Nawigacja
Jan Kalisz - HARCERSTWO HRUBIESZOWSKIE 1918 -1939

 


 

Motto
Nas nie rozdziela przestrzeń lat Choć się odmienił czas i świat I wciąż tak samo śpiewa w nas Harcerski czar i polski las.
Anna Niewiadomska



Od autora
Pozycja „Harcerstwo Hrubieszowskie w latach 1918-1939" z pewnością nie powstałaby gdyby nie pomoc, życzliwość wielu bezinteresownych ludzi.
Pragnąłbym złożyć im wyrazy najwyższego szacunku i po dziękowania. Dziękuję serdecznie dyrektorom szkół i paniom bibliotekarkom za udostępnienie i korzystanie z kronik szkol nych, harcerskich i innych materiałów. Z tychże kronik, a także ze zbiorów prywatnych pochodzą zdjęcia zamieszczone w książce. Bez nich niniejsza pozycja straciłaby wiele. Są to do kumenty minionego czasu, w wielu wypadkach nigdy i nigdzie nie publikowane. Tym bardziej więc należą się słowa podzięki osobom, które udostępniały mi te cenne materiały.
Szczególnie chciałbym podziękować dyrektorowi Liceum Ogólnokształcącego im. ks. St. Staszica w Hrubieszowie panu Bolesławowi Pycowi i przemiłym paniom bibliotekarkom z tego liceum. Dziękuję serdecznie dyrektorowi Szkoły Podsta wowej nr 2 w Hrubieszowie, panu Grzegorzowi Kidybie. Nie odżałowanej pamięci wspaniały człowiek, druh, drużynowy drużyny harcerskiej z Matcza, Zdzisław Domański dostarczył mi materiały dotyczące harcerstwa horodelskiego. Słowa podzięki kieruję także w stronę wspaniałego regionalisty pana Władysława Zielińskiego z Oszczowa, który służył mi radą i materiałami. Taką radą i pomocą służył mi także druh Tade usz Sagadyn.
Także radą i cennymi wskazówkami chciała podzielić się drużynowa drużyny harcerek z końca lat trzydziestych z Grabowca pani Irena Aurzecka z domu Hawryluk, a prywatnie moja cioteczna siostra. Serdecznie dziękuję.
Zdaję sobie sprawę, że książka ta nie powstałaby, gdyby nie pomoc zewnętrzna. Dzięki ludziom mądrym, rozumiejącym, że coś ginie i trzeba to ocalić, uratowaliśmy cząstkę historii tej ziemi.
Składam serdeczne podziękowania następującym instytucjom i osobom:

Urzędowi Marszałkowskiemu Województwa Lubelskiego.
Starostwu Powiatowemu w Hrubieszowie.
Fundacji Kultury i Przyjaźni Polsko-Francuskiej im. K. i St. Du Chateau.
Zamojskiej Korporacji Energetycznej S.A. Rejonowy Zakład Energetyczny Hrubieszów.
Pani notariusz Małgorzacie Góra.
Panu Bartłomiejowi Temperowiczowi.
Jeżeli kogokolwiek pominąłem, serdecznie przepraszam.
Autor



 

 

Jan Kalisz, urodzony w Grabowcu, w Ziemi Hrubieszowskiej.
Nauczyciel, prace zawodową rozpoczął w róznych szkołach w Hrubieszowie i na terenie Gminy Hrubieszów.
Harcerz, drużynowy, opiekun drużyn starszoharcerskich, komendant Hufca Hrubieszów w latach 1979-1990.
Regionalista, członek Zarzadu Towarzystwa Regionalnego Hrubieszowskiego.

 


Recenzja
Publikację swoją Jan Kalisz rozpoczyna mottem z piosenki harcerskiej Anny Niewiadomskiej. Czytamy w nim piękne słowa:
„I wciąż tak samo śpiewa u nas Harcerski czar i polski las", które zapowiadają treść publikacji. Dotyczy ona harcerzy, ich pracy, poświęcenia, działalności w każdej dziedzinie, a miano wicie kulmralnej, społecznej, narodowej i ludzkiej.
Autor zachowuje wierność historyczną, dodając tylko wnikliwy i rzeczowy komentarz. Z przytoczonych fragmentów kronik harcerskich, cudem ocalałych w szkołach z pożogi wo jennej, dowiadujemy się, że to harcerze byU ostoją patriotyzmu. To oni uczyli społeczeństwo, jak kochać Ojczyznę i Jej bronić. Autor uwidocznił szczególnie w swojej publikacji pracę harcerzy.
Prowadzili oni działalność oświatową wśród społeczeństwa. Pracowali zarabiając na własne potrzeby, wspomagali ubogich.
Uważam, że praca ta jest wspaniałą, pouczającą lekturą dla każdego młodego człowieka — dziś. Można w działalności harcerzy lat 1918-1939 odnaleźć cel swojego życia, wzór do naśla dowania.
Myślę, że dobrze się stało, że p. Jan Kalisz napisał taką pracę. Ocalił od zapomnienia to co cenne, wartościowe i ważne dla naszego społeczeństwa.
Wielu z tych, o których pisze autor, odeszło już od nas na wieczny spoczynek. Często umierali bardzo młodo, gdyż swe życie złożyli w ofierze Ojczyźnie. Czasem nieznane lub zapo mniane są ich mogiły.
Niech więc ta praca będzie ich pomnikiem i medalionem na grobie. Niech ocali od zapomnienia ich czyny i pozostawi w pamięci potomnych.
Na zakończenie mojej recenzji dodam, iż podziwiam praco witość p. J. Kalisza. Zebrał bardzo dużo materiału rzeczowego. Są. to kroniki harcerskie odnalezione w szkołach i u osób pry-wamych, pożółkłe fotografie i zapisld rozmów z osobami jesz cze żyjącymi. Wszystko to ułożył w cenną całość. Mam nadzieję, że praca ta będzie życzliwie przyjęta przez czytelników, cze go życzę z całego serca jej autorowi.
mgr Janina Olucha

