- Drukuj
- 01 sie 2023
- Bez kategorii
Decyzja o wybuchu powstania została ostatecznie podjęta w dniu 31 lipca 1944 r. przez gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego po konsultacjach z gen. Tadeuszem Pełczyńskim, gen. Leopoldem Okulickim, płk. Antonim Chruścielem i delegatem rządu na kraj Janem Jankowskim. Przeciwnikiem działań zbrojnych był m.in. Naczelny Wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, który stwierdził: „w obecnych warunkach jestem bezwzględnie przeciwny powstaniu powszechnemu, którego sens historyczny musiałby z konieczności wyrazić się w zamianie jednej okupacji na drugą”.Przeciwnikami powstania byli również działacze Stronnictwa Narodowego. Między innymi Adam Doboszyński pisał: „Z powstaniem czy bez powstania, całość naszych ziem odzyskamy dopiero w razie wielkiego osłabienia Rosji w zapasach z Niemcami, względnie po pobiciu Rosji przez świat zachodni; żadne krwawe gesty przedsiębrane przedwcześnie nic nam tu nie pomogą. Wręcz przeciwnie powstanie, likwidujące ostatecznie element przywódczy Narodu, może uniemożliwić późniejsze wykorzystanie pomyślnego dla nas obrotu wypadków”. Słowa rozwagi i rozsądku nie zostały jednak wzięte pod uwagę…
Koloryzacja zdjęć: Mikołaj Kaczmarek i Mirek Szponar
Decyzja o rozpoczęciu powstania była decyzją nie uwzględniającą żadnych racjonalnych argumentów i przeczącą zdrowemu rozsądkowi. Przeciwko regularnej armii niemieckiej skierowano słabo uzbrojone siły polskie złożone głównie z młodzieży. Różnica w uzbrojeniu była porażająca – powstańcy dysponowali niemal wyłącznie bronią ręczną, a amunicji starczyło zaledwie na kilka dni walki. W konsekwencji powstańcy musieli używać butelek z benzyną, kilofów, czy siekier. Inicjatorzy powstania byli tego w pełni świadomi – m.in. płk Antoni Chruściel polecił podwładnym: „musicie sobie zdobyć broń, idąc nawet z kijami i pałkami, a ci którzy są niezdolni do tego, pójdą pod sąd”. Oczywistym było zatem jak ta nierówna walka musi się skończyć. Niezrozumiały jest przy tym argument o liczeniu na pomoc ze strony Armii Czerwonej, skoro jednym z głównym motywów powstania było niedopuszczenie do zajęcia Warszawy przez Rosjan. Jeszcze w lipcu 1944 r. gen. Bór-Komorowski pisał do gen. Sosnkowskiego, że „wobec rysującej się klęski Niemiec i zagrożenia okupacją sowiecką AK nie może pozostać bezczynna”. Skoro zatem „sowieci” traktowani byli jako potencjalni okupanci, to jakiej pomocy można było od nich oczekiwać? Oczywiście prawdziwy jest argument, że „Warszawa chciała walczyć”. Czy jednak powstańcy wśród których dominowała młodzież mieli świadomość, że ich walka od początku skazana jest na klęskę, a oni sami w znacznej liczbie poniosą bezsensowną śmierć?..
O ile w czasach PRL-u kwestia Powstania Warszawskiego była tematem niewygodnym, to obecnie jest jednym z głównych filarów obowiązującej polityki historycznej. Kilka lat temu podczas uroczystości upamiętniających rocznicę powstania premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że „w obliczu sytuacji geopolitycznej i sytuacji na froncie trudno było sobie wyobrazić inną decyzję, ta decyzja nie tylko była najbardziej logiczna, ale też wynikała z nastrojów w ówczesnej Warszawie, nastrojów wśród ludności cywilnej, wśród młodzieży”. Taka interpretacja powstania w sposób jaskrawy zderza się z faktami, które dowodzą, że nie było żadnych racjonalnych przesłanek do wybuchu powstania. Czemu służyć ma powyższa narracja? Utrwalaniu fałszywego mitu, czy też promowaniu tandetnego, odpustowego patriotyzmu, a właściwie pseudopatriotyzmu? Warto w tym miejscu przytoczyć słowa prof. Jana Ciechanowicza „Powstanie zakończyło się straszliwą klęską, katastrofą i ruiną, która nie dotknęła żadnej innej stolicy w Europie od czasu najazdu Hunów na Rzym. 200 tysięcy ludzi zginęło, 500 tys. wygnano i skazano na poniewierkę. Miasto zrównano z ziemią. To największy błąd popełniony przez dowództwo AK”. Może zatem lepiej byłoby aby na temat Powstania Warszawskiego wypowiadali się historycy, a nie politycy?..
