani do prowizji interesować się nie Powinni, tylko dla ubogich, dla których siedem płaszczów sukna dla siedmiu ubogich) Mieszczanie grabowieccy — według księgi miejskiej — u-żytkowali 106 ćwierci pól. Przeciętna wielkość uprawianej ziemi wynosiła półtorej ćwierci łana, nieliczni tylko posiadali po trzy, cztery i więcej. Należeli do nich: Jan Supryn, Daniel Kozak, Mikołaj Otrocki, Teodor Boniecki, Jan Kodeniec, Teodor Niedź-wiadowski. Podobny stan posiadania charakteryzował mieszkańców przedmieścia Góra, gdzie do bogatszych należały przede wszystkim rodziny szlacheckie Jankowskich i Górnickich (2 ćwierci), wdowa Doboszka (3 ćwierci). Teodor Chilimona (2 ćwierci), Jan Czubara (2 ćwierci); przeciętnie uprawiano po jednej ćwierci35.
Głównym zajęciem mieszczan grabowieckich była zatem u-prawa roli. Niewielu — 27 według zapisu w księdze — trudniło się rzemiosłem: tkactwem, kołodziejstwem, kowalstwem, szewstwem. Najbardziej opłacalne było szewstwo, choć wymagało również umiejętności wyprawiania skór. Skóry wykorzystywali mieszczanie nie tylko na szycie kożuchów i robienie butów, ale był to także przedmiot handlu, co z kolei świadczyłoby o rozwiniętej w Grabowcu hodowli bydła i owiec (nadawały się do tego wyżynne pastwiska okalające miasto). Owce ponadto często stanowiły posag, z wełny wyrabiano bowiem sukno. Księgi miejskie grabowieckie wzmiankują także o istnieniu na przedmieściu Góra piekarni, której właścicielem był Jan Boniecki3S oraz czterech piekarni i olejarni w samym Grabowcu 37.
Gospodarstwa rolne w połowie XVIII w. a nawet i później uprawiano w większości wołami (56 proc. wszystkich zwierząt pociągowych). Wojny w drugiej połowie XVII i początku XVIII w. przyczyniły się bowiem do spadku pogłowia koni, nie uszczuplając zbytnio hodowli bydła. Sprzyjały temu duże przestrzenie łąk i pastwisk wokół miasta M.
Zajęciem Żydów mieszkających w Grabowcu był przede wszystkim handel kramny i zaopatrywanie ludności w niezbędne artykuły — sól, wosk, naczynia kuchenne. Prowadzili wyszynk •w gospodach, zajazdach i karczmach, będąc zaś arendarzami propinacji starościńskiej i miejskiej (przed zagarnięciem jej przez starostów), dzierżawili kramnice. Utrzymywali też kontakty handlowe z kupcami innych miast, zwłaszcza Zamościa.
Lustracja z roku 1765 wiele miejsca poświęciła powinnościom mieszczan. Grunt, półgrunt itp. były jednostkami, według których określono teren pod zabudowę miejską, ćwierci służyły do oznaczenia ilości pól. Były to także jednostki oczynszowania w robociźnie lub ćwierci owsa. Robocizna za place w mieście polegała na odżęciu na polu starościńskim ośmiu kop zboża za cały grunt, czterech kop za pół gruntu (placu), dwie kopy zboża za ćwierć gruntu. Ogółem grunty miejskie obciążało odżęcie 698 kop zboża we dworze starosty oraz oddanie 177 ćwierci owsa miary zamojskiej. Ponadto z każdej ćwierci pola pobierano czynsz w wysokości czterech i pół grosza. Lustratorzy w swoim wykazie nie uwzględnili jednakże jego ogólnej wysokości.