Wprowadzenie

Niewiele lat minęło od ostatniego zrywu niepodległościowe go polskiego narodu, a jak grzyby po deszczu zaczęły powsta­wać i to we wszystkich trzech zaborach różnorakie organizacje skupiające polską młodzież, którym przyświecał jeden cel — niepodległość. Ze względów oczywistych w różnych zaborach proces ten miał różne oblicza. Najpełniej została wykorzystana autonomia, jaką mieli Polacy w zaborze austriackim. Tam Pola cy posiadali własne szkolnictwo i sądownictwo, Polacy byU mi nistrami i posłami do parlamentu austriackiego, Polak w imieniu cesarza Austro-Węgier sprawował rządy w Galicji.
Organizacje, z których później wyłoniło się polskie harcer stwo różne miały oblicza ideowe. Od typowo niepodległościo wych, patriotycznych (Organizacja Młodzieży Postępowo -Niepodległościowej „Filareci"), organizacje dążące do odnowy moralnej polskiego społeczeństwa („Zarzewie", „Eleusis"), do „Sokoła", którego głównym zadaniem było propagowanie tęży zny fizycznej młodego pokolenia Polaków. Przed I wojną światową powstało także wiele organizacji typu wojskowego („Polskie Drużyny Strzeleckie", „Związek Strzelecki" i inne). Miastem, które było terenem i poligonem t)'ch organizacji był Lwów.
To właśnie ze Lwowa młodzież polska z innych zaborów, Rosji, Prus brała przykład i wzorce. Dzięki takim ludziom jak: m.in. Andrzej Małkowski', Mieczysla^v Neugebauer, Henryk Bagiński, Olga Drahanowska^ dr Kazimierz Wyrzykowski, Je rzy Grodyński i inni, dzięki ich wysiłkowi' publikacjom i zaan gażowaniu mogły istnieć i funkcjoiiować wymienione wyżej, i nie tylko te organizacje.
Punktem przełomowym było przetłumaczenie przez A. Małkowskiego podręcznika „Scauting for Boys" autorstwa twórcy skautingu gen. angielskiego R. Baden-PoweUa. Na grun cie polskim, jak na mało którym, idea skautingu, nowego, nie­znanego jeszcze systemu wychowa\^czego znalazła olbrzymie grono entuzjastów i naśladowców, podręcznik był niemal roz chwytywany, powstały pierwsze drożyny skautowe, organizo wane były kursy, polscy skauci x»ydawaU pismo („Skaut"), kształciło się funkcyjnych i instruktorów.
Aby lepiej poznać skauting największy entuzjasta i propaga tor tej idei na ziemiach polskich Andrzej Małkowski wyjechał do AngUi. Zacieśniały się kontakty jkautów polskich ze skauta mi innych państw, choć Polski nie n^a. Nowa idea promieniowała na inne ośrodki, w 1913 roku w Krakowie wychodziło pismo „Harcerz", krakowscy skauci organizowaU obozy i szko lenia, podobnie działo się i w innych miastach Galicji i Króle stwie (Warszawa, Łódź, Wilno, Poznań). Przed samą I wojną powstało po kilku przeróbkach 10 p-unktowe Prawo Skautowe, które mało co różniło się od późniejs-zego Prawa Harcerskiego.
Pierwsza wojna światowa to okiizja do czynu, do praktycz nego wykorzystania umiejętoości i w^iedzy, to wreszcie wyzwanie rzucone młodzieży polskiej skupionej w różnych organiza cjach.
Na wezwanie J. Piłsudskiego śpieszyli do Legionów polscy harcerze z Krakowa, Śląska, Kielc, Częstochowy, Warszawy, Łodzi, Lwowa. Walczą i ginęli śmiercią bohaterską o wolną niepodległą Ojczyznę.
Pomimo wojny w różnych środowiskach na terenie Polski życie organizacyjne nie zamierało. W 1916 r. w Warszawie z POS^, Związku Skautów Polskich, Junactwa i Warszawskiego ZHP'' powstaje Związek Harcerstwa Polskiego.
Ważnym momentem był Zjazd Lubelski (1-2.09. 1918 r.) którego wynikiem była ważna dla harcerstwa uchwała: „Polskie organizacje byłego zaboru pruskiego. Małopolski, Rusi i Rosji, Królestwa Kongresowego i Litwy łączą się w jeden samoistny, niezależny od żadnej innej organizacji czy instytucji Związek Harcerstwa Polskiego" .
Zjazd powołał Naczelną Radę Harcerską i upoważnił ją do prowadzenia układów z instytucjami państwowymi i społecz nymi przygotowujących stworzenie organizacyjne niezależnego Związku Harcerstwa Polskiego"''.
Związek ten po różnych zawirowaniach, zmianach, popraw kach w okresie II Rzeczpospolitej dopracował się własnego stylu, symboli i struktur.
Podstawowym ogniwem Związku, podobnie jak dzisiaj, była drużyna, tam skupiało się całe życie i działalność harcerska. Drużyny, tak męskie jak żeńskie, dzieliły się na zastępy, zazwy czaj cztery, liczące po 6-10 harcerzy. Mogły istnieć drużyny większe tak zwane gromady, np.: zuchów, harcerzy, harcerzy starszych. Drużyną kierował drużynowy przy pomocy przy­bocznych i zastępowych, tworzących radę drużyny. Mogły ist nieć drużyny specjalnościowe (żeglarsłde, wychowania fizyczne go, przysposobienia wojskowego, obrony przeciwgazowej i inne), każdej drużynie pomagało Koło Przyjaciół Drużyny. Bazą harcerską była zazwyczaj szkoła.
Kilka drużyn na olareślonym terenie np.: powiat, tworzy hufiec, na czele którego stał hufcowy (Komendant Hufca) kierujący pracą harcerską na terenie zazwyczaj powiatu.
Wyższą jednostką organizacyjną był Obwód i Zarząd Ob wodu, a następnie Chorągiew. Chorągiew kierowała pracą dru żyn na terenie zazwyczaj województwa. Chorągiew reprezento wał komendant lub komendantka chorągwi, do których należa ło kierowanie pracą drużyn na swoim terenie, kształcenie, wi zytowanie, pozyskiwanie i zatwierdzanie pracowników i funkcyjnych.
Na terenie województwa całością Harcerstwa, tak męskiego jak i żeńskiego kierował Zarząd Okręgu (9-18 osób), wybierany przez odbywający się co roku Zjazd Okręgu. Okręg tworzyły wszystkie drużyny na terenie zazwyczaj województwa, koła przyjaciół i różne instytucje pomocnicze. W skład Zarządu Okręgu wchodzili ponadto: Komendant i Komendantka Cho rągwi, Kapelan Okręgu, oraz po jednym przedstawicielu władz: Kuratora Okręgu Szkolnego i Okręgowego Urzędu Wychowa nia Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego^.
Najwyższą władzą związku był i obecnie jest Zjazd, który w}'tycza kierunki ideowe Związku Harcerstwa Polskiego, wybie ra Radę Naczelną, Komisję Rewizyjną, Naczelny Sąd Harcerski, podejmuje decyzję o ewentualnej zmianie Statutu Związku.
Rada Naczelna wyłoniona na Zjeździe wybierała Naczelnictwo i Kapelana Związku. Naczelnik, Naczelniczka Związku kierowała pracą Głównej Kwatery, której zadaniem jest dbanie o czystość idei harcerskiej, o jednolitość pracy programowej, o rozwój ruchu harcerskiego, jego kształcenie i kontrola.
Ale to nie strukturY organizacyjne decydowały o atrakcyjno ści harcerstwa, to decydowała pewna idea, pewne zasady, jakimi ma się w życiu kierować człowiek, jak żyć i do czego dążyć.
Harcerstwo polskie dzięki zasadom, jakimi się kierowało, dzięki: Prawu Harcerskiemu i Przyrzeczeniu wychowało całe pokolenie ludzi mądrych i prawych, ludzi bezgranicznie oddanych służbie Ojczyzny.
Stanisław Sedlaczek^ pisał tak: „Harcerzem staje się dopiero ten, kto postanawia sobie żyć według zasad harcerskich i kto pracuje nad sobą, aby Prawo Harcerskie stosować w całem swojem życiu.
Prawo i zawołanie nasze „Czuwaj" mówią nam, czego trzeba chcieć i co trzeba robić, aby stać się harcerzem, przyrzeczenie stwierdza, że przyjmujemy zasady harcerskie za swoje i wzmacnia nas w naszem postanowieniu harcerskiego życia"'.