O ile obecna PiS-owska władza, posługująca się neosanacyjną ideologią i promująca tradycje insurekcyjno-powstańcze ma swój cel w afirmacji Powstania Warszawskiego, to trudno zrozumieć dlaczego narrację tę podejmują środowiska narodowe. Wielu z moich znajomych podkreśla, że choć Powstanie było politycznym błędem, to jego upamiętnienie ma wymiar patriotyczny, a Powstańcom należy się hołd i szacunek. W tym miejscu podkreślić należy, że czym innym jest upamiętnienie uczestników Powstania, poprzez złożenie kwiatów, czy zapalenie zniczy na ich grobach, a czym innym udział w instytucjonalnych uroczystościach organizowanych przez władze, które utrwalają fałszywe mity i promują pseudopatriotyczne postawy. Afirmacja Powstania Warszawskiego nie służy bowiem promowaniu realizmu politycznego oraz odpowiedzialności za losy narodu i państwa. Wszystko to może sprawić, że w sytuacji faktycznego zagrożenia strategiczne decyzje oparte będą na emocjach i resentymentach, jak również nie będą uwzględniać bilansu zysków i strat. Czy w takim duchu mamy wychowywać następne pokolenia? Czy na nic się zdała szkoła Dmowskiego, krytykująca romantyczne zrywy i postulująca rozsądne gospodarowanie polską krwią?
Niektórzy porównują „kult” Powstania Warszawskiego do gloryfikowania „żołnierzy wyklętych”. Wszak jedni i drudzy ginęli w imię przegranej sprawy. Porównanie to jest moim zdaniem nietrafne. W przypadku „wyklętych” – ich walka była poniekąd indywidualnym wyborem, często uzasadnionym brakiem możliwości odnalezienia się w powojennej rzeczywistości. Nie wszystkim był w stanie pomóc Bolesław Piasecki. „Żołnierze wyklęci”, choć ich działania były ewidentnie destruktywne, nikogo nie zmuszali do walki z powojennym ustrojem, a konsekwencje podjętych działań dotyczyły w zasadzie ich samych. W przypadku Powstania Warszawskiego, skutki dotyczyły setek tysięcy ludzi, którzy ponieśli śmierć, utracili zdrowie, bądź narażeni byli na niewyobrażalne cierpienia. Ponadto, straty poniesione w wyniku Powstania Warszawskiego miały dalekosiężne konsekwencje polityczne – wykrwawiona Polska pozbawiona była elit jakże potrzebnych w trudnej powojennej rzeczywistości, a bezprecedensowa danina krwi tylko ułatwiła Stalinowi zadanie. Dowodzą tego chociażby słowa Władysława Andersa, który stwierdził: „Stalin zacierał ręce, bo Niemcy wykonali za niego brudną robotę, zamordowali najlepszych młodych ludzi, którzy byli przeciwko niemu, miasto zostało zrównane z ziemią”.
Tekst: Michał Radzikowski
Źródło: https://myslpolska.info/2022/07/31/heroiczny-zryw-czy-zbiorowe-samobojstwo/
Koloryzacja zdjęć: Mikołaj Kaczmarek i Mirek Szponar
Najnowsza produkcja o Powstaniu Warszawskim według pomysłu Jana Komasy to pierwsza w historii okazja podpatrzenia autentycznych realiów sierpnia 1944 roku w kinie. Do tej pory materiały nakręcone w tym okresie można było oglądać wyłącznie w muzeum bądź na specjalnych pokazach z okazji obchodów rocznicy. A i tak były to pourywane, kilkuminutowe sekwencje, w dodatku w marnej jakości.
Twórcy "Powstania Warszawskiego" postawili sobie za cel odrestaurowanie dostępnych nagrań tak, by jak najdokładniej oddawały ducha minionej rzeczywistości, włącznie z odtworzeniem kolorów na czarno-białych taśmach. Ogrom pracy, który włożyli w ten projekt, budzi uznanie.
Na mnie film wywarł duże wrażenie, tak samo zresztą jak wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego. Po raz kolejny uzmysłowiłem sobie to jak piękna była Warszawa przed rokiem 1939 i jak strasznie została zniszczona przez niemieckiego okupanta!
