Nawigacja
Bolesław Czata - RELACJA 3 - Dramat

 


 

 SPIS TREŚCI

Strona tytułowa i słowo wstępne
Józef Kus - Księgi miejskie Grobowca (l643-1811)
Bolesław Czata - Relacje z okresu II wojny światowej 1939-1945 - Wstęp
RELACJA 1- Do ziemskiego piekła przez Trawniki na Majdanek w Lublinie
RELACJA 2 - Spotkanie partyzantów
RELACJA 3 - Dramat
RELACJA 4 - Pacyfikacja Grabowca i okolic
RELACJA 5 - Polowanie - rok 1945
Załączniki 1-5 - Uwagi recenzyjne
Elżbieta Widyma - Słownik pojęć z zakresu gwary lokalnej




Bolesław Czata 
RELACJA 3 - Dramat


W dniu 4 VI 1944 r. Niemcy aresztowali kilka osób w Dańczypo-lu i pędzili aresztowanych przez Grabowiec prawdopodobnie do Uchań - tam mieli posterunek żandarmerii, tereny na zachód od Uchań były już opanowane przez AK i BCh. Niemcom zależało na zasięgnięciu języka z tych okolic. Koło młyna w Grabowcu zaatakował Niemców oddział polski pod dowództwem Michała Jarosza ps. Sten z placówki AK w Siedlisku. Główna walka rozegrała się na rozbieżnych drogach Wojsławice - Uchanie. Gdy zginął dowódca niemieckiego oddziału, część żołnierzy niemieckich cofnęła się do Grabowca. Dwóch skryło się na strych Jana Stecia, który też brał udział w tej walce. Michał Jarosz zdecydowany był podpalić dom. Ale partyzant Kazimierz Frąc wskoczył do przedsionka, przestraszeni Niemcy po-oddawali mu automaty, po czym Frąc wszedł na strych i pościągał Niemców. Odwieziono ich na plac w Ornatowicach. Resztę Niemców w zaciętej walce rozbroili partyzanci majora Wróblewskiego ps. Maryśka z placówki Oraatowice. Ciężko ranny był jeden partyzant.
W walce w Grabowcu zginął partyzant Józef Wysocki, ranni zostali: Bronisław Sroka i Wacław Krawczuk.
Niemcy po kilku dniach zwrócili się o wydanie jeńców. Po pertraktacjach, w których pośredniczył dowódca kompanii podporucznik Czesław Hajduk ps. Ślepy, Niemcy za 18 jeńców zwolnili 43 Polaków z więzienia w Hrubieszowie.
Wspomniany Józio Wysocki miał zaledwie 17 lat, był samotny, siostrę i rodziców wysiedlono z Grabowca w lutym 1943 r., a następnie wywieziono do Berlina. Józio pod ostrzałem uciekł i skrył się w stercie zboża w polu, ze strachu przesiedział tam kilka dni na lutowym mrozie. Głód zmusił go, aby w nocy pójść do sąsiadów w Grabowcu, których wysiedlenie nie dotyczyło, bo byli wyznania prawosławnego. Przyodzieli, nakarmili, niestety, gdy zbliżał się dzień, musiał wracać do swej kryjówki, bo Niemcy i policja ukraińska wpadali szukać zbiegów - ludzi wysiedlonych, zatem zabłąkany chłopiec musiał ukrywać się w polu.
Nieustanne krakanie wron, które krążyły nad stertą i roznosiły źdźbła zboża, jak gdyby chciały zniszczyć dom, były chłopcu nieznośne. Gdy zapadała noc, jak mi opowiadał chłopiec, myślą przenosił się często aż do Berlina- do Matki, Ojca i Siostry... Z chwilą świtania wrony znowu rozpoczynały swój koncert. W kwietniu zajechały wozy po zboże i konsekwentnie rozpoczęły burzyć dom wygnańca... W tej sytuacji chłopiec musiał szukać innego schronienia. Wprawdzie w tym czasie trochę ustały prześladowania, jednak chłopiec musiał ukrywać się. W tej tułaczce przetrwał rok.
Gdy w lutym 1944 r. posterunki niemiecko-ukraińskie zlikwidowano, a konspiracja nie była tak ścisła, Józio spotkał kilku chłopców -partyzantów i podjął z nimi dyskusję, że już obrzydła mu ta tułaczka, że słyszał, że jest jakaś organizacja i chciałby do niej należeć. Zaskoczeni tą propozycją chłopcy jakoś go zbyli, ale brat mój Antoni opowiedział o tym spotkaniu porucznikowi Pawłowi Runkiewiczowi ps. Czarny. Dowódca znał Józia rodziców i wiedział, że są w Berlinie, od razu odpowiedział: - Dawaj go tu! Otrzymał pseudonim Niedźwiedź, bo krytyczny czas zimowy przetrwał w stercie w polu. Za swoją krzywdę, rozłąkę z rodziną, chciał walczyć z najeźdźcą.
Jak mi opowiadał jeden partyzant, podczas spotkania z Niemcami nie w porę poderwał się, a doświadczony dowódca niemiecki tylko czekał śmierci Józia.
Rodzice i siostra szczęśliwie wrócili z Berlina, najpierw poszli na cmentarz, gdyż o śmierci syna byli powiadomieni w Berlinie. Co działo się w ich sercach nad tą mogiłą, zostawiam bez komentarza. Myślę, że tę skromną mogiłę Józia Wysockiego ps. Niedźwiedź warto wliczyć w poczet grobów żołnierskich i raz w roku na Wszystkie Świętych dzieci szkolne powinny zanieść tam wiązankę kwiatów.

Góra ^