- Drukuj
- 14 lis 2024
- Bez kategorii
Obejmują tereny obecnego województwa podkarpackiego, małopolskiego i lubelskiego (z południowym Podlasiem). W przeszłości były one zamieszkane przez ludność polską, natomiast w charakterze mniejszości narodowych mieszkali, m.in.: Rusini Ukraińcy, Łemkowie i Bojkowie. Za ziemie „etnicznie ukraińskie” nacjonaliści ukraińscy, a wśród nich historycy wywodzący się ze szkoły M. Hruszewskiego lub akceptujący jego poglądy, uważają obecne polskie powiaty: bieszczadzki, sanocki, leski, krośnieński, jasielski, nowosądecki, gorlicki, przemyski, rzeszowski (z Rzeszowem), przeworski, jarosławski, łańcucki, kolbuszowski (wschodnią część), niżański (wschodnią część), biłgorajski, tomaszowski, hrubieszowski, zamojski, krasnostawski (wschodnią część), chełmski, włodawski, parczewski, bialski. Na Ukrainie od lat wydawane są przewodniki i opracowania – określane jako naukowe – wedle których miejscowości leżące w Kraju Zakierońskim są: „starymi ukraińskimi”, „odwiecznie ukraińskimi”, „ukraińskimi od zawsze” (zapraszamy do czytelni Chełmskiej Biblioteki Publicznej). Taki pogląd na te tereny prezentuje, m.in. historyk lwowski Jarosław Hrycak, np. w opracowaniu Historia Ukrainy 1772-1999. Narodziny nowoczesnego narodu, Lublin 2000, podobnie ukraiński IPN, a także historycy ukraińscy pracujący w polskich uczelniach, w PAN, innych polskich instytucjach badawczych. W 2013 r. Iryna Farion, pracownik naukowy Politechniki Lwowskiej, twierdziła, że Polska „okupuje” 19,5 tys. km2 „etnicznych ziem ukraińskich”, co – podkreślała - jest „niezagojoną raną na ukraińskiej duszy narodowej”. W tym samym roku publicznie wyrażała konieczność zapobiegania „opolaczeniu” Ukraińców. Konsekwentnie nawiązywała do ideologii Dmytro Doncowa, twórcy koncepcji „nowego typu Ukraińca-mściciela”. W 2014 r. podczas „Marszu Sławy UPA” w Kijowie użyła cytatu z Adolfa Hitlera. W 2020 r. Wasili Maruszczyn, konsul generalny w Hamburgu, wezwał rodaków do „odebrania tych ziem Polsce” [Antysemityzm i wezwania do “odebrania ziemi Polsce”. Konsul Ukrainy w Hamburgu szokuje, https://wiadomosci.ga-zeta.pl/wiadomosci/7, 114881,23400368,antyse-mityzm-i-wezwanie-do-odebrania-ziemi-polsce-konsul.html (Odczyt: 12.07.2020)]. Zapis w tym linku wkrótce został zmieniony. Na intencje ukraińskiego konsula zwrócił uwagę E. Wilkowski w książce Znaki Wernyhory. Odczytywanie kwestii ukraińskiej, Chełm 2020, s. 10. Powtórzmy, że każdy zajmujący się zagadnieniami ukraińskimi zna stanowisko strony ukraińskiej w tej kwestii. Z uwagi na fakt, że dzisiejsza Ukraina za mit założycielski swojego państwa przyjęła nacjonalizm, spuściznę banderyzmu, pogląd ten został przyjęty przez ukraińskich polityków. Jednym z nich jest były minister spraw zagranicznych Ukrainy D. Kułeba. Podczas spotkania w Olsztynie jedna z uczestniczek do D. Kułeby zwróciła się z pytaniem: Kiedy Polska będzie mogła przeprowadzić ekshumacje ofiar mordu wołyńskiego? Ukraiński minister odpowiedział: „Zdaje sobie pani sprawę, czym była operacja <Wisła> i wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać, m.in. w Olsztynie”. I w dalszej części wypowiedzi zaznaczył: „Jeśli nasza relacja miałaby być zdominowana przez emocje, to znajdziemy się w takim miejscu, w którym Rosja by wygrała. Są prowokacje w obszarze historii, które są organizowane przez Rosję. Zatem zostawmy historię historykom, a przyszłość budujmy razem”. Problem w tym, że historycy ukraińscy budują zupełnie inną narrację o wydarzeniach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej. Wedle nich Ukraińcy nie popełnili żadnego ludobójstwa, twierdzą, że była wówczas druga wojna polsko-ukraińska. Równocześnie nie wyrażają zgody na ekshumacje szczątków pomordowanych wyłącznie Polakom (przeprowadzają je Rosjanie i Niemcy). I teraz każdy, kto się upomina o pamięć historyczną o ofiarach ukraińskiego ludobójstwa uznawany jest za „prowokatora Rosji”. Sprawę pamięci