SPIS TREŚCI:
- Tytułowa, Wstęp Rozdziały: - I Najdawniejszy Grabowiec (1268-1447) - II Dzieje miasta na przełomie wieków (1447 –1650) - III Grabowiec u schyłku dawnej Rzeczypospolitej - IV Miasto rządowe w zaborze austriackim (1772-1809) - V Miasto prywatne w Księstwie Warszawskim (1809-1814) - VI Zamiana miasta Grabowca na osadę (1815-1918) - VII Międzywojenne dzieje Grabowca (1918-1939) - VIII (W latach II wojny i okupacji (1939-1944) - IX Grabowiec w Polsce Ludowej (1944-1989) - X Zakończenie
- Aneks - Komentarz wydawcy - Aneks - Dokumenty z lat 1447-1869 - cz.I - Aneks - Dokumenty z lat 1447-1869 - cz.II - Aneks - Dokumenty z lat 1447-1869 - cz.III - Kadencje burmistrzów grabowieckich (1643-1829) - Mieszkańcy polegli w latach 1944-1946 - Bibliografia - Spis ilustracji
VI. Zamiana miasta Grabowca na osadę (1815-1918)
Tworzenie podstaw gospodarki finansowej. Dozorcy miast. Ratusz miejski. Budowa i restauracja obiektów sakralnych. Szkolnictwo. Zdrowotność i sprawy komunalne. Walka mieszczan o prawa. Opisanie statystyczne miasta. Okres Powstania Styczniowego. Ukaz z 1375 r. o zniesieniu ograniczeń własności. Zamiana miasta na osadę. Zniesienie unii kościelnej, represje wobec unitów. Gospodarka — nowe obiekty użyteczności publicznej. Szkoła. Wyodrębnienie Chelmszczyzny z Królestwa. Powtórna okupacja austriacka.
W wyniku ustaleń mocarstw z Napoleonem na Kongresie Wiedeńskim w 1815 r. Grabowiec znalazł się w granicach Królestwa Kongresowego. Należał do miast małych, liczących 1000— —2000 mieszkańców. Podobnie jak inne rolnicze miasteczka był świadectwem uwstecznionych procesów ekonomicznych i urbanizacyjnych. Brak opisu statystycznego z roku 1820 * nie pozwala jednakże na odtworzenie dokładnego obrazu miasta w tym okresie. Z notatek sporządzonych w księgach wiadomo tylko, że Grabowiec szybko odbudował się po pożarze z roku 1814. W roku 1816 na rzecz administracji miejskiej świadczyło już 118 rodzin*. Rząd Królestwa Kongresowego przystąpił do porządkowania gospodarki finansowej miast i miasteczek. Zgodnie z tym, pod-prefekt powiatu hrubieszowskiego, pismem z dnia 11 marca 1816 r. powiadomił Radę Miejską Grabowca, że ministerstwo zadecydowało o pozostawieniu miasta pod administrację własnego burmistrza. Podstawę tej decyzji stanowił preliminarz budżetu miejskiego na rok 18163 przedłożony przez władze miejskie. Ekonomicznej przynosiła dzierżawa targowego i jarmarcznego (510 zł) oraz dochody niestałe: sprzedaż chrustu leśnego (40 zł), dzierżawa prawa na polowanie w lesie (34 zł), opłata od nadania prawa miejskiego (20 zł). Od 1837 r. natomiast Kasa miejska dysponowała funduszami tzw. bóźniczymi4, na które składały się opłaty z dzierżawy łaźni (221 zł 12 gr), ze świec (200), dzierżawy miejsca pod Torą (28,15), ofiar sądnego dnia (17,15), od ślubów (75,15), obrzezania (29,15), pogrzebów i tzw. rajskiego jabłka (34,35). Ponadto pobierano opłaty od szynkarzy trunków krajowych (30 zł). Przykładowy etat Kasy Ekonomicznej ilustruje tabela 2 E. W roku 1818 powołani zostali tzw. dozorcy miast". Zadaniem działalności gospodarczej miast. Szczegółowe obowiązki określiło rozporządzenie Komisji Spraw Wewnętrznych wydane 24 sierpnia 1818 r. W roku 1821 urząd dozorców miast został zniesiony a ich obowiązki przejęli najpierw adiunkci obwodowi, potem zastępcy naczelników powiatów 7. W roku 1819 funkcję dozorcy miasta Grabowca sprawował Badowski. Opracowując wspólnie z Radą Miejską projekt budżetu Kasy Ekonomicznej w tymże roku (pozycja V), po stronie dochodów umieścił dochód z targowego i jarmarcznego w wysokości 600 zł, czopowego w wysokości 905,96 zł (pozycja VII). Rada Miejska zapewniła bowiem, że według przywileju lokacyjnego, potwierdzanego wielokrotnie przez królów, propinacja należała do miasta. Ponadto miasto miało utworzyć czopowe z nałożenia opłaty 6 groszy od każdego garnca wyszynkowanej wódki8, oraz gromadzić fundusz z dzierżawy lasu zwanego Czartoria Przednia w wysokości 500 zł. Na marginesie dodajmy, że w ,1799 r. las ten zabrał miastu dzierżawca powołany przez rząd austriacki, Piotr Świdziński. Mieszczanie zapewnili dozorcę, iż las był własnością miasta. Jako przyczynę odebrania go podali, że bali się dużych opłat związanych z ustaleniem prawa własności oraz ..będąc ciemnymi nie spostrzegli przepisania" ". Oceniając przeto źródła dochodów miasta Badowski pisał: 1. Wszystkie właściwe dochody miejskie niegdyś grodowego miasta, protegowanego przez królów a obecnie dziedzicznego a to czopowe, jatki, targowe, jarmarczne, wagowe, zajęte swego czasu przez posesorów starostwa są obecnie pobierane przez obecnego dziedzica. 2. Mosty zbudowane przez mieszczan własnym kosztem i pracą i przez miasto utrzymywane nie przynoszą miastu żadnego dochodu. 