POCZĄTKI HARCERSTWA NA ZIEMI HRUBIESZOWSKIEJ

Niepodległość 1918 roku powitała Ziemię Hrubieszowską kompletnie zrujnowaną, spalone wsie, osady, dwory, olbrzymie straty ludnościowe, zniszczony przemysł. Jednym z głównych zadań nowych władz niepodległej Polski było odbudowanie administracji, oświaty i szkolnictwa. Brak było wszystkiego, a najbardziej kadr, większość fachowców z różnych dziedzin zostało przez zaborców ewakuowanych wraz z fabrykami i za kładami pracy.
W tych trudnych latach z pomocą przyszU mieszkańcy byłej Galicji, ludzie wykształceni w szkołach i uczelniach Lwowa, Krakowa czy innych miast byłego zaboru austriackiego.
Odbudowała się administracja, a wraz z nią szkolnictwo i oświata. Powstały szkoły, w których nauczycielami były prze­ważnie osoby z byłej Galicji. Po wielu latach rusyfikacji i wyna radawiania, wnieśli oni na Ziemię Hrubieszowską nowe warto­ści, patriotyzm i poczucie narodowe. Wraz z nimi rozlewał się szeroką falą nowy system wychowawczy — harcerstwo. To była jedna z pierwszych organizacji działających na terenie szkół hrubieszowskich o szerszym zasięgu. I chociaż przynajmniej na początku była to organizacja eUtarna, skupiająca dzieci i mło dzież z rodzin zamożnych, to w końcowej fazie, tuż przed woj ną coraz więcej dzieci i młodzieży z różnych warstw społecznych było członkami tej organizacji. Harcerstwo wychowywało poprzez zabawę i pracę nad sobą, dawało dzieciom i młodzieży satysfakcję uczestniczenia w życiu swojej społeczności jak i brania udziału w ważnych wydarzeniach w kraju. Harcerstwo uczyło, wychowywało, dawało także szanse na podnoszenie kwalifikacji, kształtowało charaktery i postawy moralne.
Bazą harcerstwa była szkoła, tu skupiało się całe życie har cerskie, ale szkołą tej organizacji był także las, pole, boisko, wycieczki bliższe i dalsze, gry, harce.
Pierwszą drużyną harcerską jaka powstała w powiecie hru bieszowskim, była 1 Hrubieszowska Drużyna Harcerska przy Gimnazjum Powiatowym im. Stanisława Staszica w Hrubie szowie. Za datę powstania tej drużyny przyjmuje się 15.09.1918 r., datę tę potwierdza „Kronika I HDH"'° i „Słownik biograficzny lubelskiego harcerstwa 1911-2001"^V Założycielem i pierwszym opiekunem tej drużyny był Stanisław Skrobański. Z „Kroniki I HDH" wynika, że w 1921 roku powstaje I Żeńska Drużyna Harcerska im. Emilii Plater przy Pr^^watnym Gimnazjum Żeńskim. W t}'m samym roku powstały drużyny harcerskie w Dubience i Kryłowie. Właściwy rozwój nastąpił od roku 1923, kiedy to powstały drużyny w Turkowicach przy Seminarium Nauczycielskim, w Grabowcu, w roku następnym (1924) w Uchaniach, w 1925 r. przy SP nr 2 w Hrubieszowie, w Horodle, w 1925 powstała żeńska Drużyna Harcerska im. Emilii Plater przy Szkole Powszechnej nr 1 w Hrubieszowie i Drużyna Harcerska przy Zakładzie Sierot Wojennych w Turkowicach.
Każda drużyna posiadała swego imiennika, drużyny żeńskie nosiły zazwyczaj imię Emilii Plater lub Królowej Jadwigi, mę skie Stanisława Staszica, Zawiszy Czarnego, księcia Józefa Po niatowskiego czy najczęściej Tadeusza Kościuszki.
Drużyny posiadały własną dokumentację tj. ewidencję członków, składek, kronikę, plan pracy, według którego praco wały i który realizowały.
Do tradycji każdej drużyny należały obchody świąt drużyny związane z bohaterem, imiennikiem drużyny, a także świąt na­rodowych — 3 Maja, 11 Listopada, 19 Marca (imieniny Józefa Piłsudskiego).
Uroczystości rozpoczynały się zazwyczaj mszą św. w ko ściele, po czym następowała defilada, przemarsz, a następnie występy, popisy, harce, ognisko. Świętością każdej drużyny był sztandar, ufundowany zazwyczaj przez Koło Przyjaciół Harcerstwa, wojsko lub społeczeństwo danego środowiska.
W tym czasie sztandary jako godło drużyny, hufca posiadały z jednej strony na biało-czerwonym de godło Polski, białego orła, z drugiej strony koUście dookoła krzyża harcerskiego roz mieszczony był napis nazwy drużyny, hufca. Do drzewa były przybite blaszki z nazwiskami lub nazwami instytucji, które ufundowały ten sztandar.
Funkcyjnych, a więc drużynowego, przybocznych, zastępo wych, skarbnika, kronikarza, bibliotekarza, gospodarza izby, referentów, sekretarzy, drużyna wybierała sama, natomiast opiekun drużyny był wyznaczany przez dyrekcję szkoły. Rolą skarbnika było nie tylko zbieranie składek, ale także gromadze nie majątku drużyny, nieodzownego sprzętu i sumienne rok­roczne rozliczanie się z powierzonego mienia. W zależności od środowiska były drużyny bardzo bogate, i w większości raczej biedne. Jedne jak np.: I HDH im. St. Staszica posiadały własną izbę harcerską świetnie wyposażoną (radio, instrumenty mu zyczne itp.), bibliotekę harcerską, własne wydawnictwa itd., inne nie posiadały nawet stałego pomieszczenia. Jedne prowadziły szeroką akcję zarobkową i stać je było z funduszy własnych wyasygnowanie nawet 1000 zł dla swoich harcerzy na obóz letni, drugie w takich obozach w ogóle nie uczestniczyły.
A właśnie obozy harcerskie były podsumowaniem pracy ca łorocznej harcerza, tam właśnie każdy mógł praktycznie wyka zać swoje umiejętności, zdobyć dodatkowe sprawności i wiedzę.
Obozy takie organizowały drużyny, były to zazwyczaj obozy kilkudniowe bazujące na własnym sprzęcie, a także hufce, obo­zy takie trwały dwa, trzy tygodnie. Harcerze Hufca Hrubieszów w}'jeżdżali także na obozy chorągwiane, były to obozy szkole-niow^e dla przyszłych kadr harcerskich.
Na swoim terenie hrubieszowski hufiec organizował zwykle obozy w Turkowicach, Malicach, Starosielu, Czerniawce i Wie-niawce koło Horodła. Obozy obsadzane były doświadczoną kadrą instruktorską, byli to przeważnie komendanci Hufca lub członkowie Komendy Hufca. Na obozach prowadzono inten sywne szkolenie funkcyjnych, przydatnych w pracy drużyn. Na tego typu formach kształcenia harcerz zdany był całkowicie na samego siebie, na własną inicjatywę, pomysłowość, zaradność. Obozy często były wizytowane przez władze harcerskie i admi nistracyjne.
Nad prawidłowym przebiegiem działalności drużyn, organi zacją wszelkich poczynań na terenie powiatu czuwał i był odpowiedzialny Komendant Hufca. Niepełny wykaz komendantów Hufca i Rady Hufca, przedstawiono poniżej
.'° Kronika I HDH im. ks. Stanisława Staszica, biblioteka LO w Hrubieszowie
" Dąbrowski Stanisław Jan, Tryczyński Stanisław Arkadiusz, „Słownik biograficzny lubelskiego harcerstwa 1911-2001

