Warto przeczytać

Polskę Ludową uznał za swoją ojczyznę. Poparł nową władzę. Został kierownikiem sanatorium Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w Kudowie-Zdroju. Był kwatermistrzem Centralnego Szpitala Departamentu III, a następnie kierował sanatoriami i domami wypoczynkowymi w Zatrzebiu, Bierutowicach i Kudowie-Zdroju. W 1946 został dyscyplinarnie zwolniony za zbyt ostre traktowanie przymusowych pracowników – Niemców.

Był organizatorem i kustoszem Muzeum gen. Władysława Sikorskiego w Warszawie. W latach 70. zaangażował się w działalność Związku Bojowników o Wolność i Demokrację. Publikował w „Rzeczywistości” i „Płomieniach”. Był jednym z założycieli Zjednoczenia Patriotycznego „Grunwald”. Po 1991 związał się z Andrzejem Lepperem i partią Przymierze Samoobrona. Był członkiem Stowarzyszenia Ofiar Wojny (Janosza). Był współwydawcą i publicystą „Tygodnika Ojczyzna”.

Autor wspomnień dotyczących getta warszawskiego. Wspomnień gorzkich i mocno odbiegających od oficjalnej narracji: „Walka i pomoc. OW-KB a organizacja ruchu oporu w getcie warszawskim”, „Obowiązek silniejszy od śmierci: wspomnienia z lat 1939-1944 o polskiej pomocy dla Żydów w Warszawie” czy „Życie codzienne warszawskiego getta”.


Nie miał łatwo – Marek Edelman i ludzie wokół niego skupieni, kwestionowali nie tylko jego działania na terenie getta, ale ogólnie czyn zbrojny Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW). Działo się tak zapewne z powodu bardzo krytycznego stosunku Bednarczyka do działań wielu Żydów w Polsce Ludowej. Dzisiaj trochę się to zmienia, i historycy zaczynają już pisać o działaniach ŻZW. Odwagi by bronić Bednarczyka już niestety wszystkim brakuje.
Bednarz wspominał: „Getto miało swoją autonomię, swój zarząd i swoją żydowską policję, która szybko zyskała sobie wyjątkowo złą sławę. Ogromne wrażenie robiła bieganina „za interesami”, za groszem, za podstawowymi artykułami spożywczymi. Rzucała się w oczy ogromna liczba żebraków. To przesiedleni do getta Żydzi z podwarszawskich miejscowości, którym pozwolono zabrać tylko to co mogli wsiąść do ręki – i to oni najszybciej pozostali bez środków do życia. Marli z głodu na ulicy. W getcie warszawskim mordowali głodem. Wieczorem zmarli leżeli na ulicy jeszcze w ubraniach, rano już byli nadzy, przykryci papierami lub gazetami. Ubrania zdzierano potajemnie nocą, na sprzedaż lub po prostu na szmaty. Zwłoki zbierały co rano odkryte wozy z zakładu pogrzebowego Pinkerta i ulicą Gęsią wywoziły na kirkut” (…) Najekskluzywniejszym był Palaise de Dance przy ulicy Niecałej należący do braci Frontów. Widzę to jak dzisiaj: lśniący parkiet, doskonała orkiestra Lopka Rubinsteina, nastrojowy półmrok, przyciemnione światła, stoliki. Na stołach autentyczne koniaki i szampany francuskie. Na antresoli loże i gabineciki już dla konkretnych uciech cielesnych. To wszystko było przeznaczone dla ludzi majętnych, tych którzy tutaj w getcie na nędzy i szmuglu robili kolosalne majątki”.

Łukasz Marcin Jastrzębski
https://myslpolska.info/2023/04/19/w-rocznice-powstania-w-getcie-warszawskim/

-------------------------------

Książka Tadeusza Bednarczyka - „Życie codzienne warszawskiego getta”. plik pdf >>