3. Zamek grodowy o obszernych murach stanowiący własność Narodu rozebrał i obrócił na swoją prywatną potrzebę niniejszy dziedzic Feliks Radziejowski10. Projekt etatu a także uwagi dozorcy zostały przedłożone Prezesowi Komisji Województwa Lubelskiego. W rezultacie zalecono, by na podstawie przywilejów danych miastu ustalić, które z nich są korzystne dla miasta oraz wykaz ich przedstawić Prokuratorii Generalnej i wreszcie Komisji Spraw Wewnętrznych. Prezes zalecił również sprawdzić, czy zamek grabowiecki został rzeczywiście sprzedany przez rząd austriacki. Zalecił też rozpa-trzeć, czy możliwe jest, by miasto mogło pobierać opłaty tzw. mostowego ". Działalność Badowskiego oraz pozytywne stanowisko Komisji Wojewódzkiej spowodowały przyjazd do Grabowca, w dniu 6 maja 1819 r., adiunkta obwodu hrubieszowskiego — Onyszkie-wicza. Zadaniem jego było ustalenie praw miasta do opłat targowego, jarmarcznego, czopowego oraz opłat z kramnic. Powołano zatem na spotkanie z Onyszkiewiczem reprezentację mieszczan, w skład której wchodził burmistrz Stefan Magnowski, trzej najstarsi radni miejscy — Szymon Kozłowski, Franciszek Ciszewski, Jakub Wysocki oraz wybrani mieszkańcy — Grzegorz Jakubiak, Piotr Ciszewski i Gabriel Wilczyński, która poinformowała, że targowe i jarmarczne pobierane przez miasto do 1802 r. pozwalało na utrzymanie kancelarii miejskiej. Dochody te utracił Grabowiec w latach rządu austriackiego, gdy rządził miastem Piotr Świdziński, dziedzic Skomoroch Dużych, przywłaszczając sobie ten dochód w pierwszych trzech latach w połowie, a później w całości. Na temat czopowego mieli mieszczanie niewiele do powiedzenia — czopowe jako dochód nie istniało. Projekt etatu Kasy z 1815 r. przewidywał wprowadzenie tej pozycji, ale nie doszło wtedy do podjęcia uchwały. Udowadniali natomiast, że czopowe nie będzie szkodliwe dla propinacji znajdującej się w posiadaniu dziedzica, lecz po dodaniu opłaty jarmarcznego pozwoliłoby miastu utrzymać urząd miejski i szkołę, a mieszkańców uwolnić od płacenia na ten cel składek. Opłaty z dzierżawy kramnic — według mieszczan — zawsze pobierało miasto, ponieważ zostały one wybudowane kosztem miasta i na gruncie miejskim. O prawach mieszczan grabowieckich poinformował Onyszkie-wicza również Józef Radziejowski (syn Feliksa). Przede wszystkim nie zgodził się ze stwierdzeniem, że samowolnie odebrał miastu dochody jarmarcznego i targowego. Określając mieszkańców miasta jako „emfiteuczni posiadacze", tj. dzierżawiący grunty miejskie i zobowiązani do odżynania dziedzicowi kopy a z pól dawania osepu, pisał: „nie mają tedy prawa do gruntu i innych realności, znajdujących się w Grabowcu, jak tylko do części takiej, jaka im przez dziedziców do używania za powyższymi opłatami oznaczona jest. Imienne grunta, wszystkie realności Jakie się znajdować mogą na terytorium Grabowca są własnością ogólnych dóbr dziedzica" ". Protestował także przeciwko wprowadzeniu czopowego od propinacji (była najważniejszym jego prowentem). Siedzibą Urzędu Municypalnego był ratusz stojący w rynku miasteczka. Według Józefa Radziejowskiego (syna pierwszego nabywcy Grabowca), w pierwszych latach XIX wieku w rynku miasta stał jeszcze justycjarny drewniany dom. Rozebrany za zgodą Feliksa Radziejowskiego, nowy budynek usytuowano obok ratusza dworskiego, który identyfikujemy dziś z ratuszem wjez-dnym pańskim, wzmiankowanym w lustracji starostwa z 1765 r. Obok niego stały kramnice dworskie, służące podobnie jak ratusz dworski, potrzebom i interesom propinacyjnym dziedzica. W ratuszu miejskim znajdowały się pomieszczenia na kancelarie i cztery kramnice miejskie (sklepy). W roku 1827 z funduszy Kasy Ekonomicznej miasta rozpoczęto budowę w rynku nowej siedziby Kancelarii13, która wraz z Kasą Ekonomiczną zajmować miała piętro budynku, na parterze natomiast miało być sześć14 miejskich kramnic (przeznaczonych na dzierżawę) oraz areszt. Pomocy przy budowie nowej siedziby władz miejskich udzielili też mieszkańcy miasta, samorzutnie ofiarowując bezpłatną pomoc i zwózkę materiałów o wartości ogólnej 998 złotych. Budowę nowego ratusza przerwał wybuch Powstania Listopadowego. Działania wojenne, wybierając za miejsce stacjonowania twierdze zamojska, prowadził płk Krysiński (dowodził batalionami piechoty i czterema działami), walcząc z rozkazu Józefa Dwernickiego z rosyjskim generałem Bałbekiem. W wyniku tych walk 13 marca 1831 r. stacjonował w Grabowcu korpus Dwernickiego 15. Dalsze komplikacje spowodowała śmierć Mendla Adera, wybranego drogą przetargu do prowadzenia budowy oraz inicjatora nadbudowy ratusza, burmistrza Stefana Magnowskie-go 16. Urząd po nim objął Konstatny Sokolski", kończąc budowę nowego ratusza. Z zatwierdzonego przez Komisie Gubernialna protokołu rewizyjno-odbiorczego wynika, że wymurowanie Kancelarii dla Urzędu Municypalnego w Grabowcu zamknęło się sumą 3842,14 zł, a pietra na ..zgrabionych murach tegoż domu" 2713,23 złotych 18. Wybudowany niemałym kosztem budynek służył Kancelarii Urzędu Municypalnego do 1841 r. W tymże bowiem roku, z powodu usterek, Kancelarię Urzędu Municypalnego przeniesiono do domu żydowskiego i tam też urządzono mieszkanie dla burmistrza. W 1844 r. kosztem 15 rubli i 10 kopiejek burmistrz Sokolski dokonał remontu miejskiego ratusza. Kościół katolicki, odbudowany z cegły w 1625 r., podczas pożaru miasta, w roku 1814 został ponownie zniszczony. Spaleniu uległ dach nawy głównej, ocalała jedynie zakrystia. W dużym stopniu uszkodzone zostały mury. Stan taki trwał do roku 1853, w którym podjęto przerwana niegdyś odbudowe kościoła 19. Projektantem kościoła był budowniczy powiatu hrubieszowskiego Knopiński, nadzorującym Fryderyk Libenam, budowniczy z Krasnegostawu, a inicjatorem ksiądz Wincenty Dudziński (zmarł 20 kwietnia 1849 r.). W dniu 19 listopada 1849 r. administrację parafii objął ksiądz Piotr Bychawski. Obok kościoła chciał też budowy nowej plebanii, domu dla wikariusza, budynków gos-podnrczych 20, oparkanienia cmentarza grzebalnego. Budowa plebanii, o która zabiegał doczekała się