W PRZEDEDNIU WOJNY
W ten wesoły, pełen entuzjazmu harcerski nastrój zaczął wkradać się powoli niepokój. Gdzieś z oddali zaczęły docho dzić odgłosy zbliżającego się kataklizmu. I choć nikt nie zdawał sobie sprawy co przyniesie przyszłość, jak straszną katastrofę szykuje nam historia, harcerze już od dawna przygotowywali się do obrony ćwicząc w różnych kołach specjalnościowych; były to drużyny przeciwgazowe, strzeleckie i inne.
Drużyny żeńskie przygotowywały się do roli sanitariuszek. O tamtych chwilach T. Sagadyn pisał: „Harcerze powiatu hru­bieszowskiego czynnie włączyli się do stanu przygotowań wo jennych. Harcerki zbierały pieniądze na fundusz obronny we wszystkich drużynach Hufca. Harcerze starali się, aby jak najle piej być przygotowanym do obrony Polski. Pracowali dniami i nocami społecznie, a zarobione pieniądze oddawali na fundusz obronny, pełnili warty przy mostach, jako gońcy roznosili karty mobilizacyjne oraz pełnili różne służby pomocnicze"'"'*.
Już w styczniu 1939 roku Naczelniczka Harcerek powołała Pogotowie Harcerskie, którego przeznaczeniem miała być po­mocnicza służba wojskowa lub służba w Organizacji Przyspo sobienia Wojskowego Kobiet.
W maju XVII Zjazd Walny w Lublnie powziął rezolucję:
„...300-tysięczna rzesza harcerek i harcerzy w kraju i poza granicami, wierna wielkiej tradycji poprzednich pokoleń harcer­skich, które umiały sięgnąć po zaszczytne miano żołnierza nie podległości, jest gotowa spełnić wszystkie rozkazy Naczelnego Wodza w walce o wierność Polski i sławę Narodu" '.
10 maja Naczelnik Harcerzy powołuje Pogotowie Harcerzy, mianowano komisarzy Pogotowia we wszystkich chorągwiach. Wydano szczegółowe wskazówki dla Chorągwi i Hufców.
Akcja Letnia 1939 roku była nad wyraz skromna, licealistów powołano na obozy przysposobienia wojskowego, nastąpił więc brak kadry, cofnięto dotacje i subwencje. Wydano specjalne wskazówki dla obozów. Coraz bardziej stawało się jasne, że zbliża się wojna.
Komenda Chorągwi Lubelskiej zorganizowała obóz na Su-walszczyźnie, w okolicy Augustowa, jako podobóz, pojechali harcerze hrubieszowscy z Komendantem Józefem Strzeleckim. Komendantem całego obozu był sam Dymitr Senatorski, p.o. Komendant Chorągwi.
Jak pisze w swoich wspomnieniach Józef Strzelecki, jadąc na obóz chłopcy czuli się dobrze, śpiewali harcerskie piosenki, przeplatając je piosenkami wojskowymi. „Wjeżdżając do miasta harcerze wskazali mi zasieki z drutów kolczastych rozciągnio-nych wokół miasta. Uspokoiłem ich jak mogłem, ale kiedy za uważyli bunkry pokopane w ziemi to już moje uspokajające perswazje nie pomogły"'"^.
Powrót z obozu pod koniec sierpnia wskazywał jednoznacz nie na zbliżającą się szybko wojnę. „Wracaliśmy tą samą trasą. Odmienny był nastrój, większe zdenerwowanie podróżnych. Wszędzie słychać było rozmowy o nastrojach wojennych. Na każdej stacji można było zauważyć żony żegnających mężów. Pełno wszędzie oficerów różnych stopni. Atmosfera wojenna udzieliła się i moim chłopcom. Na każdej stacji śpiewali woj skowe piosenki jakby chcieli żołnierzom dodać otuchy do boju. Dwie tylko piosenki mieli na ustach: „Morze, nasze morze", albo „Marszałek Śmigły Rydz". Nie wiedzieli, że ta druga stanie się w przyszłości przykrym wspomnieniem tych czasów""^''.
24 sierpnia 1939 roku Komendant Hufca Hrubieszów, Józef Strzelecki zarządził nadzwyczajną odprawę drużynowych wszystkich drużyn hrubieszowskich.
Na odprawie podsumowano Akcję Letnią i omówiono sytuację polityczną, i w związku z tym jakie obowiązki spełnić ma harcerstwo w najbliższym czasie w stosunku do Ojczyzny. Na wiązano kontakt z władzami administracyjnymi miasta i po­wiatu zgłaszając swą gotowość do służby.
Zmobilizowano zastępy służbowe na każdy dzień tygodnia do odwołania. Początkowo roznoszono zawiadomienia mobil­zacyjne. J. Strzelecki wspomina: „Muszę stwierdzić, że harcerze swoją służbę spełniali poważnie i solidnie. Nie było maruderów ani absencji. Oprócz gońców harcerze pełnili służbę wartowni czą przy mostach. Mieli zadanie stać na uboczu i obserwować czy ktoś nie będzie próbował podrzucić ogień pod most. W razie zaobserwowania harcerz miał dać znać do naszej placówki...""'«.
2 września Naczelnictwo ZHP ogłosiło rozkaz:
„Harcerze! Obejmujcie służbę pogotowia harcerskiego... Każdy staje na wyznaczonym stanowisku. Macie zużyć te umiejętności, które zdobywaliście przez wiele lat harcerskiego życia i harcerskich ćwiczeń. Gdy bracia wasi stają do służby wojskowej, wówczas wszyscy pozostali wytężą wszystkie siły, aby zastąpić ich i spełnić tę służbę, którą dla Polski w tej chwili wykonać trzeba. Wierzę, że Prawo harcerskie i złożone Przy rzeczenie będzie Wam myślą przewodnią... Wzywam Was byście z poczuciem największej odpowiedzialności, z największą dokładnością i wytrwałością spełniali każde zadanie... Stajemy do walki. Czuwajcie!" .
Pierwsze bomby spadły na Hrubieszów 5 września 1939 r., i w tym dniu w zasadzie skończyła się służba harcerska, a rozpoczęła żołnierska.