W porównaniu z lustracją z roku 1627, z której wynika, że wysokość czynszu wynosiła 9 groszy od domu i korzec owsa z łana, lustracja z roku 1765 podaje zamianę czynszu na odżyna-nie ośmiu kop od pełnego placu — niekorzystą dla mieszczan, tym bardziej, że ów czynsz wynosiłby teraz piętnaście groszy. Obowiązkowy termin odżęcia kop na polu pańskim określony był jako „przy zaczynającym się żniwie". Za jego niewykonanie nakładano karę dostarczenia dodatkowych dziesięciu sztuk drzewa na potrzeby konserwacji murów zamku3*. Obowiązkiem bowiem mieszczan było dwukrotne w ciągu roku przywożenie drzewa na remont zamku, kancelarii i izby sądowej. Podobnie jak w wiekach poprzednich mieszczanie odbywali stróże na zamku podczas sądów i przebywania w nim starosty, dokonywali reperacji grobel, mostów i przepraw.
Obowiązku odżynania kop na gruntach pańskich nie odnotowuje żadna lustracja miasta przed 1765 rokiem, nie wiemy więc, w jakich okolicznościach administracja starościńska wymusiła na mieszczanach tę powinność oraz od kiedy nabrała ona cech zwyczaju. Warto dodać, że obowiązywała również szlachtę mającą place w mieście i burmistrzów.
Rzemieślników i przekupniów grabowieckich obowiązywał podatek w wysokości siedmiu i pół grosza rocznie. Z lustracji przeprowadzonej w 1765 r. wiemy też, że miasto opłacało hiber-nę — podatek z dóbr królewskich i duchownych przeznaczony na utrzymanie wojska, która uwalniała od kwaterunków wojskowych w okresie zimy (w roku 1723 miasto opłaciło 897 zł hiberny, w 1765 — 675 zł., w 1769 — 607 zł), oraz składkę na „podatek wojewódzkiej milicji", którą być może przeznaczono dla powiato\vego żołnierza pełniącego tzw. domową obronę (kierowali nią przeważnie starostowie)40. Ponadto obowiązywały mieszczan składki uchwalone na zebraniu ogólnym urzędu miejskiego (uczestniczyli przedstawiciele pospólstwa), przeznaczone na opłacenie różnych potrzeb miejskich. O ich uciążliwości świadczą słowa przypisane Janowi Wilesowi: „trzeba się będzie miasta wyrzec — ja się miasta wyrzekę" 41.
Z dawaniem osepu z pól oraz odżynaniem kop z tytułu posiadania przez mieszczan gruntów i placów w mieście wiąże się sprawa własności ziemi. Księgi miasta Grabowca od roku 1643 informują, że prawo do ziemi było niczym nie ograniczone. Jedynie ustawa z 1640 r. zastrzegała, że tylko puste place w mieście, do których żaden z mieszczan w ciągu roku nie zgłosi pretensji, może przejąć starosta i przekazać tym, którzy podjęliby się ich zagospodarowania. Uprawnienie starosty nie było przestrzegane i urząd miasta sprzedawał puste place bez jego „kon-sensu", zasilając tymi funduszami kasę miejską 42.
Transakcje dokonywane przez właścicieli placów czy ziemi odbywały się natomiast zawsze z określeniem prawa należnego zbywcy. Każdy akt alienacyjny zawierał wzmiankę o prawie pierwszeństwa do kupna przez krewnych lub sąsiadów. Przed ostatecznym podpisaniem umowy przez strony urząd miejski wzywał więc, by „jeżeli, by kto był bliższy aby się odzywał i pieniądze odkładał"43, stwarzając tym formalne ograniczenie alienacji. Równie symbolicznie — tj. poprzez tzw. zielone rózgi _. odbywało się przenoszenie własności ze zbywcy na nabywcę, stosowane w sądach prawa niemieckiego. Polegało to na tym, że przed intromisją (wprowadzenie nabywcy na grunt kupiony) woźny sądowy wychodził na miasto z zielonymi rózgami i ogłaszał o przejściu prawa ze sprzedawcy na nabywcę 44.