jednakże realizacji po objęciu parafii przez ks. Józefa Mleczka. Trwająca wiele lat budowa przekroczyła zapewne koszty jakie planowano w 1853 r. Zapis w księdze datowany l lutego l;!5-:; r. podaje, że 9875 rubli i 51 kopiejek wyniesie koszt budowy kościoła, dzy/onnicy i oparkanienie cmentarza. Składki zaś na ten cel będą płacili: Kolator, miejscowy dziedzic, w wysokości 930 rubli, dziedzice z miejscowości należących do parafii — 2089 rubli i 97 rodzin katolickich — 980 rubli21. Ostateczny udział mieszkańców Grabowca w budowie kościoła wyniósł 909 rubli i 44 kopiejek, a dziedzica 143 ruble i 60 kopiejek. Do momentu całkowitej odbudowy kościoła obrządku łacińskiego, przede wszystkim podczas zimy i większych uroczystości, nabożeństwa odprawiano w cerkwi unickiej. Równocześnie z budową kościoła łacińskiego rozpoczęto starania o restaurację cerkwi unickiej w Grabowcu. Kosztorys z 1843 r. odbudowy samych murów i kopuły opiewał na sumę 2401 rubli 87 kopiejek, a budowa plebanii (spaliła się w 1814 r.) na 517 rubli 66 kopiejek; oparkanienie cerkwi, sprawienie „utensyliów wewnętrznych" oraz utworzenie ikonostasu miały kosztować 1818 rubli 91 kopiejek*1. Na prywatnym właścicielu miasta, Romanie Tuszowskim, który zgodnie z obowiązującym w Królestwie prawem winien dbać o religijne potrzeby mieszkańców, ciążył obowiązek tzw. kolatora, tj. zadośćuczynienia tym potrzebom. Z funkcją kolatora wiązało się dofinansowywanie parafii greckiej. Na jej potrzeby pobierano też składki wśród parafian — włościan i dziedziców z okolicznych wsi. W interesującym nas okresie liczba wyznawców kościoła greckokatolickiego wynosiła: w jurydyce l dym, Białowodach i Szystowicach 8, Bronisławce 4, Wolicy Uchańskiej 2, Ornatowicach 10, Konstantynówce 4, Dańczypolu 5, Skomo-rochach Małych 4 dymy. Władze Królestwa interesowały się wszystkimi obiektami sakralnymi znajdującymi się na podległych ziemiach. Dlatego też 8 września 1845 r. Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych dopominała się od Rządu Gubernialnego Lubelskiego informacji w sprawie odnowy cerkwi i budowy plebanii, nakładając nań obowiązek składania sobie co 3 miesiące raportów w tej sprawie. Niewiele to jednak pomogło, jeśli jeszcze we wrześniu 1851 r. i listopadzie 1852 r. biskup chełmski Jan Teraszkiewicz informował gubernatora w Lublinie o demoralizacji ludności spowodowanej brakiem nabożeństw oraz tułaniu się proboszcza unickiego, który mieszkał wówczas w małym pokoiku szpitala katolickiego. Do wiosny 1855 r. proboszcz unicki mieszkał na plebanii łacińskiej. Później wynajęto mu dom prywatny z zabudowaniami i ogrodem za opłatą 45 rubli rocznie, którą pokrywali ze swych składek wszyscy parafianie. Budowa plebanii ukończona została 6 września 1865 r., kosztem 1712 rubli i 4 i pół kopiejek. Nowa plebania była większa i obszerniejsza od zamierzonej. Protokół jej odbioru podpisali przedstawiciele dozoru kościelnego: Roman Tuszowski, Jan Orzechowski, Maksym Kulik, ksiądz Mikołaj Mal-czyński oraz — Urzędu Municypalnego: Józef Sebowicz (burmistrz), Bazy li Różański i Antoni Zawalski (ławnicy)a. Odbudowa cerkwi i budowa plebanii zbiegły się w czasie z wieloma wydatkami, jakie musiało ponosić miasto i wobec tego nie dotrzymywano żadnego z ustalonych terminów. Istotną przeszkodę (były też klęski żywiołowe w 1851 r.) stanowiło odzyskanie legatu zapisanego na rzecz nowej, murowanej cerkwi przez byłego proboszcza Piotra Grabowieckiego, który pieniądze ze sprzedaży drewnianego budynku cerkwi ulokował na rzecz kanonii przemyskiej, rozpoczęcie w tym czasie budowy kościoła katolickiego, co spowodowało brak majstrów budowlanych, obciążenie dziedzica miasta świadczeniami na rzecz obydwu kościołów (dla limitów na sumę 282 rb i 90 kop.). W efekcie kolator i parafianie własnymi kosztami musieli wystawić tymczasową kaplicę z drzewa tartego, wprawdzie na podmurowaniu, ale mieszczącą jednorazowo tylko 300 osób, tj. jedną trzecią ogólnej liczby parafian (892 osoby) **. Po roku 1815 rząd Królestwa Kongresowego przystąpił do organizacji szkolnictwa, wydając w tym celu Instrukcję Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych Duchownych i Oświecenia Publicznego. Na jej mocy pismem Komisji Wojewódzkiej z dnia 7 sierpnia 1821 r. skierowany został do grabowieckiej Szkoły Elementarnej (katolickiej) nauczycieli Antoni Żuliński2S. W Grabowcu uczył przez pięć lat, do roku 1826, otrzymawszy w tym czasie patent na nauczyciela. Nie zachował się niestety protokół przejęcia przez niego szkoły w Grabowcu. Prawdopodobnie jednak miało ono taki sam przebieg na całym terenie, posłużmy się zatem przykładem Szkoły Elementarnej w Kraśniku. W tsyscie pracowników Urzędu Municypalnego oraz znaczniejszych przedstawicieli miasta wyznania chrześcijańskiego i starozakonnego przybył do szkoły dziedzic miasta, bądź wsi. Jako opiekun szkoły przedstawił nowego nauczyciela oraz prosił, „aby dzieci zdolne do nauk nie zaniedbywali do szkoły posyłać, zaś pan nauczyciel nowo instalowany przyłoży starania, aby uczęszczające na próżno czasu me trawiły i korzystnie do swych rodziców powracały — co będzie przyjemne dla władzy szkolnej i przyniesie chlubę panu nauczycielowi"2S. „Protokół instalacyjny" wymienia też książki i pomoce znajdujące się w Szkole Elementarnej w Kraśniku. Należą do nich: „Biblia Nowego Testamentu (nauczyciel sam uczył religii); Nauka dla włościan; Nauka