CZAS OKUPACJI

„Setki tysięcy ludzi jedzie i jedzie z zachodu na wschód, dą ży, ucieka przed pożogą wojenną; strachem i instynktem samo­zachowawczym goniona.
Dokąd idziesz bezdomny, wypędzony ze swego gniazda, bezradny, zdany na łup losu, ślepego losu! Uciekasz przed śmiercią, która miażdżąc wszystko, kroczy tuż za tobą i tuż nad tobą. Uciekasz przed niebezpieczeństwem za Bug, a czy jesteś pewny, że tam nic cię złego nie spotka?
Popłoch i panika ogarnęła uciekających. Na drogach i szo sach tworzą się zatory niemożliwe do rozwiązania i uregulowa nia.
Hrubieszów jest jednym z głównych węzłów, z głównych traktów prowadzących za ten upragniony Bug. Szosa od Zamo ścia, szosa od Chełma zatarasowana była podróżnymi z Zakopanego, Śląska, Krakowa, Tarnowa, Częstochowy, Kielc, Ra domia, Warszawy, Poznania, Torunia, Grudziądza, Gdyni, Garwolina, Puław, Sandomierza, Lublina, Zamościa i innych, innych miast i osiedli. Hrubieszów wsączał tymi dwiema arte riami tłumy wygnańców zgłodniałych, zduszanych, zniszcza-łych, by im dać wypoczynek i posilić na dalszą drogę, na dalszy nieznany los, a następnie wtłaczał tych pątników bez jutra, bez przyszłości w jedną arterię prowadzącą do Włodzimierza i dalej na Wołyń. Hrubieszów więc stał się upodobniony do pompy ssąco-tłoczącej, która żywotne siły-soki tej ziemi przelewała na wschodnie rubieże Rzeczypospolitej. Nie Hrubieszowa to wina. Może kiedyś po wojnie, historia wykaże, czy to było dobre, celowe, czy złe i szkodliwe. Stwierdzam tylko fakty, że tak było, tak się działo.
W mózg Hrubieszowian wsączał się jad zarazy, strachu, pa niki. Logika krzyczy wielkimi głosami: „...gdzie!, po co!, za co!, czy tam za Bugiem jesteś pewniejszy!, kto ci to bezpieczeństwo zapewnia!?
Wytwarza się dezorientacja, chaos,.. Jedni zabierają co mogą i jadą, i idą w nieznane, inni zrezygnowani, po głębokim namy śle zostają. Zostają w przeświadczeniu, że jeżeli mają zginąć, to niech giną tu, nie szukając śmieci, ani kalectwa, na obcych rów nież niebezpiecznych terenach""".
Taki tragiczny i przerażający obraz pierwszych dni II wojny światowej w naszym mieście przedstawia kronikarz. A i dalsze dni tygodnia i miesiące nie były lepsze.
„Wojska polskie wycofały się z Hrubieszowa dnia 13 wrze śnia 1939 r. We wtorek 14 września 1939 r. o godz. 14-tej po południu wkroczyły do skamieniałego, martwego z rozpaczy miasta, wojska niemieckie...
16 września wycofały się z miasta wojska niemieckie. Nie dziela 17 września miasto było bez żadnej armii. W ciągu dnia pojawiło się 2-3 żołnierzy polskich. W poniedziałek 18 września wkroczyły wojska polskie, część ich podążała za Bug, reszta przebywała w mieście do dnia 24 września 1939 r. Ludność ze łzami w oczach, kwiatami i chlebem witała zbiedzonych, zmę­czonych śmiertelnie żołnierzy.
W nocy z soboty 23 na niedzielę 24 września zaatakowały miasto i wojsko nasze, wojska sowieckie od strony Bugu. Po­tyczki były na Pobereżanach i od strony Świerszczowa. Na mia sto spadły kule karabinowe i granaty. Jeden granat spadł obok filii szkoły do rzeki nie wyrządzając szkody, kilka kul przeleciało obok, jedna trafiła w okna bliskiego sąsiada szkoły.
Głuche wieści dochodziły do miasta o mordowaniu naszych żołnierzy za Bugiem przez Ukraińców i Żydów pogrążające wszystkich w głębokim bólu i rozpaczy.
24 września 1939 wkroczyły do miasta wojska sowieckie, które przebywały w mieście do 14 października. 14 października 1939 wycofały się z miasta wojska sowieckie na mocy umowy sowiecko-niemieckiej".'"
„W dniu 24 września wkroczyli do Hrubieszowa Moskale. Był to pogodny i zimny poranek niedzielny. Prawie od pierw szego dnia pobytu swego zaczęli rabować i wywozić wszystko za Bug i dalej na wschód. Przez przeszło dwa tygodnie wywozili z miast, wsi i dworów co tylko przedstawiało jakąkolwiek war tość. Pustoszały sklepy, magazyny, spichrze, stodoły, obory i stajnie. Wszystko jechało ciężarówkami za Bug. Okradano nas.
Około 13-14 października okradanie uspokoiło się. Była to zapowiedź jakichś poważnych zmian. Istotnie. Za parę dni wkroczyli Niemcy w miejsce ustępujących Bolszewików"''^.
W tych ciężkich i dramatycznych dla narodu chwilach na moment zamiera życie harcerskie w Polsce. Z przedstawionych wyżej faktów wynika, że nie było na to ani warunków, ani moż liwości. Gdy miasta i wsie na naszym terenie przechodziły z rąk do rąk, gdy krwawiła Armia Polska, walcząca z dwoma wrogimi armiami, atakowana przez rodzimy nacjonalizm trudno w tych warunkach mówić o działalności jakiejkolwiek organizacji.
Jednak jeszcze podczas oblężenia stolicy członkowie władz naczelnych 27 września 1939 r. podejmując decyzję, że Związek Harcerstwa Polskiego przechodzi formalnie do konspiracji, licząc się z przegraną i przyszłą okupacją kraju.
Przejście Związku do konspiracji oznaczało dalsze istnienie harcerstwa w warunkach, w jakich znalazł się kraj. Tak jak dzia­łało Pogotowie Wojenne Harcerzy w Hrubieszowie, podobnie było i w innych środowiskach w Polsce. Pomagali jak mogli i na ile było to możUwe, ale nie tylko, niektóre drużyny harcerskie stawiały nacierającym oddziałom czynny opór, stając do nie­równej walki z zapałem i bezgraniczną ofiarnością. Ten harcer ski zapał, ofiarność i żywiołowość daje się zauważyć w miastach po przejściu frontu.
W okresie okupacji Związek Harcerstwa Polskiego przyjął kryptonim „Szare Szeregi", Kwatera Główna ZHP kryptonim „Pasieka", kryptonimy Chorągwi to „Ule", Hufców - „roje"'".
I tak naszej Chorągwi Lubelskiej przypadł kryptonim „Ul Zboże", dla przykładu krakowskiej „Ul Smok", łódzkiej „Ul Kominy", lwowskiej „Ul Lew".
W pierwszym tomie „Szarych szeregów" Bolesław Zimmer tak pisze o lubelskiej konspiracji: „Harcerska konspiracja w Chorągwi Lubelskiej rozwijała się przede wszystkim w silniej szych ośrodkach, głównie w Lublinie, Chełmie, Białej Podla skiej, Radzyniu, Siedlcach, Parczewie, Krasnymstawie, Kraśni ku, Zamościu oraz w innych miejscowościach, gdzie często harcerze byli związani bezpośrednio z konspiracją wojsko-wą
Ani w tym fragmencie, ani w dalszych rozdziałach nie wspomina się w ogóle Hrubieszowa. T. Sagadyn w swojej pracy pisze: „W chwili wybuchu wojny powstała drużyna frontowa składająca się z harcerzy starszych. Drużyna ta przez 3 miesiące działała w ukryciu, po kilku miesiącach część harcerzy zostaje aresztowana, reszta członków drużyny rozjeżdża się po całej Polsce.