Zbywanie nieruchomości bez ograniczeń i podania do zapisu w księdze o ciężarach czy powinościach w rcbociźnie związanych z gruntami przez wiele lat nie wymagało konsensu starosty. Obowiązek taki wprowadził po objęciu starostwa wójt grabo-wiecki Ludwik Wilga45. Wykonawcą jego woli był w roku 1766 Jakub Skomoroski — namiestnik wójtowski, motywujący decyzję swego zwierzchnika: „ponieważ burmistrze dawniejsi miasta tutejszego Grabowca wzięli sobie w zwyczaj bez wiadomości wójtowskiej transakcje zapisywać do akt niniejszych miejskich, mając na tych transakcjach z tak wielką wielu krzywdą, a więc odtąd nie mają burmistrze z pisarzem miejskim bez wiadomości naszej jako namiestnika wójtowskiego transakcji pod winami prawnymi przyjmować"46. Ponieważ urząd miejski pobierał od każdej transakcji opłaty w wysokości zależnej od jej wartości, staroście zależało nie tylko na respektowaniu jego uprawnień jako zwierzchniego pana miasta, ale i udziału w opłatach za wpisanie aktu do ksiąg.Ówczesne stosunki feudalne uprawniały starostę grabowiec-kiego do ingerencji w sprawy .miasta. W tzw. Instrumencie z roku 1772 zakazał on np. mieszczanom sprzedaży gruntów obcym, uważając, że miasto samo działa na swa niekorzyść. Jako obcych starosta traktował szlachtę, która — jak twierdził — sprzedając miejskie grunta postępuje wbrew zwyczajowi i nie uiszcza na rzecz kasy miejskiej opłat naliczanych zazwyczaj od wartości sprzedanych gruntów. Ponadto zarzucał uchylanie się przez szlachtę od ponoszenia ciężarów świadczonych przez mieszczan w postaci prowiantów dla wojska, wobec czego „drudzy mieszczanie krom swoich gruntów własnych i te zastępować muszą (szlachtę) z niemałym zniszczeniem i uciemiężeniem swoim"47. Wydając Instrument nawiązał do konstytucji z 1764 r. o „Ubezpieczeniu miast" która miała za cel polepszenie sytuacji miast poprzez likwidację jurydyk nie podlegających władzom miejskim i zobowiązanie wszystkich ich mieszkańców do płacenia podatków oraz ograniczenie w nabywaniu gruntów miejskich osobom spoza stanu mieszczańskiego 48.
Ogłoszenie Instrumentu, podobnie jak zastrzeżenia w przypadku transakcji nieruchomościami między samymi mieszczanami, podyktowane było dbałością starosty o własne sprawy, czyli udziałem w opłatach od transakcji, szlachta bowiem nie uiszczała takich opłat.
Nakaz starosty wpisywania do ksiąg miejskich transakcji nieruchomościami za jego wiedzą wypływał ze statusu miast lokowanych i prawa własności ziemi jako dominium divisium, czyli własności podzielonej. Prawo własności zwierzchniej (dominium directum) należało tylko do starosty, mieszczanie natomiast posiadali prawo do własności podległej, czyli użytkowej (dominium utile). Folwarki i place w Grabowe u oraz wybudowane na nich domy były zatem w dziedzicznym i wieczystym posiadaniu mieszczan, którzy nimi swobodnie dysponowali. Własność zwierzchnia folwarków miejskich należała jednakże do króla, którego przedstawicielem był starosta, mieszczanie natomiast mieli prawo użytkowania tych gruntów i stąd obciążenie osepem w postaci owsa lub odżynaniem kop (zboża).
Poza starostą i mieszczanami prawo własności posiadali w Grabowcu mieszczanie wybrańcy obciążeni jedynie „daniem dwóch pachołków rocznie, dobrze odzianych na usługę Rzeczypospolitej a od innych ciężarów, składek, czynszów i robót tak staroście jako i na żołnierza wolnemi bydź mają" ". Byli nimi Andrzej Wokulski i Grzegorz Molisski obdarzeni przez Władysława IV w 1633 r. dwoma łanami roli wybranieckiej na przedmieściu Wołucza (Góra), oraz Jan Kłembowski, który na mocy przywileju króla Jana Kazimierza z roku 1656 również otrzymał dwa łany roli: jeden w mieście zwany chabułtowskim, drugi na przedmieściu Góra. Obydwa łany „od wszelkich czynszów i należności uwolnione i do miasta nie należące" 50.