zdrowia; Nauka obyczajowa i chrześcijańska; Początki rysunków li-nijnych; Wzory do pisania kaligrafii (szt. 13); Instrukcja Komisji Spraw Wewn., Duch. i Ośw. Publicznego; Dzieło pod tyt. „Żywoty Świętych Pańskich" tom 1; Tablice do uczenia początków (sześćdziesiąt); Tablice do robienia zadań arytmetycznych"27. Następcą Antoniego Żulińskiego na stanowisku nauczyciela Szkoły Elementarnej w Grabowcu był jego starszy brat, Wincenty Żuliński. W Grabowcu uczył przez lat 13, do roku 1839, w którym staraniem inspektora Szkoły Obwodowej w Hrubieszowie otrzymał pensję emerytalną — powodem była utrata wzroku. Dyrektor Gimnazjum Lubelskiego pisał w jego sprawie do Komisji Rządowej w Warszawie: „ofiarnych nauczycieli nie wypuszczać z pamięci, wyjednaniem pewnego utrzymania dla ich podeszłego i pracą w służbie publicznej starganego wieku, w której to kolei Wincenty Żuliński znajduje się, zasługuje przeto, aby Wysoka Komisja Rządowa wyjednać dla niego raczyła w drodze łaski pensję emerytalną"28. Miał wówczas trzydziestopięcioletni staż pracy nauczycielskiej. Źródła archiwalne nie podają niestety, ilu uczniów przebywa-;o w Szkole Elementarnej w Grabowcu. Na podstawie danych statystycznych za rok 1824 wiadomo, że wr całej guberni lubelskiej były 43 miejskie szkoły elementarne z 1539 uczniami, z których w Grabowcu mogło być 35 29. Z Wykazu Szkół Elementarnych w Guberni Lubelskiej wiadomo też, że w Grabowcu istniała miejska Szkoła Elementarna, w której nauczyciel otrzymywał pensję roczną w wysokości 90 r. Sytuacja grabowieckiego nauczyciela pod tym względem była korzystniejsza w porównaniu z uposażeniem nauczycieli szkół w Uchaniach, Łaszczowie i Kry-łowie, którzy zarabiali około 60 rubli, niekorzystna w porównaniu z nauczycielami szkół unickich w Dubience, Horodle i Tyszow-cach, gdzie płaca kształtowała się odpowiednio: 135 rubli i 60 rubli30. Ponadto neodprowadzanie do banku sum nie rozchodowanych, tzw. remanentów, przez szkołę w Grabowcu. a sporządzanie takiego zapisu przez szkoły w Horodle, Hrubieszowie i Uchaniach wskazywałoby, że szkoła grabowiecka wykorzystywała swoje fundusze w 100 procentach. Analizując pozycje etatu Kasy Ekonomicznej wpisane do ksiąg miejskich wnioskować można również o istnieniu w Grabowcu parafialnej szkoły grecko-unickiej oraz dwóch szkół żydowskich, w których nie uczono języka polskiego31, a także o funkcjonowaniu nieprzerwanie od końca XVI w. grabowieckiego szpitala. Spis majątku kościelnego podany przez księdza Malic-kiego w 1803 r. określa ÓWT budynek jako ,.nowy budowany, z grubego drewna ciosanego, pokrytego dachem słomianym"32. W roku 1816 mieszkało w nim czterech chorych i wikariusz parafii. Wiek XIX był dla Grabowca okresem różnorakich klęsk żywiołowych i epidemii. Plony rolników niszczyły wielokrotnie burze i gradobicia. W 1810 r. kilkudziesięciu mieszkańców pracujących w dobrach zamojskich nabawiło się „zgniłej gorączki", która przekształciła się w epidemię83, w roku 1811 i 1812 zmarły (tylko w parafii unickiej) 454 osoby34, w roku 1854 i 1855 na cholerę (według danych z ksiąg parafialnych) zmarły 94 osoby (odnotowano w tym czasie 184 urodzenia)35. Na zakup lekarstw przeciw cholerze Kasa Ekonomiczna wydała, tylko w 1853 r., 65 rubli i 35 kopiejek w aptece w Wojsławicach i Hrubieszowie. Trudną sytuację powiększała niska składka przeznaczona na cele zdrowotne, wynosząca 2 ruble i 75 kopiejek, która wystarczała jedynie na opłaty dla felczera; lekarzy zresztą na Lubelszczyźnie było wówczas niewielu — w roku 1848 było ich np. zaledwie 75 36. W nikłym stopniu spełniała swoje zadanie publiczna łaźnia. Magistrat bowiem jako swoją własność wydzierżawił ją głównie dla ludności żydowskiej. Przynosiła roczny dochód w wysokości 280 zł, bowiem tytułem dzierżawy za czwarty kwartał 1838 r. do Kasy Ekonomicznej wpłynęła kwota 70,80 złotych37. W 1854 r. projektowano wybudowanie dla miasta 3 studni, przeznaczając na to 189 rubli (bez robocizny, którą mieli świadczyć mieszczanie). Budowę studni przesunięto, za pilniejszą potrzebę uznając budowę szlachtuza i motywując taką decyzję istnieniem licznych stoków i studzien prywatnych3S. Budowę jatek i szlachtuza w mieście zaproponowała Komisja Wojewódzka w 1821 r., z niewiadomych przyczyn zaniechano jej. Ponownie sprawę tę podjął Rząd Gubernialny w 1853 r., biorąc pod uwagę m. in. liczbę ludności Grabowca (szacowaną na 2000 osób). Koszt budowy obliczono na 392 ruble i 84 kopiejki, nie licząc kosztów zwózki drzewa. W roku 1853 budowa ponownie nie doszła do skutku, tym razem z powodu protestu dziedzica Romana Tuszowskiego. Powiadomił bowiem naczelnika powiatu, że Kasa Ekonomiczna nie posiada funduszy i placu własnego na postawienie rzeźni. Proponował też wykorzystanie w tym celu pastwiska „wypustu", stanowiącego własność wspólną dziedzica i miasta. Rząd Gubernialny, do którego trafiła prośba Tuszowskiego odpowiedział negatywnie, gdyż wzniesiony własnym nakładem dziedzica szlachtuz pozbawiłby Kasę Ekonomiczną stałego źródła dochodów. Prócz tego rząd wziął pod uwagę propozycje mieszczan, którzy w podaniu przesłanym do władz zapewniali, że dokonają bezpłatnej zwózki drewna, informowali o bezpłatnym odstąpieniu placu przez mieszczanina Filewicza. Deklarowali też pomoc przy budowie, a także fundusze, jeśliby zabrakło Kasie pieniędzy. W 18±1 r. Rząd Gubernialny Lubelski projektował dla Grabowca pięć mostów. Kosztorysy opiewały