Dobrze jednak, że prócz dramatu życia w czasie wojny w filmie zostało pokazane również zwykłe, codzienne życie, które przecież toczyło się cały czas, na ruinach, w podziemiach... Jestem pełen podziwu dla żmudnej, mrówczej pracy realizatorów filmu. W zapowiedziach pojawiało się zdanie "Wszyscy będą oglądali, jak było naprawdę". I tak właśnie uważam - każdy powinien zobaczyć, jak było. Polecam ten film.
Niektóre z prezentowanych wyżej zdjęć to klatki wspomnianego filmu "Powstanie Warszawskie".
To nie my mamy się czego wstydzić
Wczoraj (3.08.2022) TVN i jego internetowe pomioty w ramach obrzydzania społeczeństwu ruchu narodowego uprzejmie przypominały, że ruch narodowy był przeciwko wybuchowi Powstania Warszawskiego. Tak, to prawda byliśmy przeciwko wybuchowi tego szaleńczego powstania podobnie jak byliśmy przeciwnikami innych zbrojnych inicjatyw skazanych na porażkę, które przyczyniły się do osłabienia tkanki narodu polskiego oraz zubożyły go materialnie i kulturowo. Potępiamy więc XIX-wieczne powstania, rewolucję 1905 roku, wyprawę kijowską Piłsudskiego w efekcie, której zginęło około 200 tys. Polaków i która o mały włos nie skończyła się katastrofą. Byliśmy przeciwko wybuchowi Powstania Warszawskiego a dziś jesteśmy przeciwko angażowaniu Polski, w konflikt na Ukrainie, który rozgrywany jest nie w naszym interesie za to z coraz większym zaangażowaniem naszych środków i funduszy.
Moralnym karłom z TVNowy Jork przypominamy, że choć byliśmy przeciwko wybuchowi Powstania Warszawskiego, to kiedy już wybuchło narodowcy nie szczędzili krwi wykazując się na odcinkach na, których walczyli wyjątkową ofiarnością i męstwem. Tadeusz Gajcy i Zdzisław Stroiński dwaj wybitni poeci narodowi walczyli z elitarnymi oddziałami SS za pomocą pistoletu i granatu. Ataki wroga odpierali na tyle skutecznie, że Niemcy zabili ich dopiero z wykorzystaniem innowacyjnej metody wybuchu pyłu węglowego. Dlatego nie będziecie nam dyktować czy wolno nam czcić pamięć organizacyjnych kolegów albo dyktować w jaki sposób mamy to robić. To nie my się mamy czego wstydzić tylko wy propagując zgubny i tragiczny dla narodu zryw zorganizowany przez dwóch, trzech szaleńców, którzy dopięli swego organizując świadomi skutków masową rzeź Polaków, którym udało się przetrwać kilka lat okupacji i za chwilę mogli być znowu wolni.
Arkadiusz Miksa
Żródło: https://myslpolska.info/2022/08/03/to-nie-my-sie-mamy-czego-wstydzic/
Nigdy więcej głupoty
Kocham Polskę i szanuję nasz naród, dlatego bezrefleksyjne gloryfikowanie powstania warszawskiego powoduje smutek i strach, że historia nie jest pożyteczną nauką na przyszłość a bezmyślnie popadamy w masochistyczne upajanie się straszną klęską.
Nie wystarczy werbalne kochanie Ojczyzny i przechodzenie bez śladu somo-refleksji nad samobójczym aktem powstańczym. Najtragiczniejsza i najbardziej oczywista nieudolność, a przeważa gloryfikowanie i płytkie usprawiedliwianie decyzji o wybuchu.
Jak pomyślę o tej bezmyślnej, daremnej ofierze, od początku skazanej na klęskę, cierpieniu tylu niewinnych ludzi, wyniszczeniu naszej elity, wspaniałej, wartościowej młodzieży, zasobów kultury, zabytków wielkiej naszej stolicy, to po prostu nie mogę świętować.
Akcje, imprezy promujące powstanie są fasadową iluzją patriotyzmu. Bardzo szkodliwą i niebezpieczną. Kodującą znów ten „gen pięknego samobójstwa”, chorym przekonaniem, że kogoś wzruszy morze przelanej krwi. Jakże brakuje wychowania na zwycięstwach, na dumie i skuteczności husarii, jak brakuje mocnych słów gen. G. Pattona. „Celem wojny nie jest śmierć za ojczyznę, ale sprawienie, aby tamci skurwiele umierali za swoją”. Gdzie jest głos tak wielu sensownie oceniało powstanie, tak jego uczestnik prof. Jan Ciechanowski: „Powstanie zakończyło się straszliwą klęską, katastrofą i ruiną, która nie dotknęła żadnej innej stolicy w Europie od czasu najazdu Hunów na Rzym. 200 tys. ludzi zginęło, 500 tys. wygnano i skazano na poniewierkę. Miasto zrównano z ziemią”. Niemców zginęło 1700. Fakty wręcz wołają o samo refleksję.