Podobne prawo z zastrzeżeniem, że mogły być dziedziczone tylko przez jednego spadkobiercę odnosiło się do dwóch łanów użytkowanych przez sołtysa, nadanych przywilejem króla Augusta II Sasa w 1755 r. (po ćwierci łana) mieszczanom: Janowi Bo-nieckiemu, Teodorowi Orzechowskiemu, Janowi Wołuckiemu, Janowi Łukaszkiewiczowi, Stanisławowi Wołuckiemu, Michałowi Wołuckiemu, Piotrowi Zawalskiemu i Bazylemu Zawalskie-mu51.
Propinacja, tj. monopolistyczne prawo wyrobu, sprowadzania i szynkowania trunków była podstawowym i najobfitszym źródłem dochodów miasta. W XVI w. złamał go starosta Piotr Cieciszewski, lecz już w pierwszej połowie XVII w. należała ponownie do miasta. Lustracja z 1627 r. notuje bowiem: „palenie i szynkowanie gorzałki mieszczanom według przywileju ich należy" 52. Kolejna utrata przez miasto propinacji trunków nastąpiła w latach czterdziestych XVIII w., o czym pośrednio — np. na marginesie aktu sprzedaży Żydowi Mendlowi Koplowiczowi pół-gruntu przez rajców i pospólstwo — informują zapisy sporządzone w księgach. Tymczasem plac ten z wyraźnym wskazaniem Żyda jako nabywcy, z oznaczeniem ceny, darował miastu w 1746 r. starosta Jerzy Potocki. Tę darowiznę mieszczanie tłumaczyli: „widząc krzywdę miejską (bo arendę trzyma z prowen-tami, z czego ani miasto ani arendarz nie mają pożytku) tedy starosta daje prawo i odstępuje go miastu" 53. Po przejęciu propinacji przez starostę urząd miejski usiłował wydzierżawiać ją. Dzierżawa taka miała miejsce w 1744 r. a kontrakt opiewał na 2000 zł rocznie M. Podarowanie miastu półgruntu o wartości 80 zł w porównaniu do ceny dzierżawy wynoszącej 2000 zł rocznie było więc dla mieszczan krzywdzące — tym bardziej że w roku 1765 dzierżawa propinacji określona została na 6000 zł (wprawdzie z dzierżawą łąki i kładkowym). Tak więc w roku 1744 miasto utraciło główne źródło swoich dochodów i z tą chwilą jego gospodarkę cechować będzie stagnacja wynikła z braku dostatecznych własnych funduszy. Uzupełnianie zaś budżetu miasta odbywające się drogą składek nie mogło pokryć wzrastających potrzeb.
W drugiej połowie XVII w. nastąpiły zmiany prawno-orga-nizacyjne w ustroju Grabowca. Zwierzchnia władza należała wprawdzie do starosty jako przedstawiciela króla, starosta tytułowany był nadal wójtem grabowieckim, jednakże zastępował go w tym charakterze namiestnik. W zamku zaś pod nieobecność starosty władzę zwierzchnią nad miastem sprawował burgrabia. Cd roku 1764 starostą był Ludwik Wilga, dziedzic wsi Hołoby w województwie wołyńskim i Szors w województwie podlsskim, zastępcą zaś w Grabowcu burgrabia zamkowy Paweł Wydżga, który „z mocy i władzy [...] od W. J. mości Pana Ludowika Wilgi, grabowieckiego, stęzarzyckiego i wetelskiego starosty [...] aby dobrym porządkiem miasto Grabowiec rządziło, dla zachowania którego ponieważ są potrzebni burmistrze oraz dla rozsądzenia spraw miejskich potocznych, zaczym na rok teraźniejszych 1765 ze starych rajców postanawiam Grzegorza Parafijow-skiego i Jakuba Pieknowskiego mu dodaję za kolegę" M. W następnych latach, już elekcyjnie, także wybierano dwóch burmistrzów, z tym, że jednego nazywano zamkowym a drugiego miejskim — w roku 1768 np. Teodor Boniecki został zamkowym a Michał Kaparski burmistrzem miejskim, w roku 1769 Boniecki zamkowym, miejskim natomiast Grzegorz WłosiewiczS6. Owo rozróżnienie pojawiło się prawdopodobnie w roku 1765, po elekcji, na której burmistrze zostali narzuceni. W latach następnych więc burgrabia i miasto wybierało swojego burmistrza. Mogło być też nawiązaniem jeszcze do roku 1631, w którym postanowiono zredukować liczbę rajców do dwóch: mianowanego przez starostę i wybieranego przez pospólstwo. Podobna sytuacja miała miejsce w roku 1728 i 1743 (starostą był Jan Potocki), w których na roczną kadencję obrano dwóch burmistrzów". W każdym z omawianych przypadków zaistniała ingerencja burgrabie-go w sprawy wewnętrzne miasta.