na 708 rubli. Przedstawiając sprawę Komisji Rządowej przewidywał zmniejszenie kosztów do 179 rubli 20 kopiejek, zakładając, że dziedzic miasta przydzieli bezpłatnie drewno do ich budowy. Nie wiemy jednak, czy ówczesny dziedzic miasta Michał Nikodem Teleżyński przekazał drewno. Udział właścicieli dominiów i miast w utrzymaniu dróg, mostów, grobli i przepraw określało wprawdzie postanowienie Namiestnika Królewskiego z roku 1816 oraz Rady Administracyjnej z 1858 r., na mocy których mieli oni świadczyć pewne sumy na te cele, jednakże dziedzice Grabowca najczęściej uchylali się od płatności nawet tak małej sumy jaką było 6 rubli rocznie. „Z powodu, że dziedzic czerpie znaczne korzyści z miasta tytułem propinowania z dochodu targowego i jarmarcznego i z czynszów osepu i kop odżynanych w czasie żniwa, winienby bez kwestii, przynajmniej mosty, groble i przeprawy utrzymywać w dobrym stanie, wszelakoż do obecnej chwili z wielkim ciężarem a kosztownym miasto samo ciągle utrzymuje"39. Począwszy od roku 1819 w księgach miejskich coraz częściej spotykamy zapisy informujące o procesach sądowych mieszczan z właścicielami Grabowca. Powodem ich było m. in. tworżenie się nowych zasad prawno-społecznego funkcjonowania miast, zmiana przynależności politycznej, a także ustalanie praw majątkowych miast przy tworzeniu podstaw budżetowych urzędów municypalnych, regulacja hipotek według zasad prawa sejmowego z 1818 r. Pewną rolę odegrała również próba dziedziców traktowania miast w sposób podobny do wsi40. Starania właścicieli Grabowca do powiększania swych dóbr o łąki, wygon, las, czynsze, zwiększony osep i grubsze snopy przy odżynaniu kop dyktował niewątpliwie wzrost cen na produkty rolne. W połowie XIX w. zaznaczyła się bowiem zmiana form gospodarki folwarcznej na kapitalistyczne formy gospodarowania — produkcję towarową. Opłacalność produkcji spowodowała więc zwyżkę cen ziemi. A dalej, wzrost nominalnej wartości majątku ułatwiał właścicielowi zaciąganie pożyczek i umożliwiał nakłady. Zwiększeniu dochodowości gospodarstw szlacheckich sprzyjał również rozwój hodowli bydła, a także powiększanie gruntów ornych poprzez wyrąb lasów. Po roku 1850 kar-czunek przybrał formę masowego niszczenia terenów leśnych". Nie tylko terytorialne powiększanie folwarku szlacheckiego było sprawą sporną między dziedzicem a mieszczanami. Była nią również propinacja, zabrana miastu już w XVIII w. przez starostę Jerzego Potockiego 42. Wraz ze śmiercią ostatniego starosty, Ludwika Wilgi, któremu podobnie jak wszystkim starostom, przysługiwały dożywotnio dochody ze starostwa43. prawo do propinacji przejął rząd austriacki. W zawiadomieniu o sprzedaży dóbr kameralnych Grabowca rząd zaborczy stwierdzał: „prawo propinacji do państwa należne, do używania onego znajduje się nowa gorzelnia o 4-ch kotłach (...) karczma jedna w ratuszu dawnym a druga przy młynie szczelatyńskim" 1;. Już na rok przed sprzedażą miasta — 11 lutego 1807 r. — prywatnemu właścicielowi mieszczanie wszczęli proces o prawo propinacji, wyrębu, rybołóstwa i prawo do posiadania lasu Czar-toria Przednia. Propinacja jednak przeszła do rąk prywatnego nabywcy, wobec tego mieszczanie zaprotestowali przeciwko temu w Tabuli (hipotece) austriackiej. Mimo protestu prywatny nabywca korzystał z propinacji. Był nim m. in. Józef Radziejow-ski, który spór o prawo do propinacji rozpoczął wręczeniem mieszkańcom Grabowca pozwu. „Mieszkańcy widząc, iż dziedzic pragnie na nich różne powinności włożyć, broniąc się, ustanowili ze swej strony mecenasa Rudnickiego, któremu stosowne dowody oddali. Dlatego spór toczy się nie między dziedzicem i Kasą Miejską, lecz z mieszkańcami" 45. Po kilkunastu latach, w 1823 r., mieszczanie korzystając z normalnej regulacji hipoteki, za pośrednictwem Prokuratorii, uzyskali dla miasta prawo propinacji. Zdaniem Komisji Spraw Wewnętrznych i Policji, która oddaliła rekurs (odwołanie) dziedzica, wszystkie miasta rządowa (na mocy utrzymanych przywilejów) miały to prawo, a ponadto Kontrakt sprzedaży miasta Grabowca nie czyni wzmianki o wyłącznym prawie dominium do propinacji, czyli miasto w obrębie swego terytorium egzekwowało uprawnienia prcpinacyjne. De-cyzja-wyrok została przesłana przez Wydział Administracyjny KWL Urzędowi Municypalnemu w Grabowcu w dniu 24 czerwca 1830 r. i zobowiązywała go do przestrzegania oraz żądała ustalenia dochodu rocznego i wydzierżawienia go w roku 1831''46. Protestując przeciwko powyższej decyzji Józef Radziejowski udowadniał: „dochód propinacyjny we wszystkich dobrach ziemskich a najszczególniej po miasteczkach jest najważniejszym źródłem intraty [dochodu] dziedzica i rzadko można spotkać przykład, aby własność dochodu propinacyjnego do własności samych dóbr oddzieloną była" 47. Domagał się też wykreślenia z Wykazu Hipotecznego dóbr Grabowca prawa od propinacji zapisanego na rzecz miasta. Jeśliby zaś sąd nie uwzględnił jego prawa, żądał ocl Skarbu Królestwa wypłacania mu corocznie 15 600 zł. tytułem ubytku dochodu rocznego z utraconego prawa propinacji, w kapitale natomiast, tytułem odszkodowania, 312 tyś. zł. Swoje prawo do propinacji uzasadniał kupieniem go wraz z dobrami oraz nabyciem go przez zasiedzenie. Informował, że „prywatni nabywcy Grabowca nabyli dochód propinacyjny w dobrej wierze, a ponadto od 1807 r. do 1823 r. (rok regulacji hipoteki), przez 16 lat, miasto nie upominało się o propinację, a