Pamiętając o bohaterach, chciałbym by w ciszy oddać im hołd, pomodlić się nad rzezią stolicy i w zadumie powiedzieć NIGDY WIECEJ! Nigdy więcej głupoty w dziejach Polski!!!
Dariusz Wasilewski
https://myslpolska.info/2022/08/01/nigdy-wiecej-glupoty/
Janusz Woźnica: Powstanie Warszawskie 1 sierpień – 2 październik 1944r.
Najbardziej odmienne i nietypowe z polskich powstań XVIII – XX wieku. Nietypowe, bo niezwykle krwawe walki, toczyły się 63 dni ! W niemal milionowym mieście, wśród głodującej ludności cywilnej, która stanowiła zdecydowaną większość spośród ok. 180 tys. ofiar. Dlaczego cywilni i wojskowi przywódcy konspiracji zdecydowali się na podjęcie nierównej walki, której wcześniej nie planowano.
Od 20 czerwca 1944 r. Armia Czerwona „spychała” Niemców w kierunku zachodnim w zwycięskiej ofensywie. Przez warszawskie mosty wycofywały się rozbite formacje Wehrmachtu. Żołnierze tych formacji byli zarośnięci, brudni, zaniedbani, apatyczni. W niczym nie przypominali znanych dotychczas butnych Niemców, których dni wydawały się policzone. Wojska sowieckie zbliżały się do Pragi, Niemcy ponosili klęski na wszystkich frontach. Zapanowały emocje, wydawało się, że sukces jest pewny.
Ale Warszawa miała olbrzymie znaczenie polityczne. W niej znajdowały się ekspozytury znienawidzonego przez Stalina polskiego rządu na emigracji, w Londynie. Stalin nie zamierzał im pomagać. Od końca lipca 1944r. miał ustanowiony przez siebie, swój polski rząd, PKWN w Lublinie, którego Manifest z 22 lipca był już znany.
Armia Czerwona zatrzymała się na linii środkowej Wisły. Główne siły skierowała do opanowania Rumunii w sierpniu 1944 r. i Bułgarii we wrześniu 1944 r. Nawet lotnictwo sowieckie „zapomniało” o Warszawie, którą w latach poprzednich niekiedy bombardowało.
W połowie września 1944r. podległa sowietom I Armia WP zajęła Pragę. Jej dowódca gen. Berling próbował udzielić Powstańcom pomocy (m.in. przyczółek na Czerniakowie), ale pozbawiona sowieckiego wsparcia I Armia poniosła duże straty a Berling wkrótce utracił dowództwo. Niewiele pomogło Powstańcom polskie lotnictwo startujące z Barii, w południowych Włoszech. Tylko ok. 15% zrzutów trafiało w ich ręce. Sowieci nie pozwalali na lądowanie samolotów po ich stronie frontu. Tak wielka polityka zdecydowała o losie miasta i jego mieszkańców.
Zdecydowała też o losie większości konspiratorów Hrubieszowskiego Obwodu AK. Dowódcy AK mając obietnicę sowieckiego komendanta Miasta zmobilizowali w sierpniu niemal tysiąc partyzantów gotowych iść na pomoc Warszawie. Na drodze między północno- zachodnim skrajem Hrubieszowa a Nieledwią zostali rozproszeniu po zaskakującym ataku sowieckich wojsk.
Tak Stalin ponad Wisłą „podał rękę” Hitlerowi. Antypolskie współdziałanie obu mocarstw, zapoczątkowane paktem Ribbentrop – Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. dalej było aktualne.
Można powiedzieć, że powstanie Warszawskie poniosło podwójną klęskę. Klęskę militarną zadali Niemcy, polityczną Sowieci. Mikołajczyk, premier rządu na emigracji, w listopadzie 1944r. złożył dymisję. Stalin i PKWN triumfowali.
Janusz Woźnica
https://lubiehrubie.pl/wiadomosci/janusz-woznica-powstanie-warszawskie-1-sierpien-2-pazdziernik-1944-r/
Więcej zdjęć w albumie Google >>
https://nczas.com/2021/07/31/ludzie-prawicy-o-bezsensie-wybuchu-powstania-warszawskiego/
Do nczas.com - włącz VPN (strona blokowana przez cenzurę)