o ofiarach wołyńsko-małopolskich pozostawmy do odrębnego rozpatrzenia, skupiając się na pierwszej części wypowiedzi D. Kułeby, acz skandaliczną wypowiedź ministra z Kijowa należy rozpatrywać w całości. Ze strony uczestników nikt nie zareagował, nikt nie podjął z nim polemiki czy zwyczajnie nie skrytykował. Gdy 2 września o to został zapytany na antenie radia RFM FM Marek Sawicki, marszałek senior, jeden z liderów PSL, odpowiedział: „Powiem szczerze, mało mnie interesuje szef MSZ Ukrainy, bo to jest nacjonalista i już nie pierwszy raz wobec Polski wypowiadał takie słowa. Martwi mnie natomiast kondycja ministra Sikorskiego, bo będąc na tym Campusie, nie zareagował, gdy Kułeba zrównał zbrodnię wołyńską z akcją „Wisła”, kiedy domagał się de facto rewizji granic w podtekście”. M. Sawicki krytycznie odniósł się także do zachowania młodych uczestników Campusu: „Martwi mnie też, że młodzież, która uczestniczyła w tym Campusie, nie zareagowała w sposób właściwy. Powinien być wybuczany co najmniej albo młodzież powinna wstać i zażądać wyjścia tego gościa, no na litość boską”. I skonstatował: „Tylko że ta młodzież nie ma ani wychowania patriotycznego, ani wychowania historycznego, wiedzy historycznej, w związku z czym nie dziwię się, że nie zareagowała, natomiast dziwię się brakowi reakcji ministra Sikorskiego. Powinien zdecydowanie zareagować”. Minister R. Sikorski zachował się nieodpowiedzialnie, skandalicznie, jest to bezsporne. Dlatego pojawiły się głosy, że powinien podać się do dymisji. Niestety, takich mamy polityków. Zwróćmy uwagę na drugą część wypowiedzi marszałka seniora o kondycji intelektualnej i patriotycznej, a zatem i obywatelskiej młodzieży. Z bólem musimy przyznać rację M. Sawickiemu, bo polska szkoła nie wypełnia swojego zadania. PSL zaproponował wprowadzenie nowego przedmiotu - wychowanie patriotyczne, ale „nowoczesna” minister Barbara Nowacka ma zupełnie inne plany. Wedle niej należy odciąć się od narodowego dziedzictwa i wychować Polaków w rozumieniu formacji ponowoczesnych, czyli wolnych od tego, co polskie. Nie dziwmy się zatem, że Ukraińcy mogą nawet kpić z Polaków. Po skandalu w Olsztynie pojawiła się fala oburzenia wśród polityków, środowisk kresowych. Poseł Janusz Kowalski na platformie X napisał o polskim ministrze: „Za brak reakcji na te skandaliczne słowa powinien jeszcze dziś zostać zdymisjonowany z funkcji ministra”. I dodał, że „To jest upokarzające dla Polaków, że szefem polskiej dyplomacji jest politykier /…/ który siedzi jak trusia słysząc z ust Dmytro Kuleba, że Lubelszczyzna i Podkarpacie” są „ukraińskimi terytoriami”. Natomiast Marcin Palade, socjolog, zaznaczył: „Gdybyśmy mieli poważne państwo, rządzone przez poważnych polityków, to ten bezczelny typ nigdy więcej nie wjechałby do Polski”. Odnotujmy jeszcze wpis na swoim profilu społecznościowym premier Beaty Szydło: „Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba nazwał <terytoriami ukraińskimi> obszar Lubeskiego, Podkarpacia i Małopolski. To wydarzenie bez precedensu w relacjach polsko-ukraińskich. Po ponad dwóch latach ratowania Ukrainy sprzętem wojskowym oraz wszelkim innym wsparciem, Polska jest traktowana z pogardą i bezczelnością przez ukraińskie władze. Wy robicie nie tylko źle, panie Dmytro Kułeba, wy robicie głupio”. Za niedopuszczalną przyjąć należy próbę zrównania ludobójstwa na Kresach z akcją „Wisła”, ale jeszcze większy niepokój budzi teza ministra Ukrainy o „ukraińskich terytoriach” województw: lubelskiego, podkarpackiego i małopolskiego. Przyjmować ją należy za prowokację czy oswajanie Polaków z ukraińską narracją historyczną i polityczną? Skoro dotąd Ukraińcom wszystko wolno, to dlaczego mają nie domagać się kolejnych roszczeń. Polacy są – pomimo aktualnego uśpienia, rzucania na kolana poprawnością polityczną – świadomi swojej historii, tożsamości kulturowej i cenią swoją suwerenność, a zatem i granice. Musimy to jasno artykułować.
|