wiec prawo cio niej utraciło zgodnie z artykułem 2265 kodeksu cywilnego". Przepis ten wspierał dodatkowo 2227 artykuł kodeksu, mówiący, że prawo przedawnienia odnosi się również do gmin i miast. Powstanie listopadowe zahamowało bi/spaneg procesu. W 1834 r. jednak miasto zebrało 3277 zł na opłacenie nowego obrońcy, którym został Jakub Rudnicki. Prokuratoria żądała bowiem inwentarza z roku 1807 i nadmieniała, że „do sporu przypozwany jest w ewikcji Skarb Państwa do zapłacenia Radziejowskiemu odszkodo-fdvby miasto uzyskało korzystny wyrok. Natomiast gdyby miasto przegrało, ono z kolei mogłoby domagać się odszkodowania od Skarbu. Zdaniem Prokuratorii, w zaistniałej sytuacji rolą jej jest bronić Skarbu Państwa i gdy okaże się, że Grabowiec został sprzedany z prawem propinacji dla nabywcy, ona konkludować będzie o oddalenie miasta z jego żądaniem" **. Komisja Rządowa Przychodów i Skarbu stwierdziwszy, że dobra Grabowiec z czasów austriackich istotnie sprzedano wraz z propinacją, zezwoliła, by Skarb przejął sprawę Radziejowskiego, a dalej „gdy stronami w procesie będą Skarb i Gmina sprawa nie może toczyć się w Sądzie cywilnym i spór winien być rozstrzygnięty na drodze administracyjnej" °. Przeciwnego zdania była Komisja Rządowa Spraw Wewnętrznych, Policji i Oświecenia Publicznego. Według jej mniemania Radziejowski powinien być stroną w procesie. O taką zresztą decyzję zabiegali mieszczanie, wskazując na przywilej lokacyjny i rozstrzygnięcie tejże Komisji z 1830 r. Dnia 10 maja 1835 r. przebywali w Warszawie dwaj mieszczanie Józef Mikołajewicz i Maksym Orzechowski, jednakże nie uzyskali zgody na realizację decyzji Komisji wydanej w 1830 r. Obecna Komisja Rządowa uznała, ze zapis w hipotece nie jest istotny i przyznała Radziejowskiemu prawo używania propinacji. Po sześciu latach, w 1841 r., na polecenie Rządu Gubernialne-go, magistrat miasta przedstawił naczelnikowi powiatu dokumenty dotyczące propinacji, lecz i tym razem nikt nie podjął rozstrzygnięcia sporu. W 1851 r. zatem Magistrat miasta Grabowca prosił Komisję o przyspieszenie decyzji dotyczącej przychodów propinacyjnych. Dopiero jednak w 1859 r. Sekcja Prawna KRSW zwróciła się do RGL o przysłanie oryginału przywileju lokacyjnego, wyjaśnienie, w jaki sposób propinacja wykonywana była przed datą rozpoczęcia sporu, oraz protokółu z 1822 r., w którym miasto informowało, że propinacja służy wyłącznie właścicielowi dóbr Grabowca. Do czasu uzupełnienia akta procesowe wraz ze skargą mieszkańców i obroną Skarbu przesłane zostały Rządowi Gubernialnemu w Lublinie. Znajdowały się tu jeszcze w roku 1865, a więc drogą administracyjną znów niczego nie uzyskano. W roku 1866 ławnicy i znaczniejsi mieszkańcy miasta przekazali zatem patronowi Trybunału, mecenasowi Ulrychowi, replikę w tej sprawie". Czekali też na rozporządzenie wykonawcze do Ukazu z 19 lutego 1864 r. o miastach prywatnych, który miał zawierać postanowienie o propinacji, będące „jawnym powodem popierania lub zaniechania sporu o tyle razy rzeczoną propinację miejską, gdyż i dokumenta będą mogły być [załączone były do akt w innych procesach — J. W.] przy replice produkowane, na których takowa opierać się musi"". Postanowienie o propinacji istotnie zamieszczone zostało w Ukazie z roku 1866 traktującym o zniesieniu ograniczeń własności w miastach prywatnych. Niestety artykuł 8 Ukazu nie rozwiązywał na korzyść miast (i tym samym Grabowca) sprawy propinacji. Ukaz zobowiązywał jedynie dziedzica miasta, by z racji posiadania propinacji uczestniczył w wydatkach administracji miejskiej, tj. ponosił koszty naprawy budowli miejskich, dróg i narzędzi przeciwpożarowych6!. Kolejną sprawą sporną było służące starostom, a po sprzedaży miasta dziedzicom, prawo pobierania od mieszczan osepu owsa z uprawianych pól oraz odżynama kop za posiadane place w mieście. Po śmierci Feliksa Radziejowskiego nowi właściciele dóbr i miasta zażądali od mieszczan dawania osepu w drewnianej ćwierci, wypełnionej z wierzchu tzw. czubem, a przy odżyna-niu kop, by snopy były grubsze, tj. dziewięcioćwierciowe. Ponadto przedmiotem sporu była wysokość ekwiwalentu pieniężnego za każdą nie odżęta kopę w wysokości 2 złotych. Mieszczanie chcieli płacić 15 groszy, natomiast dziedzic żądał 60 groszy. Broniąc się przed wyzyskiem dziedzica, w 1834 r. kilku znaczniejszych mieszczan, ni. in. burmistrz Konstanty Sokolski, przemawiało w imieniu ogółu przed Trybunałem Cywilnym Lubel-skim. Domagali się od Trybunału, aby uznał, że: po pierwsze należny owies był aa miarę zwyczajną; po drugie, aby z przebrania od 1322 r. 1056 korcy zasądzono na ich rzecz 6336 zł, ewentualnie, by zwolniono ich na 4 lata od osepu; po trzecie, przy odży-naniu kop, by stosowana była miara zwyczajna w snopie i by za nie odżeta kopę płacili 15 groszy, a nie 2 złote, jak tego żąda dziedzic. Domagali się też zasądzenia na swoją korzyść kosztów procesu. Uzasadniając żądania informowali, że dziedzic od 1822 r. „podstawia miarę większą i na każdych trzech korcach zyskuje czwarty i zamiast 265 korcy pobiera 353 i 3/4 korca, w wyniku czego za lat 12 przebrał 1056 korcy". Józef Radziejowski uważał natomiast, że zarówno inwentarz z 1816 r. jak i ten sporządzony •.v 1822 r. oraz wyrnk Sadu Pokoju z roku 1830 mówią o miarze owsa z czubem. Wartość użęcia (ekwiwalentu) kopy na 2 złote określili również biegli w tzw. detaksacji z 1816 r. Wyrek Trybunału był korzystny dla Radziejowskiego. Trybunał uznał pierwszeństwo prawa zwyczajowego przed prawem stanowionym. Orzekał, że korzec owsa z czubem oddawali mieszczanie do 1833 r. i nie skarżyli się na uciążliwość inwentarza z l "l 6 ?'