Nawigacja
Bolesław Czata - RELACJA 5 - Polowanie - rok 1945

SPIS TREŚCI


Strona tytułowa i słowo wstępne
Józef Kus - Księgi miejskie Grobowca (l643-1811)
Bolesław Czata - Relacje z okresu II wojny światowej 1939-1945 - Wstęp
RELACJA 1- Do ziemskiego piekła przez Trawniki na Majdanek w Lublinie
RELACJA 2 - Spotkanie partyzantów
RELACJA 3 - Dramat
RELACJA 4 - Pacyfikacja Grabowca i okolic
RELACJA 5 - Polowanie - rok 1945
Załączniki 1-5 - Uwagi recenzyjne
Elżbieta Widyma - Słownik pojęć z zakresu gwary lokalnej  

 



Bolesław Czata
RELACJA 5 - Polowanie - rok 1945


Pięcioletni okres wojny scementował społeczeństwo Siedliska tak, że tworzyło ono jakby jedną rodzinę. Nie chciałbym przesadzić, ale naprawdę do dziś ludzie są sobie bliscy, chociaż nie mieszkają razem. A może dlatego, że nie było lekko, przeżywaliśmy ciężkie chwilej które wyryły jakieś niepowtarzalne piętno na tych ludziach.
Nie bez powodu owacyjnie witaliśmy wojska sowieckie w lipc| 1944 r. Jednak euforia nie trwała długo, zaczęły się represje na akowj cach. Gdy wybuchło powstanie w Warszawie, a Armia Czerwona cek' wo zatrzymała ofensywę na Wiśle i jednocześnie od tyłu zablokował! drogi, by partyzanci z Lubelszczyzny nie mogli iść z pomocą powstać com, sprawy Polski zaczęły się komplikować dość wyraźnie.
W Siedlisku 8 maja 1945 roku z kolegami zauważyliśmy, jak enkawudziści z dwóch stron obchodzą folwark. Skierowaliśmy się do ucieczki: Lipnicki, Augustyniuk, Adamczuk i ja. Enkawudzista na koniu zajechał nam drogę, zdecydowałem się uciekać w szpaler. Po kilku wystrzałach do mnie podniosłem ręce, inaczej jak nie od kuli zginąłbym, to koń by mnie stratował. Dołączyłem do leżących kolegów. Żołnierz kolbą automatu silnie uderzył mnie w plecy, gdy już leżałem. Oficer podciął konia ostrogami i krzyknął: Dwóch ubić, a dwóch uprowadzić do Grabowca. Sam odjechał w kierunku Skomoroch. Dopędził Kota i Łyciuka. Kot zawrócił i podniósł ręce, dostał kulę w piersi, Łyciuk skręcił w bagna ranny w nogę i uciekł. Innych enkawudziści zastrzelili: Hawra, Nowosielskiego i Paradowskiego. Każdego w innym miejscu.W tym czasie nad nami leżącymi toczył się spór dwóch żołnierzy. Jeden mówi: A ja ubiju wsiech sukinsynów. Drugi krzyknął: Niet! Tak oficer skazał ubić dwóch, to wybieraj kotorych, ja chaczu ubić wsiech! I tak powtarzali, ten swoje, a ten swoje. Widziałem pod sobą zimną mogiłę, przypomniała mi się już nieżyjąca matka - zginęła w Oświęcimiu wywieziona w 1942 r. Lipnickiemu posiwiała część włosów. Na szczęście zbiegło się sporo kobiet, dzieci zaczęły rozpaczać. Kazali nam wstać i zapędzili nas pod czworak. Widziałem, jak enkawudzista niósł buty, później okazało się, były to buty zabitego - Paradoskiego.
Ojciec Michała Augustyniuka umiał mówić po rosyjsku, zaprosił enkawudzistów na poczęstunek. Gdy wyszli, Augustyniuk odwinął rękę i z siłą uderzył kilka razy syna w twarz, łając go słowami: Jak mogliście uciekać od przyjaciół, którzy wyzwolili nasz kraj z jarzma hitlerowskiego, wstydzę się za was! Dzięki przebiegłości Augustyniuka zwolnili nas.
W dniu 10 maja 1945 roku odbył się pogrzeb, trwoga była tak wielka, że nie zdecydowano się na zbiorowy pogrzeb, każda rodzina w innym czasie grzebała swą ofiarę. Warto wspomnieć, że Nowosielski i Hawro mieli po czworo małych dzieci, Kot żył z żoną zaledwie parę dni, Paradoski pochodził z Warszawy, nie dane mu było tam wrócić, a tak ciągle o tym marzył...