Ostatnią wzmiankę o pełnieniu funkcji landwójta (pośrednio) zawiera księga miejska z 1733 r.ia. W latach trzydziestych wieku XVIII sąd ławniczy z landwójtem na czele przekształcił się \v sąd radziecko-ławniczy, z tym że niejednokrotnie zamiast landwójta uczestniczył w nim burgrabia M. Nie było to jednakże regułą — w księdze miejskiej Grabowca z 1766 r. zanotowano: ..przy piezencji panów prezydentów [burmistrzów — W. J.] Grzegorza Włosiewicza i Jana Kodeńca, starego rajcy Jana Łysakow-skiego i ławników przysięgłych Jana Pilczuka i Grzegorza Bedlickiego, Łukasz Lemiesz skarżył Michała Kaparskiego, pisarza miejskiego o pobicie chłopca, któremu pisarz zadał sińców i razów" 60.
Sąd burmistrzowsko-ławniczy rozpatrywał majątkowe sprawy sporne61, a także dotyczące np. umowy kupna-sprzedaży, zamiany nieruchomości, darowizny i moralne. Starosta natomiast rozpatrywał ważniejsze apelacje od dekretów sądu miejskiego, zatwierdzając zazwyczaj wyroki wydane przez sąd burmistrzowsko-ławniczy. W rozprawach sądowych uczestniczył również instygator (m. in. Chwedor Taradej, Hryć Kliszczyk M, Kaparski w roku 1765 i Łukasz Gołembiowski6S), spełniający rolę oskarżycieli publicznych i dbający o dobro swego miasta. Działalność instygitora w Grabowcu w pierwszej połowie XVII w. obrazuje zapis pochodzący z księgi miejskiej z 1648 r.: „przyszedłszy do urzędu i akt tutejszych miejskich, grabowieckich uczciwy Chwedor Taradej, mieszkaniec grabowiecki, będąc obrany i deputowany od wszystkiego pospólstwa miasta Grabowca na dochodzenie powinności tak Rzeczypospolitej jako i miasta należącej skarżył na szlachetnego pana Wojciecha Skomorskiego, jako dzierżawce i posesora półłanka pola na gruncie miejskim, pod jurysdykcją miejską będącego, z którego od lat kilku i wzięcia posesji na te dobra, powiności nie oddawał, o które nie oddanie i dość nieuczynienie miastu pozew wydano na dzień dzisiejszy przez Jacka, woźnego grabowieckiego, który o tym relację uczynił, na którym terminie pozwany poddał się jurysdykcji miejskiej. Bronił się i replikował na skargę instygatora i mówił, że ma szkód na sto grzywien przez te lata poniesionych i przyznał, że za dwa lata zalegał, 5 zł dał a 10 zł obiecał po jarmarku wojsławskim i nastąpiła tym sposobem ugoda w tej sprawie, bo gdyby nie zapłacił to Teredej areszt by położył" 64.
Jakież zmiany zaszły od tego czasu w pozycji miasta. Otóż po 140 latach Jakub Skomorowski jako namiestnik wójtowski sam upomina burmistrza, by „nie ważył się bez wiedzy jego dokonywać tranzakcji nieruchomościami".

 


Wnioski i uwagi proszę wysyłać: mailto:grabow_g@woi.lublin.pl

góra^