. Pcnadto, by wykazać bezzasadność roszczeń mieszczan, Trybunał nadmienił w wyroku, że oddawali oni owies nie oczyszczony, wiec nadmiar, o którym wspominali mieszczanie dawał w całości (po oczyszczeniu) należna dziedzicowi ćwierć owsa. Tyra samym odpadło żądanie mieszczan zapłaty przez dziedzica za 1056 korcy. Roszczenie płatności za nie odżeta kopę 15 groszy Trybunał uznał za bezzasadne, gdyż w świetle protokółu z 1822 r. sarni mieszczanie uznali opłatę 2 złotych. Z braku świadków zawieszone zostało ustalenie wielkości snopów. Druga instancja, do której odwołali się mieszczanie, rozpa-trzvła spór w 1843 r. i orzekła również na ich niekorzyść. Senat wreszcie jako trzecia instancja ostatecznie rozpatrzył spór w 1849 r. Zasądzone wyrokami niższych instacji miary owsa zostały zmienione. Od dmą wydania wyroku przez Senat osep owsa dla właściciela miasta miał być oddawany według miary zwyczajnej, krajowej, bez nadmiaru. Senat nie podzielił również poglądu niższych instancji na prymat zwyczaju, w sprawne zaś wielkości snopów zarządził wizję, na której podstawie miano ustalić jakie snopy żeli mieszczanie do 1834 r. Ponadto opłata za nie odżeta kopę ustalona została na 2 złote M. Kolejny spór wiedli mieszczanie z Michałem Nikodemem Tele-żyńskim o płacenie czynszów od domów i placów zaległych od 1835 r. Nowy właściciel miasta wystąpił bowiem przeciwko mieszczanom z pozwem w 1843 r. Nawiązał do czynszów wymienionych \\7 przywileju lokacyjnym z 1447 r. uiszczanych na św. Marcina (11 XI), a mianowicie: od domów po 6 groszy praskich i od "•anów uprawnych po 12 groszy i zażądał płacenia sobie w relacji na monetę owoczesną — po pół dukata od domu i po dukacie rocznie od każdego łanu. Swoje prawo wywodził z faktu sprzedaży Grabowca, informując, że „wszystkie grunta i place jakiekolwiek w Grabowcu się znajdują (wyłączając dwa łany przywilejem nadane) są własnością właściciela Grabowca". Mieszczanie, jako użytkownicy pól i placów, zdaniem Teleżyńskiego, są posiadaczami bez tytułu własności, jako „dominium utile" wykonujący, a zatem jemu jako właścicielowi przysługuje prawo dopominania się korzyści z tej ziemi. Podważał prawną pozycję przedmieścia Góry, nie mającej przywileju, a mimo to będącej w korzystniejszej sytuacji od samego miasta. Jej mieszkańcy nie odżynali dziedzicowi kop podczas żniw, a oddawali tylko sam osep. Żądał, by mieszkańcy Góry uiszczali te same powinności i daniny, do jakich nr a sto Grabowiec ..na tera/-: i na przyszłość może być zobowiązane". Roszczenia Teleżyńskiego dotyczące czynszów wzbudziły niechęć Rządu Gubernialnego, Prokuratoria zaś została nie tylko powiadomiona o procesie, ale i proszona o przedsięwzięcie kroków ku obronie praw miasta ". Trybunał Cywilny odrzucił pozew Teleżyńskiego. W uzasadnieniu wyroku podał, że z tekstu ugody mieszczan ze starostą Piotrem Cieciszewskim, zatwierdzonej przez królów: Batorego, Zygmunta III Wazę i Władysława IV oraz z lustracji z lat 1628 i 1765 wynika, że czynsz lokacyjny uległ znacznemu zmniejszeniu oraz zamianie na inne daniny i robocizny, wobec tego żądanie właściciela miasta uznać można za bezzasadne M. Wobec wyroku Trybunału Teleżyński cofnął swoje żądanie odłączenia przedmieścia Góry od miasta, złożył natomiast dowody: jeden króla Zygmunta Augusta z roku 1558 włączający tą wieś do miasta z obowiązkiem ponoszenia takich ciężarów, do jakich miasto jest zobowiązane i drugi, z roku 1631, tzw. dekret komisarski, nakładający na przyłączonych do miasta mieszkańców płacenie czynszów, dawanie owsa i odrabianie innych powinności. Trybunał jednak rozstrzygnął spór na korzyść mieszkańców Góry, powołując się m. in. na lustrację miasta z 1765 r., która nie wymieniała obowiązku odżynania kop. Następną sprawą sporną była opłata jarmarcznego i targowego. W okresie tworzenia podstaw budżetowych Urzędu Municypalnego prawa te, deklaracją z dnia 18 grudnia 1819 r., przekazał miastu ówczesny dziedzic Feliks Radziejowski. Informował w niej, że czyni to w trosce o dobro miasta, o „podniesienie funduszów miejskich i wzrost miasta" 56. O uchylenie deklaracji wystąpił najpierw syn Radziejowskie-go Józef, a w roku 1837 Michał Nikodem Teleżyński. W pozwie o rozwiązanie kontraktu kupna i sprzedaży z dnia 12 września 1811 r. domagał się przyznania mu pobierania czynszu od kramarzy, dochodu targowego i jarmarcznego, wspólnego z mieszczanami prawa do korzystania z wygonu. Żądał też, by sąd uznał, że murowany dom miejski (ratusz) wystawiony został na grun