W czasie okupacji następuje próba nawiązania kontaktu z Komendą Chorągwi. Do Hrubieszowa przyjeżdża Władysław Smoleński z Lublina, gdzie nawiązał kontakt z działaczami na szego powiatu. W drodze powromej zatrzymuje się w Chełmie, gdzie tak samo jak w Hrubieszowie chciał nawiązać kontakt, zostaje rozpoznany przez byłego harcerza folksdojcza i wydany w ręce gestapo. Dalszych prób nawiązania kontaktu nie było.
Przez dłuższy okres okupacji hiderowskiej nie istniała żadna drużyna. W wyniku rozmów z różnymi działaczami stwierdzam, że tuż przed zakończeniem wojny przy komendach AK po wstają grupy instruktorów, lecz trudno jest określić ich działal­ność... W latach 1939-1941 następuje okres ciszy. Po wielkim bohaterstwie harcerzy w okresie walk wrześniowych następują Uczne aresztowania i bardzo wielu harcerzy znajduje się w obo zach koncentracyjnych lub w więzieniach"''^.
W tym czasie (1939 rok) Komendantem Chorągwi Lubel skiej był hm. Tadeusz Kozłowski ps. „Jan", natomiast komen dantem Hufca Hrubieszów phm. Józef Strzelecki.
Otóż „Słownik biograficzny lubelskiego harcerstwa 1911-2001" pod nazwiskiem Strzelecki Józef wymienia: „...Ko mendant Hufca Hrubieszów (1938-1939), organizator tajnego harcerstwa (1939-1940). KZ (Krzyż Zasługi) dla ZHP z Rozetą-Mieczami..." '"^ Sam Strzelecki Józef o tamtych czasach w swoich wspomnieniach pisze: „Po klęsce wrześniowej, po powrocie do Hrubieszowa w dalszym ciągu utrzymywałem kontakt z pozostałymi na miejscu harcerzami. Na tajnych spo­tkaniach oznajmiałem im, że w dalszym ciągu choć w zmienio nych warunkach musimy pracować w konspiracji. Poleciłem im zbierać wszelkiego rodzaju broń, przechowywać ją, bo nadejdzie czas, że będzie potrzebna. Niewielu harcerzy pozostało w Hrubieszowie. Niektórzy wyjechali do innych miejscowości. Trzech natomiast w roku 1940 dowiedziało się, że w Rosji po­wstaje Armia Polska, przez zieloną granicę udali się do ZSRR. Wrócili do Polski po wojnie. Byli to: Roj Wojciech, Kwaśniew ski Janusz i Orlen Bogdan(...) Do grupy starszych harcerzy należał również Berman Edward, był moim zastępcą, a po woj nie reaktywował działalność harcerską w Hrubieszowie(...) W czasie okupacji zginęło dwóch harcerzy: Bondarewicz Zyg munt i Szubartowski Edward. Bondarewicz był moim blisldm kolegą. Razem zdawaliśmy maturę. Jako uczeń do harcerstwa nie należał. Był nauczycielem w Szkole Podstawowej w Turko wicach. Powierzono mu opiekuństwo tamtejszej drużyny. Tak się gorliwie zabrał do roboty, że sam został czynnym harce rzem.
W 1939 roku został zmobilizowany do wojska. W roku 1943 wrócił z niewoli niemieckiej. Wrócił do pracy na dawne stano­wisko, gdyż tam pracowała jego żona. W tym też roku przyszli do jego mieszkania Niemiec i Ukrainiec. SkuU go w kajdany. Przeprowadzili w jego mieszkaniu rewizję tak szczegółową, że nawet zrywali podłogę. Rewizja nie dała wyników obciążają­cych. W pewnym momencie Zygmunt zerwał się, zaczął uciekać w kierunku lasu. W biegu zerwał kajdany. Jeden z nich strzelił. Strzał był celny. Bondarewicz padł martwy na ziemię. Zakopano go na miejscu. Uczniowie jego w nocy wydobyli zwłoki, ubrali je w czarne ubranie, złożyli do dębowej trumny i pogrzebali na miejscowym cmentarzu. Po wojnie rodzina za­brała ciało jego do Hrubieszowa i złożyła w grobie rodzinnym.
Szubartowski Edward był podharcmistrzem. Uczył w Du bience, tam prowadził drużynę. Był bardzo pracowity. Jego drużyna wyróżniała się. W czasie okupacji pracował dalej, jako nauczyciel, z harcerzami utrzymywał ścisły kontakt. Przyjeżdżał często do mnie po prasę tajną. Bardzo się interesował sytuacją polityczną. Podobno utrzymywał kontakt z działaczami niepodległościowymi w Warszawie. Z tych dwóch przyjechało do Hrubieszowa i tu zostali aresztowani. Gestapowcy znaleźli przy nich między innymi kontakt i do niego. Zatrzymano go w Hru bieszowie... Szubartowskiego wywieziono do obozu i tam wykończono.
Do 1941 roku przez specjalnych gońców utrzymywałem kontakt z Komendą Chorągwi w Lublinie. Był u mnie harc mistrz Władysław Smoleński. Do 1937 roku pracował jako na uczyciel w Andrzejówce. Tam prowadził gromadę zuchową. W 1939 roku mieszkał w Lublinie. Przywiózł mi prasę pod ziemną. Ode mnie pojechał do Zamościa. Tam miał spotkanie z Górnym. Z Zamościa pojechał do Pilarskiego w Chełmie. Aresztowano go w cukierni „Szarotka", którą prowadził Pilar ski. Gdzie go wywieziono nie wiem. Podobno denuncjował go były harcerz pochodzenia niemieckiego.
W roku 1940 był u mnie Szcieśniewski Jerzy harcmistrz, in struktor Komendy Chorągwi w Lublinie. Przywiózł mi fotogra fie rządu londyńskiego i inne materiały..."
Z dokumentu powyższego wynika, że coś się jednak w Hru bieszowie i powiecie hrubieszowskim działo, że istniała harcer ska konspiracja, a przynajmniej jej próba, że istnieli ludzie, któ rzy taką działalność na początku okupacji prowadzili i za to im chwała. I choć nie było jakichś słynnych spektakularnych i gło śnych akcji, to nie to jest ważne, ważne, że byli ludzie, którzy chcieli walczyć, którzy nie pogodzili się z klęską i okupacją, któ rym dalej przyświecały szczytne ideały harcerskie.
 