Pożegnanie
Na wygnaniu starzec, który stracił syna na wojnie w 1939 roku, żonę w Oświęcimiu w 1943 r., drugiego syna zabiło mu NKWD w 1945 r., trzeciego syna los wojny oddalił aż do Kanady, córkę do Austrii, dwie córki w okolice Kozienic, jedna z nich wdowa z malutkimi bliźniętami.
Teraz wypadło mu żegnać się z ostatnimi czterema synami, którzy odchodzili na punkt zbiorczy do kolonii Ornatowice w 1944 r. w celu wymarszu na powstanie warszawskie. Żegnając się drżał ze wzruszenia, płakał, kurczowo ściskał i błogosławił znakiem krzyża, prosił, ażebyśmy się cieplej ubierali, bo zbliża się zima. Zostawał sam wśród obcych ludzi. Daleko od rodzinnego domu, z którego byliśmy wysiedleni w listopadzie 1942 r. Wprost apokalipsa rodzinna.
Dziś, po latach, ja jestem starcem, doczekałem się prawnuków, doskonale zrozumiałem, co musiało się dziać w sercu ojca w tak dramatycznej sytuacji.
Zastrzegam, że do planowanego wymarszu na powstanie warszawskie nie doszło z powodu zablokowania dróg na całej Lubelszczyźnie przez wojska sowieckie i NKWD.
Bracia wrócili do ojca, ja w tych chaotycznych przygotowaniach do wymarszu, do którego nie doszło, zostałem ranny. W drodze do szpitala w Hrubieszowie, opiekowała się mną wspaniała sanitariuszka Halina Horwat ps. Kazik. Kilka dni leżałem na korytarzu, potem przeniesiono mnie na salę, gdzie leżało kilkunastu rannych partyzantów, którzy brali udział w operacji „Sturmwind 2" w Puszczy Solskiej w czasie od 21 do 25 czerwca 1944 r.
W operacji przed wzmożeniem działań partyzanckich na bliskim zapleczu Niemcy podjęli największą, jaka miała miejsce w okresie okupacji, akcję oczyszczającą. Miała ona zniszczyć siłę operacyjną znajdujących się tu oddziałów partyzanckich, sterroryzować ludność za nieuchronną klęskę Niemców. Do wykonania tej operacji użyli prawie trzy dywizje Wehrmachtu, 154 dywizje gen. F. Altaichtera, korpus Kawalerii Kałamuckiej dr Dala (ok. 6000), 4 pułk szkoleniowy grupy, 18 pułk ochrony oraz 4 pułk policji. Łącznie około 30.000 żołnierzy. 4 flota powietrzna miała dostarczyć samolotów rozpoznawczych i bombardujących. Całością tych sił dowodził dowódca Okręgu Wojskowego gen. Haenicke i jego szef sztabu gen. Bork.
Na wyżej wymienionej sali szpitalnej w Hrubieszowie miałem okazję wsłuchiwać się w dyskusję rannych żołnierzy, którzy brali udział w tej bitwie. Byłem jeszcze pod wrażeniem niedawnych heroicznych zmagań z tak przeważającą siłą Niemców. Przekraczało to moją wyobraźnię, że coś takiego mogło się wydarzyć.
Zbrodnię tę można porównać z powstaniem warszawskim. Ale po powstaniu szkielety stalowej konstrukcji zademonstrowały światu, co się wydarzyło. A Puszcza Solska jakby się wstydziła tej zbrodni.
Na terenie gmin województwa zamojskiego istnieje obecnie 535 miejsc upamiętniających historię. Są to cmentarze wojenne, kwatery żołnierskie, pomniki, obeliski, tablice pamiątkowe, kurhany, pojedyncze mogiły żołnierskie, figury i krzyże. Spośród nich 24 poświęcone zostały bohaterom powstań narodowych ubiegłego wieku. 56 upamiętnia żołnierzy 1 wojny światowej, 34 poświęcone są żołnierzom WP z czasów wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r., 45 upamiętnia żołnierzy września 1939 r.
Z inicjatywy żołnierzy AK w latach 1989-1993 powstało na naszym terenie 56 nowych miejsc pamięci narodowej, m.in. pomniki i tablice ku czci J. Piłsudskiego i walk niepodległościowych, upamiętnienia walk żołnierzy WP w latach 1920 i 1939, tablice pamiątkowe z nazwiskami żołnierzy powstania zamojskiego.