cię dworskim oraz, by zobowiązać mieszczan do reperacji dróg, mostów i grobel w całym obrębie dóbr. Wyrokiem z dnia 8 mar ca 1841 r. Sąd uwzględnił roszczenia Teleżyńskiego, z tym że z obowiązku reperacji dróg, mostów i grobel miał być potrącony szarwark, odrabiany i płacony rządowi przez mieszczan. Obie strony złożyły apelacje od wyroku. Gmina miasta za łączyła 6 oryginalnych przywilejów królów, lustracje oraz in wentarz austriacki. Michał N. Teleżyński domagał się natomiast ze swej strony, by mieszczanie wykonywali obowiązek naprawy dróg, mostów i grobel bez odejmowania szarwarku oraz, by wy gon a raczej łąka (wskutek pomyłki w pozwie do pierwszej in stancji) uznana została za jego wyłączną własność. Ponieważ Teleżyński nie rościł prawa do wygonów, a jedynie do łąki, wy mienionej w kontrakcie z 1811 r., przyległej do młyna siedlis-kiego, sąd „dopuścił w tej kwestii dowód ze świadków". Infor mując o ratuszu wzniesionym przez Urząd Municypalny, dzie dzicowi przyznał jedynie własność miejsca. Zmienił też wyrok sądu niższego „potrącania z obowiązku" reperacji dróg, mostów i grobel, szarwarku odrabianego i opłacanego rządowi. Ustano wił więc, że mieszczanie obowiązani do utrzymywania w dobrym stanie dróg, mostów i grobel na terytorium dominium nie będą zmuszani ze strony rządu do powtórnej ich reperacji. Opłaty tar gowego i jarmarcznego przyznał Teleżyńskiemu, powołując się na inwentarze. Ponadto gmina została obciążona 90 rublami — stanowiły koszt procesu oraz 48 rublami na rzecz Teleżyńskie go". Kwota zaś — 183 ruble, będąca należnością za inne procesy z dziedzicami została zawieszona na skutek odwołania się miesz czan do KRSW w Warszawie. Podczas trwających wiele lat procesów nowym właścicielem dóbr i miasta Grabowca został Roman Tuszowski, dziedzic Chy-żowic. Tuszowski żądał z kolei: — zasądzenia wygonu między miastem a przedmieściem Górą, lub uznania, że należy do wspólnego użytku dworu i mieszczan; — zniesienia ratusza w środku rynku, o ile nie zostanie zasądzony mu na własność; — zobowiązania mieszczan do reperacji grobli wiodącej do młyna; — uznania, że opłaty od kramarzy, targowe i jarmarczne należą do dziedziców dóbr Grabowca i, by Gmina zobowiązana została do zwrotu nieprawnie pobranych z tego tytułu korzyści. Tym razem sąd rozpatrujący spór zasądził wszystkie roszcze nia na korzyść dziedzica. I tak z powodu sprzecznych zeznań licznych świadków, którzy nie pamiętali, by w ratuszu była po-strzygalnia (dowodzili tego mieszczanie) uznał, że ratusz stoi na gruncie dziedzica; zobowiązywał mieszczan do reperacji grobli; uznał prawa dziedzica do opłaty od kramarzy, targowego i jar marcznego oraz żądań takich opłat za okres wsteczny. Ponadto apelacja mieszczan nie została uwzględniona przez Senat Rzą dzący. Egzekucji zasądzonych dziedzicowi praw i realności sprze ciwił się burmistrz miasta Józef Sebowicz, od 1830 r. pracownik magistratu, mianowany burmistrzem w 1849 r.ES W pismach do władz wyższych wskazywał na wiążące magistrat kontrakty o dzierżawę targowego i jarmarcznego, oraz łąki z których jeden mógł być rozwiązany z dniem 31 grudnia 1852 r., a drugi w 1854 r., na potrzebę orzeczenia obowiązującej obie strony taryfy jarmarcznego i targowego, brak stawek czynszu za plac pod ra tuszem miejskim i kwestię grobli leżącej poza obrębem miasta. W efekcie dziedzic wpędzał bydło na wydzierżawione przez mia sto łąki, a mieszczanie, z polecenia burmistrza niszczyli mostki, przez które musiały przechodzić zwierzęta. Dzierżawca targowe go i jarmarcznego z ramienia dziedzica, Jankiel Hus został w końcu aresztowany przez burmistrza. Procesy sądowe pomiędzy mieszczanami i dziedzicem spowo dowały, że RGL rozporządzeniem z dnia 27 maja 1852 r. polecił naczelnikowi powiatu, by zgodnie z wyrokiem, umożliwił dziedzicowi dochód ze wspólnie posiadanego wygonu. Ponadto w wyniku ustaleń dokonanych przez zastępcę naczelnika na temat „wypustu" zasadzonego do wspólnego użytkowania przez dziedzica i mieszczan RGL polecił zlikwidować ogródki i kapuśnis-ka mieszczan, od dawna przez nich uprawiane. Polecił też oddać dziedzicowi taryfę targowego i jarmarcznego, umożliwić mu użytkowanie opłat, a także przyznawał dziedzicowi prawo dokonywania reperacji grobli na koszt miasta w wypadku opcru mieszczan. Egzekucja była bardzo dotkliwa. Nie wychodząc do reperacji grobli miasto i tak poniosło koszty utrzymania żołnierzy, płacąc np. we wrześniu 1854 r. 15 kopiejek dla dwóch żołnierzy, a w październiku tegoż roku dla 4; w kwietniu i maju 1855 r. dla 2 żołnierzy. Ponadto dziedzicowi musiano zapłacić 40 rubli i 2ó kopiejek za zarządzoną przez niego reperacje grobliE9. Ujemne skutki procesu odczuła Kasa Ekonomiczna. Ubyły bowiem 133 ruble i 83 kopiejki z dzierżaw7y łąki i opłat targowego i jarmarcznego. Na lata 1854—1856 musiano zlikwidować (wskutek braku funduszy) etat stróża nocnego i ławnika kasjera. Wykorzystując pozytywne dla siebie orzecznictwo sądowe, Roman Tuszowski w kwietniu 1861 r. domagał się w Trybunale Cywilnym następnych korzyści: — zasądzenia .,wypustu" miedzy miastem a Górą na wyłączną swą własność; — zwrotu przez gminę „pożytków'' z „wypustu"' w wysokości określonej przez biegłych, od dnia 31 sierpnia 1830 r. jako pierwszego w tym przedmiocie pozwu aż do dnia intromisji; — zwrotu nieprawnie pobranych dochodów z opłat jarmarcznego i targowego za lata 1825—1852 (data intromisji) w kwocie 3339 rubli i 85 kopiejek z zyskiem 5 procent(io. Innym przedmiotem sporów sądowych był las otaczający Grabowi ec od północy, zwany Lipiną lub Przednim oraz Czartoria, na południu. Powstały z zadrzewienia przez mieszczan końcowych odcinków ich pól biegnących południkowe, wobec tego każdy miał cząstkę dla siebie. Lasem wspólnym natomiast, leżącym po obu stronach miasta, była część stanowiąca przedłużenie każdego z 2 łanów wymienionych w przywileju lokacyjnym z 1447 r., a określona mianem stegna (pastwisko). Urząd Miejski w Polsce przedrozbiorowej, a później Urząd Municypalny i wreszcie sami mieszczanie uważali je zawsze za swoją własność. Ciąg dalszy >> |