Grabowiec

Według relacji p. J. Szlonzaka Grabowiec lat międzywojen nych wyglądał następująco: „Przybyłem do Grabowca w dniu 29 sierpnia 1928 r. Położenie Grabowca i widoczne jeszcze ślady zabytków wywołały głębokie zainteresowanie historią tej ciekawej osady. W wolnych chwilach od pracy wchodziłem na wzgórze zwanym „Górką" położonej na południowym wschodzie od miasta. Z góry tej obserwowałem panoramę miasta. Już w pierwszych dniach pobytu w tej ciekawej osadzie zwiedziłem dokładnie kościół p.w. Św. Mikołaja. Dzieje tej świątyni opo wiedział mi ówczesny proboszcz parafii grabowieckiej ks. Bo-jarczuk.
Okazało się, że osada ta ma już poza sobą siedemset lat, wzmiankowana była już w XIII wieku za panowania Piastów.
Wiele ciekawych wydarzeń dotyczących osady z czasów wo jen (1863 i 1914) zanotowałem na podstawie przeżyć samych mieszkańców, a opowiedzianych mi przez wielu ludzi lub od czytanych z akt i notatek znajdujących się w różnych urzędach.
Pomocy w zakwaterowaniu się udzielił mi kol. Romski. Przyjął mnie do swego mieszkania i jakiś czas mieszkałem ra zem z nim.
Z tego miejsca wyrażam Mu głęboką wdzięczność za pomoc i okazane mi serce.
Gdy jestem w tej osadzie czuję, że zostawiłem tu część swej osobowości, ze wzruszeniem patrzę na skrawek ziemi, na której stał drewniany budynek szkolny i mały kościółek.
Pan Szpaltenstein, kierownik miejscowej szkoły na posie dzeniu Rady Pedagogicznej początkującym nauczycielom po wierzał zwykle wychowawstwo i naukę w klasach pierwszych. Od 1 września rozpocząłem pracę wychowawczo-dydaktyczną w klasie Ib. Poprosiłem o przybycie do szkoły rodziców dzieci zapisanych do klasy Ib, która była na ogół liczna (ponad 40 dzieci), w tym 50% dzieci wyznania mojżeszowego.
Wychowywane w dzielnicach i podwórkach żydowskich rzadko obcowały z dziećmi wyznania rzymsko-katolickiego. Rozmawiały z rodzicami i otoczeniem po żydowsku i dlatego miały duże trudności w wypowiadaniu się po polsku. A przecież w zespole przedmiotów, które wchodzą w zakres nauczania początkowego, szczególną rolę odgrywa język polski. Stąd wynikała konieczność przedłużenia okresu przygotowawczego o cały prawie miesiąc na rozwijanie mowy ucznia..."
W roku 1928 w 7 klasowej Publicznej Szkole Powszechnej w Grabowcu pracowali tacy nauczyciele jak: pan Koć, p. Jan Szlonzak, p. Romski, p. Leon Wojtowicz, pani Helena Ficińska, państwo Derkaczowie, pani Olhówna, pani Pelczarówna, pań­stwo Szpaltensteinowie, ks. Dolecki, pani Budówna.
Harcerstwo w Grabowcu powstało dość wcześnie bo już w 1923 roku. Od samego początku istniały już dwie drużyny: żeńska im. Emilii Plater i męska im. Tadeusza Kościuszki. Opiekunem w tym czasie i prawdopodobnie założycielem był p. Oszust, nauczyciel Szkoły Powszechnej w Grabowcu.
Początkowo były to drużyny nieliczne, liczyły po około trzydziestu chłopców jak i tyle samo dziewcząt. W latach trzy dziestych liczba ta była dwukrotnie wyższa. Sztandar ufundo wany przez społeczeństwo grabowieckie prawdopodobnie w roku 1927 był chlubą obu drużyn choć nosił imię jednej, Ta deusza Kościuszki.
Dziwne były losy tego sztandaru, towarzyszył grabowieckiej młodzieży w okresie międzywojennym zawsze podczas szcze­gólnych uroczystości państwowych, kościelnych, szkolnych, harcerskich. Przetrwał wojenną i powojenną zawieruchę agreso­rów sowieckich i niemieckich, wysiedlenia i grabieże, aby w latach osiemdziesiątych w dość dziwnych okolicznościach zniknąć ze szkolnej gabloty.
Kronika harcerska grabowieckich drużyn nie zachowała się, dlatego też niektóre skąpe wiadomości od niestety niewielu już żyjących dzisiaj osób, dawnych harcerzy są niepełne i ograni czone. Z tego co zachowało się to, kilka wyblakłych zdjęć i ludzka pamięć, niestety wraz z upływem lat coraz skąpsza.
Na fotografii z czerwca 1925 roku prócz harcerzy widzimy grono nauczycielskie: panią Helenę Ficińska, panią Julię Spaltensteinową, panią Olhówną, ks. Wojciecha Samoleja, pana Alojzego Szpaltensteina, panią Annę Józiańską, pana Romualda Rudnika, panią Helenę Szypulską, pana Józefa Topornickiego, panią Michalinę Cichoń, pana Leona Wojtowicza.
Drużynową w t}xh latach była Maria Trybalska, do drużyny żeńskiej należały między innymi takie osoby jak: Michalina Trybalska, Anna Trybalska, Weronika Ciszewska, Julia Chodaków-na, Leokadia Bogucka, Elżbieta Trybalska, Helena Tatarówna i inne. Zbiórki drużyn i zastępów odbywały się w szkole, na placu szkolnym lub w terenie. Ogniska i uroczystości na Górze Zamkowej, biwaki zaś w przecudnym miejscu w lesie „Za gó rą", na polanie otoczonej z trzech stron wzgórzami z których wypływała źródlana woda.