W kościołach i kaplicach umieszczono 76 tablic upamiętniających poległych żołnierzy AK - BCh. Wszystkie istniejące na terenie Zamojszczyzny miejsca pamięci powstały z inicjatywy społeczeństwa i są dowodem żywej wdzięczności dla żołnierzy oraz szacunku i pamięci dla ofiar represji okupantów.
Z okresu powstania zamojskiego 1942 roku istnieją na naszym terenie dwa cmentarze żołnierzy AK - BCh w Osuchach i Rapach, 17 kwater na cmentarzach parafialnych poległych w walce żołnierzy AK i BCh, pomnik żołnierzy powstania zamojskiego w Szewni Dolnej, ok. 8 pomników, obelisków i tablic pamiątkowych: Poległy w walce, 57 pojedynczych mogił na cmentarzach parafialnych dla żołnierzy AK i BCh. Ofiary terroru hitlerowskiego i zbrodni ludobójstwa UPA są upamiętnione w 38 miejscowościach województwa.
Wrócę do wspomnianej sali w szpitalu w Hrubieszowie. Za cierpliwość i wyrozumiałość względem cierpiących żołnierzy czasami nieznośnych, z powodu braku środków znieczulających ból, należy się szacunek całemu personelowi szpitala. Może dlatego chwilami był zmienny nastrój na sali, ktoś zanucił pieśń partyzancką, słabsi prosili o spokój, czasami tylko o ściszenie głosu. Może im było ciasno w szpitalu. Ten śpiew przypominał czasy, kiedy w powstaniu zamojskim trzeba było usuwać ze swych gospodarstw osadników nasiedlonych m. in. z Bawarii i innych krajów. Ze względu na kolor czarnych mundurów SS nazywano ich czarnymi. Byli dobrze uzbrojeni, wsie zamieniali w fortece. Ludność polską wywozili do obozów koncentracyjnych w Zamościu albo w Zwierzyńcu, gdzie następowała selekcja, część odebranych rodzicom dzieci wywożono do Rzeszy celem ich zgermanizowania. Ludzi starszych i niedołężnych oraz pozostałe dzieci skazano na wyniszczenie w Oświęcimiu i Majdanku.
Partyzanci w szpitalu pocieszali się, że chociaż ostatnia bitwa była przegrana, to zwycięstwo jest po naszej stronie. Bo Puszcza już jest wolna od okupanta. Ale cóż z tego. Po pięcioletniej tułaczce dla żołnierzy Armii Krajowej nastało nowe zagrożenie ze strony NKWD i UB.
Refleksje
Opisałem niektóre przeżycia z okresu wojny i teraz zastanawiam się, czym one dla mnie były: czasem straconym, wielką tragedią, okresem, za który trzeba wołać o pomstę do nieba - otóż nic z tych rzeczy. Choćby tylko po to, żeby doświadczyć tak oczywistej i bezpośredniej opieki Matki Najświętszej, warto to było przeżyć. To umacnia i upewnia, że Ona czuwa i zawsze przyjdzie z pomocą, kiedy trzeba. Owszem, było ciężko, czasem było bardzo trudno, głodno i chłodno, ale to wszystko jakoś przeszło, minęło i jak wspomniałem na początku, najtrudniejsze chwile zbladły w pamięci, pozostały tylko te lepsze i ogromna wdzięczność dla Matki Najświętszej za Jej opiekę. Poza tym zahartowały mnie te lata okupacji i przekonały, że można żyć na postnych kartoflach i spać na gołych deskach, jednak do pewnych granic. Co tu ukrywać, przedtem byłem innym człowiekiem, dla którego było tragedią niezjedzenie obiadu o właściwej porze, czy niewyspanie się w czystym łóżku.
Co jest ujemne, to fakt, że uodporniłem się na cudzy ból i śmierć. Obcując z tym na co dzień w twardej walce o przeżycie nie było miejsca na współczucie i żal, czego się teraz wstydzę. W sumie jednak nie żałuję tych lat: pomimo, że wyszedłem z nich znerwicowany i schorowany.

Góra ^