W połowie lat trzydziestych opiekunką drużyny żeńskiej była pani Stanisława Budówna, nauczycielka bardzo mile wspomina na przez podopieczne, a następnie od roku 1937 p. Irena Pogo nowska. Drużynowymi w tym czasie były: Regina Boczkowska, a następnie w latach 1936-1937 Irena Hawryluk.
W drużynie męskiej drużynowymi i funkcyjnymi byli: Franci szek Boczkowski, Bronisław Staszczuk, Piotr Wysocki i inni. Człowiekiem z ramienia hufca, który utrzymywał ścisły kontakt z drużynami grabowieckimi był Stanisław Czyżyk.
Pani Irena Hawryluk, po mężu Aurzecka, drużynowa z lat 1936/1937 tak wspomina ten okres: „Drużyna składała się z czterech zastępów po 12 druhów wraz z zastępową, plus dru żynowa czyU ja i przyboczna Nina Bedlicka, razem 50 druhen... Drużyna występowała zawsze w mundurkach we wszystkich uroczystościach państwowych i innych, np.: rozpoczęcie roku szkolnego, zakończenie roku oraz bardzo często wspólnie z drużyną męską i pocztem sztandarowym uczestniczyliśmy w niedzielę we mszy świętej. Dzień 11 XI był szczególnie uro czyście obchodzony, również dzień 3 V..., zawsze towarzyszyła orkiestra, odbywały się różne imprezy, pokazy taneczne i zawo dy sportowe. Organizowane były również wycieczki do lasu, ogniska ze śpiewem piosenek harcerskich, tańcami i różnymi zawodami sprawnościowymi, ognisko w noc świętojańską z puszczaniem wianków na rzece Kalinówce i śpiewaniem...
Niektóre druhny z naszej drużyny uczestniczyły w obozie zorganizowanym przez Hufiec Hrubieszów w Wydrance, we wsi za Bugiem.
Pamiętam ciekawe zdarzenie z tego obozu, a mianowicie: przy rozbijaniu obozu okazało się, że nie zapakowano nam pali do umocowania namiotów, no i musiałyśmy się kwaterować u gospodarza w stodole na sianie. Nie przeszkadzało to nam bardzo ciekawie i wesoło spędzać czas na wycieczkach, ogniskach, śpiewach, tańcach i różnych grach sprawnościowych.
W roku 1938 p. Irena Pogonowska, nauczycielka zorganizo wała z części dawnej drużyny zalążek Organizacji Przysposo­bienia Wojskowego, w którym uczyłyśmy się musztr)' i m.in. strzelania na strzelnicy z wiatrówek.. ."'°^.
Z relacji pani Jadwigi Skubiszewskiej z domu Biernackiej wynika, że właśnie w ramach Organizacji Przysposobienia Woj­skowego, a potem Pogotowia Harcerek przeszkolono znaczną ilość dziewcząt do udzielania pomocy rannym żołnierzom w razie wojny. Niebawem gdy Sowieci zajęli Grabowiec 25 września 1939 r. zastali w szpitalu polowym umieszczonym w szkole harcerki opiekujące się rannymi żołnierzami polskimi, i można sobie wyobrazić rozpacz i przerażenie młodych dziew­cząt, gdy „żołnierze" ze wschodu wypędzili ze szkoły 59 żołnie rzy, aby następnie wyprowadzić ich poza miasto i tam w okrut ny sposób zamordować.
Musieli grabowieccy harcerze jeszcze niejeden raz oglądać od tego momentu śmierć, pożogę, zbrodnie, wywózki, wysiedlenia. Grabowiec ma swoją historię, tą starszą 700-letnią i tą najnow szą lat wojny, okupacji i tą powojenną także trudną i tragiczną. W rozmowie z jedną z byłych harcerek, dziś prawie dziewięć dziesięcioletnią kobietą usłyszałem te słowa: „Proszę pana, gdyby tą naszą ziemię grabowiecką wziąć do ręki i mocno ją ścisnąć, to na pewno między palcami pociekła by krew".
Około 10 km na północ od Grabowca znajduje się miejscowość Tuczępy. W latach dwudziestych w czteroklasowej szkole powszechnej harcerstwa nie było, wówczas kierownikami szkoły byli panowie: p. Chytrosz, p. Matras. W latach trzydziestych powstała siedmioklasowa Szkoła Powszechna i kierownikiem został pan Eugeniusz Tokarczuk. To prawdopodobnie on, ab solwent Seminarium Nauczycielskiego w Turkowicach założył drużynę harcerską w Tuczępach. Drużyna utrzymywała ścisły kontakt z drużynami w Grabowcu i Uchaniach. Znane są wspólne poczynania, spotkania, imprezy tych zaprzyjaźnionych drużyn.
Należałoby przypomnieć także rolę okolicznych właścicieli ziemskich, jaką odegrali w życiu organizacji harcerskiej i spo­łeczności szkolnej w Grabowcu i okolic. Otóż obok pałaców w Świdnikach, Rogowie, Szystowicach i innych organizowano zawody sportowe, sprawnościowe dla harcerzy i uczniów ze Szkoły Powszechnej w Grabowcu. Zwycięzcom fundatorzy wręczali nagrody rzeczowe: książki, przybory toaletowe, ale także inwentarz żywy w postaci prosiaków, baranków itp.
Na rzecz szkół, jak i potrzeb drużyn harcerskich okoliczne ziemiaństwo i miejscowe społeczeństwo choć niebogate grosza nie żałowało.
Przedstawiciele drużyn grabowieckich godnie reprezentowali to środowisko na Jubileuszowym Zlocie w Spale. Udział wzięli między innymi: Łukasz Szaran i Adolf Krzyszczuk.